Michał Wszołek z Klubu KP w Krakowie komentuje na łamach "Dziennika Opinii" ranking prezydentów miast opublikowany przez "Newsweek".
„Newsweek” opublikował właśnie wyniki plebiscytu na najlepszego prezydenta miasta 2013 roku. Dziennikarze przyjęli w nim osobliwą metodę – do laureatów poprzednich edycji wysłali ankietę, w której oceniali oni innych włodarzy miast w skali od 1 do 5, a następnie jury konkursu z akademikami, przedstawicielami organizacji pozarządowych i dziennikarzami w składzie ostatecznie ustaliło zwycięską piętnastkę. Mieszkańcy miast nie mieli wpływu na rezultaty konkursu – i mieć nie musieli, bowiem to prywatne przedsięwzięcie wydawcy „Newsweeka” Ringier Axel Springera Polska. Tylko czy wyniki tego plebiscytu mają jakikolwiek realny związek z poziomem i jakością życia w polskich miastach? Można szczerze wątpić.
Tytuł „superprezydenta supermiasta” przypadł prezydentowi Wrocławia Rafałowi Dutkiewiczowi, który ze względu na zwycięstwa w poprzednich edycjach konkursu w tym roku nie był już klasyfikowany. Zdaniem „Newsweeka” sprowadzenie wielkich zagranicznych koncernów i budowa deficytowego stadionu na Euro 2012 to wzór działania dla innych prezydentów. Ale gdy czytamy dalej, że „oprócz stadionu wybudował m.in. obwodnicę, terminal lotniczy, wyremontował dworzec PKP, dokonał rewitalizacji kamienic i taboru MPK”, mamy obraz nie tyle kompetencji Dutkiewicza, ile niedostatecznej orientacji w lokalnej polityce dziennikarzy tygodnika. Port Lotniczy we Wrocławiu tylko w niecałych 50 procentach należy do gminy Wrocław, a remont dworca był prowadzony przez państwową spółkę PKP S.A. We współczesnej polityce niestety najbardziej praktyczną umiejętnością jest autopromocja, więc władze miast często przypisują sobie inwestycje wykonane przez rząd i instytucje administracji centralnej. Nie powinno być jednak tak, że dziennikarze dają się na to nabrać.
Sam ranking jest dość zabawny. O zajmującym 15 miejsce Lubinie czytamy, że „trudno znaleźć drugie polskie miasto z tak równo przyciętą trawą i tak porządnie położonym asfaltem”. I że prezydent Lubina Robert Raczyński, wykorzystując podobno doskonałą kondycję finansową miasta, postawi w parku miejskim 12 dinozaurów. „Najwyższy będzie miał 37 metrów!”. Adam Fudali z Rybnika znalazł się na 11 miejscu dzięki… koncertom Bryana Adamsa, Guns’n’Roses i planowanemu występowi Roda Stewarta. Niepodzielnie rządzący od dwudziestu lat w Gliwicach Zygmunt Frankiewicz został wyróżniony m.in. za wdrażanie koncepcji „smart city” (inteligentnego miasta), co brzmi kuriozalnie, jeśli się wie, że w 2009 roku arbitralnie zdecydował o likwidacji wszystkich linii tramwajowych w mieście twierdząc, że blokują one ruch samochodów w śródmieściu.
Zasługą Jacka Majchrowskiego (miejsce 13) jest to, że zrobił z Krakowa „europejską stolicę outsourcingu”. Choć przynajmniej w przypadku Majchrowskiego wspomina się także o inwestycjach społecznie użytecznych, jak wybudowanie w ciągu zaledwie dziesięciu lat dwudziestu kilometrów nowych linii tramwajowych, co jest ewenementem na skalę kraju. Z kolei prezydent Lublina Krzysztof Żuk, o którym niedawno było głośno z powodu jego wsparcia dla katolickiego Marszu Życia, został pochwalony za budowę wartego ponad 450 mln złotych podmiejskiego lotniska – które przez samych lublinian prześmiewczo nazywane jest „ostatnią szansą dla młodych na znalezienie pracy” (za granicą oczywiście).
Najwięcej punktów zdobyli prezydenci Sopotu, Katowic i Gdyni. Za zasługę Jacka Karnowskiego uznano to, że Sopot stał się „modny, drogi i zasobny”. Zajmujący drugą pozycję prezydent Katowic Piotr Uszok według „Newsweeka” doprowadził do inwestycyjnego boomu, wykorzystując unijne środki. Trudno się z tym nie zgodzić: Międzynarodowe Centrum Kongresowe, nowoczesny gmach Muzeum Śląskiego na terenie dawnej kopalni i budynek Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia na pewno będą bardziej użyteczne niż wszystkie wychwalane stadiony – martwe pomniki próżności samorządowców. Jednak przypisywanie Uszokowi zasług w postaci lobbingu na rzecz budowy autostrady A4 jest już przesadą. Nie można też zapominać, że od czasów transformacji ustrojowej w Katowicach nie wybudowano ani jednej linii tramwajowej, a sieć transportu publicznego kuleje.
Zwycięzcą rankingu został prezydent Gdyni Wojciech Szczurek cieszący się rekordowym poparciem. Dziennikarze podkreślają, że Szczurek silnie wspiera kulturę (Heineken Open’er Festival), doprowadził do budowy kompleksu mieszkalno-biurowego Sea Towers, mocno inwestuje w infrastrukturę drogową – i pozostaje apolityczny.
Wczytując się w zestawienie „Newsweeka”, nie sposób pozbyć się wrażenia, że aby być sprawnym i efektywnym prezydentem, trzeba zakładać specjalne strefy ekonomiczne, optymalizować wydatki, ciąć koszty i budować wielkie pomniki-inwestycje, które później wykorzysta się w kampanii wyborczej zapewniającej reelekcję. Tylko że taki sposób zarządzania właściwy jest dla firm, a nie miast, które są żywym tworem tworzonym przez lokalną wspólnotę z jej potrzebami. Zamiast udawać spółkę, miasto powinno dbać o swoich mieszkańców, zapewniając im wysokiej jakości usługi publiczne. Jak bowiem cieszyć się z nowego stadionu, jeśli dziecko nie ma miejsca w przedszkolu, najbliższa szkoła jest likwidowana, a bilety komunikacji miejskiej drenują portfel?
Tekst ukazał się na łamach „Dziennika Opinii”.