Miasto

Spada znaczy rośnie. Jak władze Zielonki próbują zadowolić dewelopera

W Zielonce na terenach po dawnych Zakładach Ceramiki Budowlanej ma powstać gigantyczne osiedle, którego liczba mieszkańców może podwoić populację miasta. To nie brzmi jak pomysł na zrównoważony rozwój, ale władze miasta przekonują, że czas na refleksje dopiero przyjdzie.

W ostatnich wyborach samorządowych w Zielonce, mając do wyboru kierownika lokalnego studia fitnessu i odchudzania, zagłosowałem na radnego z komitetu burmistrza Mieszkańcy, który przynajmniej mówił mi „dzień dobry”. Najwyraźniej nie tylko ja. Dzieła zwieńczyły jednomandatowe okręgi wyborcze. Choć lokalny komitet burmistrza zdobył w wyborach samorządowych niecałe 60 proc. głosów, to wystarczyło, żeby objął wszystkie piętnaście miejsc w radzie miasta.

To nie mogło się dobrze skończyć.

Niedawno ojciec przesyłał mi link do artykułu na stronie stowarzyszenia Jawna Zielonka Władze Zielonki liczą na twoje milczenie. W naszym miasteczku na terenach po dawnych Zakładach Ceramiki Budowlanej ma powstać gigantyczne osiedle, którego liczba mieszkańców może podwoić populację miasta.

Nie czas na refleksję

Trudno uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na tak absurdalny pomysł w miejscowości, gdzie już teraz na mojej osiedlowej uliczce strach wyjść na spacer z psem, bo zrobiła się z niej tranzytowa przelotówka. Czy rzeczywiście zrównoważony rozwój naszej niewielkiej Zielonki, reklamującej się hasłem „Miasto pod dębami”, ma polegać na tym, że na 14 hektarach wybudujemy tysiące nowych mieszkań?

Na drodze rozwoju kraju przyroda stanąć nie może

Szczęśliwie włodarze są otwarci na rozmowy i konsultacje społeczne, więc 30 grudnia zorganizowali spotkanie informacyjne. Termin został zapewne wybrany nieprzypadkowo, byle dołączyli tylko naprawdę zaangażowani mieszkańcy, a nie jakieś tam słoiki czy inni fani białego szaleństwa.

Na szczęście moja rodzina mieszka w Zielonce od pokoleń, a ja już skończyłem świętowanie, więc postanowiłem się dowiedzieć, jaki jest powód takiej decyzji i plan władz miasta. Wybrałem się na spotkanie w urzędzie miasta, poświęcone zmianie planu miejscowego na terenie po dawnej Ceramice przy ul. Podleśnej.

Tereny dawnych Zakładów Ceramiki Budowlanej w Zielonce. Fot. Dawid Martynowski

Niestety okazało się, że spotkanie nie miało na celu udzielenia mieszkańcom nowych informacji. Streszczenie starych zajęło urzędnikom pięć minut, a resztę czasu poświęcono na zadawanie pytań, które zostaną zapisane w protokole, żeby burmistrz mógł się z nimi zapoznać i zrobić, co chce.

Co prawda różne analizy zostały podobno wykonane, ale na spotkaniu nie dowiedzieliśmy się o tym, co w ich wyniku ustalono. Wiceburmistrz nie był pewien, czy może udzielić informacji, kto jest inwestorem. Ostatecznie zdradził, że jest nim właściciel terenu… którego danych ujawnić nie może.

Dowiedzieliśmy się za to, że miasto nie policzyło, ile osób może zamieszkać w siedmiokondygnacyjnych blokach na terenie 14 ha, i to nie jest czas, żeby się zastanawiać, jak to wpłynie na lokalną infrastrukturę, usługi publiczne, transport czy środowisko, gdyż na razie chodzi wyłącznie o zmianę planu miejscowego. Czas na refleksję przyjdzie potem.

Gazetki samorządowe do kosza. Związek Miast Polskich nie godzi się na ukrócenie propagandy

Skoro miasto nie policzyło, sam to zrobiłem. Służę więc informacją: przy zabudowie siedmiokondygnacyjnej na działce o powierzchni 140 000 m² można wybudować około 4600–4700 mieszkań, co pozwala na zamieszkanie ok. 11 000–12 000 osób. Nie dziękujcie – tak naprawdę zrobiła to za mnie AI. Z innych szacunków wynika, że mogłoby to być nawet 8 tys. nowych mieszkań. Aktualnie w obrębie miasta znajduje się około 4 tysięcy budynków. Czy dodanie do tej liczby 4 tysięcy mieszkań to rzeczywiście dobry pomysł?

Ze spotkania wyszedłem przed końcem. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że jacyś inni szatani byli tu czynni, skoro przedstawiciele miasta nie znali żadnych odpowiedzi.

Najlepszy wydawca wśród małych gmin

Zdziwiła mnie też nieobecność burmistrza Kamila Iwandowskiego, który chętnie się pokazuje na wszelkich spotkaniach z seniorami czy harcerzami. Wieść gminna niesie, że owszem, burmistrz w czasie spotkania był obecny w urzędzie, ale przyglądał się spotkaniu przez kamerkę ze swojego gabinetu.

Ktoś – może Wielki Brat, a może jego współpracownicy – najwyraźniej tych pytań wysłuchał, bo już trzy tygodnie później pojawiła się w naszych skrzynkach pocztowych ponad 30-stronicowa broszura, w której burmistrz postanowił rozprawić się z dezinformacją, jakoby na terenach przy Podleśnej planowano masowo osiedlać uchodźców.

Najłatwiej oczywiście polemizować z informacjami, których nikt nie głosi. Trudno zresztą na poważnie twierdzić, że deweloper wybuduje obóz dla uchodźców po 10 albo i 15 tys. zł za m². Co prawda planowana intensywność zabudowy (wskaźnik 4,8) rzeczywiście bardziej pasowałaby do obozu niż osiedla wielorodzinnego w pobliżu lasu i jeziora, ale obawiam się, że cena za metr będzie jednak nie do przejścia dla większości uchodźców.

Jeszcze trzy tygodnie temu nikt niczego nie wiedział, a tymczasem w zaledwie kilkanaście dni roboczych udało się zgromadzić odpowiedzi na niemalże wszystkie pytania, wydrukować kolorową broszurę oraz rozdystrybuować ją w całym mieście. Jako wieloletni pracownik wydawnictwa chciałbym się udać do urzędu miasta na staż, bo Belzebub mi świadkiem, że takiego tempa nie udało nam się uzyskać pomimo dwóch dekad starań na rynku wydawniczym.

Osiedle lekarstwem na demografię?

Cały kraj może więc nam zazdrościć sprawności działania urzędu. Gdyby jeszcze nie ignorowano głosów mieszkańców, to prawdopodobnie żylibyśmy w jednym z najsprawniej z zarządzanych w Polsce miast.

Niestety, przy bliższej lekturze broszura okazuje się mocno niedopracowana. Mniejsza o korektę i literówki, bo wiadomo, że przy takim tempie nie było na nie czasu. Bardziej martwią rozbieżności w tym, co miało rzekomo stanowić remedium na chaos informacyjny.

Bogatszym gminom więcej, biedniejszym mniej

Na jednej stronie czytamy, że maksymalny współczynnik intensywności zabudowy ma wynieść 4,8, gdy na kolejnej jest to już 4,2. Gdzie indziej, że liczba mieszkańców ma spadać i wynosić zaledwie 16 584, gdy stronę wcześniej pisano o 17 470 mieszkańcach. Żeby było śmieszniej, żadna z tych liczb nie musi być prawdziwa, bo według danych GUS mamy w Zielonce 18 143 mieszkańców, co by oznaczało, że populacja miasta jest najwyższa od lat. Tymczasem przyczyną inwestycji ma być rzekoma depopulacja, a dowodem na to – liczba zgonów przerastająca liczbę urodzeń.

Można by zażartować, że w Zielonce nie mamy szpitala położniczego, więc nic dziwnego, że więcej ludzi tutaj umiera, niż się rodzi. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że przedstawiane nam dane są niemalże równie niepoważne. Dowiadujemy się na przykład, że co prawda w zeszłym roku zameldowało się w mieście 500 osób, to jednak nie równoważy spadku liczby mieszkańców wynikających z ujemnego przyrostu naturalnego.

Zabudowa Zielonki. Fot. Dawid Martynowski

Matematyka dawno przestała być moją pasją, ale policzmy. 500 osób zameldowanych plus 106 urodzonych dzieci to 606. 214 zgonów plus 131 osób wymeldowanych to 345. 606 to według mojej najlepszej wiedzy trochę więcej niż 345, więc zdawałoby się jednak, że liczba nowych mieszkańców wzrasta, a nie maleje. Ale jak mówię – nie jestem matematykiem.

Innym dowodem na przyrost ujemny ma być FAKT (w broszurze to słowo wyboldowano wielokrotnie, żebyśmy nie mieli żadnych wątpliwości), że na innym, będącym już w trakcie budowy osiedlu EcoPark przypada średnio 0,8 mieszkańca na lokal. Oczywiście może być tak, że ludzie kupują mieszkania pod inwestycje i stoją one puste, ale jest też tak, że to osiedle wciąż jest budowane, więc część osób mogła jeszcze na nim nie zamieszkać, a tym bardziej się nie zameldować.

Zróbmy z aborcji temat numer jeden (zamiast czepiać się stypendium dla Jasia Kapeli)

Ale po co drążyć temat, skoro według estymacji z broszury 0,8 mieszkańca na lokal może stanowić dowód, że dzięki osiedlu, gdzie powstanie 4240 mieszkań, populacja Zielonki wzrośnie zaledwie o 2120 tysiące osób? Co prawda są też takie, że tych osób może tam zamieszkać 8480, ale po co zaraz straszyć „inwazją”? Na pewno zamieszkają tam sami single z psiećmi, a gdy zielonkowianie będą padać jak muchy, poszerzymy dwie leśne drogi i będzie gites. Nie ma się czego bać – przekonują rzetelni urzędnicy. Fakty, nie mity.

Co również zabawne, bo choć urzędnicy zakładają wzrost populacji na niskim poziomie, to jednocześnie ma on rozwiązać problem wolnych miejsc w szkołach. Wyobraźcie sobie państwo, że w jednej szkole mogłoby się uczyć 3000 dzieci, a tymczasem jest ich zaledwie 1686. Dramat. Już teraz grożą uczniom klasy tak małe, że dzieci kojarzą nauczycieli, a przecież mogłoby być i po 50 milusińskich w klasie. Miejsce jest!

Baza dezinformacyjnego paliwa

Kolejnym argumentem za nowym osiedlem ma być fakt, że dzięki jego budowie na terenie po dawnej Ceramice nie powstanie baza paliw. Ciekawe, że broszura rzekomo mająca walczyć z dezinformacją tak bardzo ją szerzy. Projekt bazy paliwa upadł już dwa lata temu, gdy wraz z wybuchem wojny w Ukrainie okazało się, że nie będzie skąd go sprowadzać.

Już w sierpniu 2023 roku komitet burmistrza Mieszkańcy informował: „Nie będzie bazy paliw i przetaczania wagonów z cysternami na bocznicy przy Osiedlu Wolności”. Tymczasem dzisiaj dowiadujemy się, że zmiana planu miejscowego to „pokłosie próby zablokowania na zawsze budowy w tym miejscu bazy paliwa”. Co z tego, że ten plan już dawno upadł, skoro można znowu ludzi postraszyć wybuchającymi cysternami. Taka to walka burmistrza Kamila Michała Iwandowskiego z dezinformacją.

Triumf bezpartyjnej kandydatki w Gdyni. Władze w Trójmieście przejmują kobiety

Niestety nie dostaniemy odpowiedzi, czy osiedle naprawdę musi być siedmiokondygnacyjne, a intensywność zabudowy mieć tak wysoki współczynnik, kiedy w Zielonce mamy w większości domy jednorodzinne, a najwyższa zabudowa ma trzy piętra. Nawet w Ząbkach naliczyłem zaledwie sześć kondygnacji. Wszak deweloper ma prawo wyciągnąć jak najwięcej złotówek z każdego metra posiadanego terenu, a burmistrz i rada miasta zgodzą się na wszystko dla zrównoważonego rozwoju miasta i dobra mieszkańców.

Plaża miejska w Zielonce. Fot. Dawid Martynowski

Nie ma tu żadnego podstępu. Zaufajcie deweloperowi, kochani mieszkańcy, burmistrz by was nigdy nie oszukał. Nielicznych wątpiących zapraszam zaś do śledzenia strony Zielonka dla ludzi, nie dla deweloperów. Najbliższa sesja rady miasta odbędzie się 30 stycznia o 18.00 w Urzędzie Miasta Zielonka. Zapraszam do licznego udziału w sesji oraz posiedzeniach miejskich komisji, we wtorek 28 stycznia i w środę 29 stycznia, również o 18. Będzie można zadać burmistrzowi pytania na temat forsowanej przez niego inwestycji – na pewno będzie śmiesznie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij