Miasto

Romowie przed sądem: nie będzie tłumacza romani

Przysięgła tłumaczka kilkakrotnie nie była w stanie przetłumaczyć wypowiedzi pozwanych.

10 stycznia w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu odbyła się druga rozprawa w sprawie eksmisji rumuńskich Romów z zajmowanego przez nich terenu – nieużytków przy ulicy Kamieńskiego. Proces, który wytoczyła Gmina Wrocław, zaczął się ponad miesiąc temu. Wczoraj sąd odrzucił wniosek o powołanie tłumacza języka romani.

Na kilka dni przed rozprawą organizacje pozarządowe (m. in. Federacja Romów FROM z Oświęcimia, Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego oraz Stowarzyszenie Nomada) wysłały listy poparcia dla wniosku o powołanie tłumacza języka romani. Agata Ferenc, przedstawicielka Stowarzyszenia Nomada, mówiła wczoraj na konferencji prasowej, że istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia rozbieżności językowych, co miało już miejsce w trakcie pierwszej rozprawy. – Osoby ze społeczności romskiej mieszkają we Wrocławiu już wiele lat, część z nich miała minimalny kontakt z językiem rumuńskim. Na co dzień wszyscy komunikują się ze sobą w języku romani, niektórzy z nich coraz lepiej mówią po polsku – mówiła. Podkreśliła, że organizacjom wspierającym Romów z Kamieńskiego zależy na rzetelności procesu i niekrzywdzącym wyniku dla strony pozwanej.

– Pierwszy raz od piętnastu lat doświadczamy sytuacji, w której możemy wysłuchać historii tych ludzi. Być może dzięki tej sprawie zaistnieje potrzeba zmian legislacyjnych – dodała.

Wniosek o powołanie tłumacza języka romani wniósł podczas rozprawy Aleksander Sikorski, pełnomocnik strony pozwanej. Sąd go jednak odrzucił. Zdaniem pełnomocnika Gminy Wrocław Jacka Dżedżyka decyzja sądu była prawidłowa: – Nie widzę podstaw do powoływania tłumacza języka romani, pozwani doskonale rozumieją pytania i potrafią logicznie formułować swoje wypowiedzi. Zeznają w języku rumuńskim, ponieważ są obywatelami Rumunii.

Nic jednak nie wskazuje na to, żeby sam Dżedżyk płynnie posługiwał się rumuńskim i rzeczywiście był w stanie to ocenić. Podczas trwającej blisko sześć godzin rozprawy tłumaczka, która sama przekonywała, że jest w stanie skomunikować pozwanych z sądem, nie raz odmawiała tłumaczenia, ponieważ „pozwany przechodził na język cygański”.

W trakcie drugiej rozprawy przesłuchiwane były cztery osoby: Mina Gabor, Elena Gabor (matka), Elena Gabor (córka) i Nicolae Stoica. Wszyscy zgadzali się, że w Polsce żyje im się lepiej, ponieważ w Rumunii ciężko było zdobyć pracę i uzyskać pomoc. Mówili, że mieszkają w barakach, które sami zbudowali, że mają dostęp do prądu dzięki agregatowi prądotwórczemu, do wody i toalet. Ich dzieci uczą się raz na tydzień w szkole, w której zajęcia prowadzą członkinie Stowarzyszenia Nomada. Podkreślali, że dopiero rok temu urzędnicy i funkcjonariusze publiczni zaczęli się nimi interesować, wcześniej na koczowisku nikt się nie pojawiał.

 

Cała rozprawa trwała sześć godzin, podczas przerwy w geście solidarności z romskimi imigrantami członkinie organizacji Food not Boombs rozdały pozwanym ciepły posiłek.

Weronika Rokicka z Amnesty International w Warszawie opowiadała, że w czasie akcji Maratonu Pisania Listów, który odbył się 13 i 15 grudnia, także we Wrocławiu, zostało wysłanych ponad 2000 listów wspierających rumuńskich imigrantów. Duża część osób wyrażała w nich chęć mobilizacji społecznej, jeśli miałoby dojść do eksmisji. W geście solidarności wysłano również 100 listów do kancelarii Bronisława Komorowskiego, w których apelowano o zwrócenie uwagi prezydenta na sytuację, w jakiej znaleźli się Romowie.

Kolejne rozprawy odbędą się 21 lutego i 28 marca w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu. Relacje na żywo z sali sądowej można śledzić na twitterze pod hashtagiem #Romowie.

Czytaj także:

Maciej Mandelt: Wrocławscy Romowie znowu przed sądem: bez szans na porozumienie?

Miasto wytacza Romom proces

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Avatar
Natalia Sawka
Zamknij