Kraj

Nie damy odrzeć Odry z osobowości (prawnej)

Rzeki w Polsce nie mają praw. Nie podlegają nawet Ministerstwu Klimatu i Środowiska, lecz Infrastruktury, co oznacza, że są traktowane jak autostrady, a nie podmiot wymagający ochrony. Chcemy to zmienić, zaczynając od Odry – mówią nam przedstawiciele Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Czysta Odra”.

„Do władzy dorwali się ludzie, którzy myślą o swoich wpływach, pieniądzach, władzy i w ogóle nie myślą o ludziach, nawet wtedy, kiedy zagrożone jest środowisko naturalne, zdrowie i życie ludzi czy bezpieczeństwo Polski” – powiedział Donald Tusk.

Czyżby premier wspaniałomyślnie pokusił się o autorefleksję? Nie tym razem. Wypowiedź pochodzi z 2022 roku, kiedy cała Polska żyła katastrofą na Odrze i pomstowała na złe decyzje środowiskowe PiS-u. Dziś lider Platformy Obywatelskiej i szef Rady Ministrów, wbrew wszystkiemu, co mówił o poprzednikach, podąża ich drogą, a druga co do wielkości polska rzeka nie doczekała się solidnej ochrony ani przed zatruwaniem, ani przed prostowaniem.

Petryczkiewicz: Jak odróżnić rów od rzeki

Koalicja 15 października zapowiedziała wprawdzie wygaszanie prac regulacyjnych na Odrze, jednak pół roku po wyborach organizacje przyrodnicze alarmowały, że ciężki sprzęt wbrew nakazującym wstrzymanie działań postanowieniom sądowym z lat 2022–2023 nie wyjechał znad rzeki.

Betonowanie miało odbywać się dalej zgodnie z planami realizacji programu przeciwpowodziowego, co do efektywności którego wielu ekspertów miało wątpliwości. Inżynieryjne metody niekoniecznie są skuteczną, a na pewno nie jedyną odpowiedzią na żywiołowe, współczesne katastrofy. Zaleca się raczej renaturyzację rzek.

Teraz na podstawie wydanego pod koniec stycznia br. przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wyroku wiemy, że finansowane m.in. z pożyczki od Banku Światowego oraz – jak się okazuje – zakończone już „prace modernizacyjne na Odrze granicznej w celu zapewnienia zimowego lodołamania” przeprowadzono przy udziale firmy Budimex i państwa, w tym Wód Polskich, bezprawnie, czyli bez wymaganych decyzji środowiskowych.

Bezkarne zasalanie

O co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło? O utworzenie Odrzańskiej Drogi Wodnej, czyli kolejnego szlaku transportowego. Taki plan miała Zjednoczona Prawica, a obecna ekipa go dokończyła. W Odrę na jej granicznym odcinku wbito betonowe ostrogi.

W międzyczasie przemysł górniczy regularnie zanieczyszcza rzekę zrzutami zasolonych ścieków, które powodują zakwit słonolubnej i toksycznej złotej algi nazwanej przez Narodową Izbę Kontroli „małym glonem, który obnażył moc dużego państwa” i od 2022 roku doprowadza do śmierci ryb liczonych w tysiącach ton.

– Jest to jednak zupełnie legalne. Obecny kształt pozwoleń wodno-prawnych umożliwia ekstremalne zasalanie wody – tłumaczy Magda Matuszewska, pełnomocniczka ubiegającego się o nadanie rzece osobowości prawnej Komitetu „Czysta Odra” oraz członkini zarządu Fundacji Osoba Odra.

Reliktowa gospodarka wodna Wód Polskich

Wprawdzie moja rozmówczyni przypomina, że w Sejmie procedowana jest nowelizacja PiS-owskiej specustawy odrzańskiej, rzekomo nakierowana na lepszą ochronę rzeki, ale Ministerstwo Infrastruktury pod wodzą PSL-u proponuje raczej niewiele znaczące poprawki, w tym konieczność zapłaty za każdy litr zrzutów w wysokości zaledwie pięciu groszy.

– Dla odpowiedzialnych za słone ścieki kopalni takie pieniądze w ogóle nie stanowią problemu, więc jest to jest rodzaj ewidentnego przyzwolenia ustawodawcy na dalsze niszczenie rzeki – dodaje Matuszewska.

Jednostki, organizacje, kopalnie, firmy i instytucje, które zanieczyszczają rzekę, zwykle nie ponoszą za to konsekwencji. Ponadto, nawet jeśli zasądzono by jakieś finansowe odszkodowania, te idą zwykle do ogólnej kasy budżetu państwa, a nie bezpośrednio na działania związane z rzeką, w tym choćby z jej sprzątaniem, odbudowaniem ekosystemów itd.

Magda Matuszewska podkreśla, że na tym problemy się nie kończą, bo do zasoleń trzeba dodać inne rodzaje ścieków czy brak sprawnego monitoringu zanieczyszczeń lądujących w Odrze. Na ten ostatni PiS miał wydać 250 mln złotych, które przekazano nieposiadającemu kompetencji w tym zakresie Instytutowi Rybactwa Śródlądowego. Okazało się, że część pieniędzy – konkretnie 52 mln zł – wypłacono, ale rzeka jak nie była monitorowana, tak nie jest. Sprawę wskutek zawiadomienia złożonego przez obecną wiceministrę klimatu i środowiska, Urszulę Zielińską, bada prokuratura.

Kto zanieczyszcza polskie wody

Stan wód powierzchniowych w Polsce przeanalizowała z kolei Komisja Europejska, która w świeżo opublikowanym raporcie na ten temat wskazuje z niepokojem, że odsetek i liczba rzek i innych zbiorników w dobrym lub lepszym stanie lub potencjale zmniejszyły się z 31 do zaledwie 8,4 proc.

Komentująca te alarmujące dane komisarka ds. środowiska Jessika Roswall podkreśliła, że głównym winowajcą zanieczyszczeń w Polsce jest sektor wydobywczy. Ten sam, który odpowiada za dokładanie się do innych kryzysów, jak klimatyczny, istotnie wpływający na nasze hydrologiczne zasoby i potęgujący dotkliwość różnorodnych katastrof, np. powodzi.

Słuchaj podcastu autorki tekstu:

Spreaker
Apple Podcasts

W samonapędzającym się kole zaniechań i tragedii polscy politycy nie doceniają własnego udziału. Chętnie za to – jak Donald Tusk – wolą atakować bobry, co – jak pisał Daniel Petryczkiewicz – „stało się już memiczną opowieścią o polskim zrzucaniu odpowiedzialności za nieszczęście powodzi na wszystkich poza nami samymi”.

Tym, co zwraca uwagę obrończyń rzeki takich jak Magda Matuszewska, jest także systemowe rozproszenie owej odpowiedzialności. Obecnie istnieje bowiem siedemnaście różnych instytucji zarządzających Odrą. To powoduje chaos, w którym brakuje organu faktycznie działającego w interesie rzeki. Na razie nie podlega ona nawet intuicyjnie najbliższemu jej dobru Ministerstwu Klimatu i Środowiska, tylko resortowi infrastruktury. Słowem: rzeka jest traktowana jak autostrada, droga transportu, a nie część przyrody.

Odwrócenie paradygmatu

Czy w takiej scenerii społeczeństwo obywatelskie może odegrać rolę obrońcy Odry? Okazuje się, że tak, ale do tego potrzeba na początek 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy o nadaniu Odrze osobowości prawnej. Zbiórkę prowadzi Komitet inicjatywy ustawodawczej „Czysta Odra”. W dużym skrócie chodzi o to, by „w przypadku szkód wyrządzonych rzece można było w jej imieniu wystąpić do sądu” i by zyskała prawa na podobnej zasadzie jak stowarzyszenia, firmy czy fundacje.

– Zyskując osobowość prawną, rzeka będzie mogła bronić się przed sądem. To znaczy – niedosłownie. Jej interesy (a także nasze, dlatego nazywam to inwestycją przyszłego pokolenia) będą reprezentować opiekunowie prawni – wskazuje Magda Matuszewska i doprecyzowuje, że chodzi o powołanie działającego kadencyjnie tzw. Komitetu Reprezentantów.

Miałby on składać się z piętnastu osób, w tym – jak wylicza prawniczka specjalizująca się w prawie międzynarodowym i zasiadająca w zarządzie Fundacji Osoba Odra Agata Foksa-Biegaj – jednej wskazanej przez ministra właściwego ds. środowiska, dwóch wyznaczonych przez Państwowe Gospodarstwo Wody Polskie, trzech – przez samorządy gmin przecinanych przez Odrę, kolejnych trzech przedstawicieli najważniejszych grup użytkowników rzeki (np. społeczności lokalnych, sektorów turystyki i rolnictwa) oraz sześciu wytyczonych przez organizacje społeczne zajmujące się stricte ochroną środowiska, rozwojem regionalnym albo promocją inicjatywy ustawodawczej „Czysta Odra”, wzmacniając rolę społeczności lokalnych, kontroli społecznej i dialogu wokół dobra rzeki.

Komitet dodatkowo byłby wspierany przez dziesięcioosobowy zespół naukowy.

– Uznajemy podmiotowość elementu natury, jakim jest rzeka Odra, a także przynależne jej prawa do istnienia, swobodnego przepływu, ewolucji ekosystemowej, zachowania bioróżnorodności, regeneracji zasobów, a także odbudowy i bycia zasilaną przez warstwy wodonośne i dopływy – podkreśla Magda Matuszewska.

Znamy przyczyny katastrofy Odry. Wiemy, dlaczego będą kolejne

Czym będzie grozić złamanie tych praw? Wytoczeniem powództwa przez Komitet przeciwko sprawcy szkody.

– Pierwszym celem skargi jest przywrócenie stanu pierwotnego lub stanu do niego zbliżonego; dopiero jeśli to nie będzie możliwe, naprawienie szkody poprzez wypłatę odszkodowania. Bardzo ważna rola przypada w tym zakresie Komitetowi Naukowemu Odry, który w przypadku wystąpienia szkody przedstawia opinię na temat jej przyczyn, zakresu oraz odpowiednich form działań naprawczych lub oceny wartości. Ustawa podkreśla, że w przypadku szkody popełnionej przez kilka podmiotów ich odpowiedzialność jest solidarna – dowiaduję się od Agaty Foksy-Biegaj. W uzasadnieniu ustawy czytam ponadto, że „priorytetem stanie się zarządzanie ryzykiem związanym z powodziami oraz minimalizowanie skutków zmian klimatycznych poprzez opracowanie strategii retencyjnych”.

Jeśli projekt ustawy zyska odpowiednią liczbę sygnatariuszy i zostanie przyjęty przez Sejm, a następnie wcielony w życie, ureguluje także gospodarcze wykorzystanie Odry. – Będzie ono możliwe jedynie na podstawie oraz w zakresie ustalonym porozumieniami pomiędzy zainteresowanym podmiotem a Komitetem Reprezentantów występującym w imieniu rzeki – precyzuje prawniczka.

– To także duża zmiana świadomości społecznej, która w tej chwili jest bardzo niska, bo niewiele osób zdaje sobie sprawę, że mamy do czynienia z kompletnie niechronionym obszarem, a nie – podmiotem. Potrzebujemy jasnej odpowiedzialności m.in. za odtwarzanie ekosystemu tam, gdzie został zniszczony, przywrócenie naturalnej równowagi i ochrony przed kolejnymi katastrofami, których nie unikniemy, prowadząc taką politykę jak dotychczas – przestrzega Magda Matuszewska, licząc na odwrócenie paradygmatu, w którym to gospodarka jest na pierwszym miejscu ludzkiego zainteresowania, a natura na ostatnim.

Antykapitalistyczna podmiotowość rzek

Do zwiększenia troski o rzekę zobowiązują nas także umowy europejskie i międzynarodowe.

– Uznanie osobowości prawnej rzeki Odry realizuje kluczowe zasady prawa europejskiego i międzynarodowego w zakresie ochrony środowiska, takie jak zasada prewencji czy zasada odpowiedzialności finansowej zanieczyszczającego. Jest również zgodne z celami Ramowej Dyrektywy Wodnej, której preambuła podkreśla: „Woda nie jest towarem, lecz dziedziczonym dobrem, które musi być chronione, bronione i traktowane jako takie”. Ustawa wpisuje się także w realizację Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych oraz zobowiązania wynikające z Globalnych Ram Różnorodności Biologicznej Kunming-Montreal, które Polska podpisała – wylicza Agata Foksa-Biegaj.

Wszystko, co pływa w Odrze, dzisiaj ginie

W pamięci warto mieć jednak to, że zeszłoroczne uchwalenie tzw. Prawa Odbudowy Przyrody (Nature Restoration Law) próbował storpedować Donald Tusk, wbrew zaleceniom Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Moje rozmówczynie mimo niesprzyjającego klimatu politycznego wierzą jednak w to, że presja społeczna wymusi na politykach zmianę tak, jak miało to na przykład miejsce w Hiszpanii, gdzie osobowość prawną dwa lata temu zyskała słonowodna laguna Mar Menor.

– Stało się tak mimo wieloletniego traktowania jej przez korporacje i firmy turystyczne jak ścieku. Pod obywatelskim projektem ustawy udało się zebrać jednak aż 640 tysięcy podpisów. Potem jednogłośnie przyjął go parlament, a teraz trwają rozmowy, negocjacje i spory sądowe z osobami, które nadużywały Mar Menor. Jesteśmy w kontakcie z tamtejszym komitetem – dowiaduję się od Matuszewskiej.

– Na tej podstawie staraliśmy się wypracować najlepsze rozwiązanie dla Odry, dostosowane do jej specyfiki prawnej i ekologicznej. Cenne wsparcie w procesie konsultacji zapewniła dr Yenny Vega Cárdenas, uznana ekspertka w tej dziedzinie, która aktywnie wspierała (i wciąż wspiera) nasze działania. Dzięki jej zaangażowaniu rzeka Magpie w Kanadzie otrzymała już status podmiotu prawnego – opowiada Agata Foksa-Biegaj i przywołuje dobre praktyki z kolejnych krajów, np. Nowej Zelandii, gdzie po ponad 150 latach starań rdzennych Māori, „którzy walczyli o uznanie duchowej i prawnej tożsamości rzeki”, w 2017 roku upodmiotowiono Whanganui.

„Metod Ostatniego Pokolenia nie popieram, ale…” Trzy porady dla osób publicznych

– Decyzja ta zmieniła sposób postrzegania przyrody – odtąd rzeka zaczęła być traktowana nie tylko jako zasób naturalny, ale jako byt posiadający własne prawa. Cechami charakterystycznymi tej regulacji jest między innymi objęcie ochroną całego ekosystemu, uznanie rzeki za osobę prawną, utworzenie dwuosobowej reprezentacji, powołanie komitetu strategicznego oraz stworzenie przestrzeni do współpracy i dialogu wokół zadbania o dobrostan rzeki oraz powiązanej z nią społeczności – mówi prawniczka, podkreślając, że Whanganui dała początek wprowadzeniu podobnych rozwiązań dla kolejnych ekosystemów – Parku Narodowego Te Urewera oraz góry Taranaki.

– Świadczy to o trwałym i systemowym podejściu Nowej Zelandii do uznawania praw natury, które nie jest już pojedynczym wyjątkiem, lecz częścią szerszej filozofii prawnej i ekologicznej – słyszę od Foksy-Biegaj, która zwraca mi uwagę, że podobnych inicjatyw intensywnie przybywa na całym świecie. Na naszych łamach pisał o nich Mateusz Kowalik, wskazując obok powyższych przykładów także, gdzie już od 2008 roku status podmiotu prawnego mają wszystkie rzeki.

Słowami innej prawniczki środowiskowej, Małgorzaty Smolak, wyjaśnił także, że „uznanie podmiotowości powinno wynikać z samej wartości natury, a nie znaczenia gospodarczego polegającego na kalkulowaniu, ile prądu taka rzeka może dostarczyć albo ile statków”.

Po COP29: Nie tylko Polska. Cały świat polega na zrzutkach, które niczego nie zmieniają

Owo – jak by nie patrzeć – antykapitalistyczne podejście zyskuje na popularności. Ruch Praw Natury, obejmujący nie tylko rzeki, ale także inne części przyrody, jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się na świecie. Większość przykładów pokazuje, że w powodzeniu batalii prawnych największe znaczenie ma zaangażowanie lokalnych społeczności, co oznacza, że właśnie presja społeczna nakładana na ustawodawców staje się głównym motorem zmian.

Czy Polacy i Odra będą kolejni? Podpisy pod umożliwiającym to projektem można składać do 30 kwietnia br.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Autorka książki „Gównodziennikarstwo” (2024). Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij