Miasto

Leśniak: Jeszcze będzie Polska przeciw igrzyskom!

Pokazaliśmy, że jest alternatywa dla zużytych i zblatowanych polityków.

Krzysztof Juruś: Jesteście wściekli?

Tomasz Leśniak: Trudno zaakceptować fakt, że ponad 15 tysięcy mieszkańców Krakowa, którzy oddali na nas głos, nie będzie reprezentowanych w radzie miasta. W jednym z siedmiu okręgów wyborczych przekroczyliśmy nawet 10% poparcia, a mój rezultat był lepszy od wyników 3 z 6 osób, które dostały się do rady.

Kiedy w środę Miejska Komisja Wyborcza ogłaszała wyniki wyborów do krakowskiej rady miasta, najpierw dostaliśmy wiadomość: przekroczyliście próg wyborczy.

Dokładnie, te 15 tysięcy głosów to 6,7% głosów w skali miasta. Okazało się zatem, że w kilka miesięcy stworzyliśmy komitet, który jest czwartą siłą polityczną w Krakowie.

Ale zaraz potem poznaliśmy nazwiska radnych. I okazało się, że mimo dobrego wyniku nie zdobyliście ani jednego mandatu. Czujecie się wielkimi przegranymi?

Mimo wygranej PiS-u w radzie będzie rządzić koalicja złożona z klubu PO i kilku radnych Majchrowskiego. Krakowska rada pozostanie zatem na kolejną kadencję praktycznie bez opozycji, bo radni PiS nigdy nie stanowili realnej alternatywy dla rządzących. Sukcesem naszej inicjatywy jest natomiast zmiana języka w kampanii wyborczej. W porównaniu z poprzednią kampanią dużo więcej mówiło się o szeroko rozumianej jakości życia: polityce antysmogowej, terenach zielonych, transporcie zbiorowym, kulturze i polityce mieszkaniowej. Teraz musimy się postarać, by deklaracje z kampanii przełożyły się na konkretne działania.

Z jednej strony mamy w takim razie społeczną energię, a z drugiej „politykę igrzysk” – tak nazywacie rządy Jacka Majchrowskiego, ale też wielu prezydentów innych miast – i status quo, które trzyma się dobrze. Nie sposób pozbyć się wrażenia, że ordynacja wyborcza niedająca małym ugrupowaniom prawie żadnych szans sprzyja raczej „polityce igrzysk” niż oddolnym komitetom.

Oczywiście. Metoda podziału mandatów, zwłaszcza w samorządach, służy betonowaniu sceny politycznej i lokalnych elit.

Mamy system proporcjonalny, który w praktyce działa, jak system większościowy – sprzyja dwóm największym partiom. Dlatego po tych wyborach niezbędna jest merytoryczna debata nad zmianą ordynacji w samorządach.

Do tej pory – mimo dobrych intencji – wysuwano jedynie pomysły szkodliwe i nieprzemyślane, jak jednomandatowe okręgi wyborcze, służące największym partiom. A możliwości jest znacznie więcej.

Jakie to możliwości?

Chociażby metody Hare’a Niemeyera czy Sainte-Laguë – obie zapewniają większą proporcjonalność przy podziale mandatów, co w praktyce oznacza większe szanse dla oddolnych, społecznych komitetów. Ciekawym pomysłem jest ordynacja STV, która jednocześnie umożliwia głosowanie na kandydatów spoza komitetów wyborczych i odpowiada na problem straconych głosów.

Po wyborach partie zazwyczaj zbierają się i zastanawiają się nad przyczynami porażki. A wy?

Nie ponieśliśmy porażki. Ale analiza tej kampanii, przedwyborczej debaty i przebiegu wyborów jest dla nas niezbędnym elementem dalszej pracy. Musimy wyciągać wnioski, by działać najskuteczniej.

Nad czym będziecie pracować? W końcu miejscy aktywiści nigdy nie mogą narzekać na brak problemów do rozwiązania.

Teraz nadszedł czas na instytucjonalizację i stworzenie konstruktywnej opozycji poza Radą Miasta Krakowa. Mamy kilka lat na stworzenie szerszego, obywatelskiego frontu, który będzie recenzował działania władzy, wypracowywał rozwiązania w polityce miejskiej i interweniował w lokalnych sprawach. Będziemy działać w różnych obszarach – od smogu, przez politykę przestrzenną i transportową, po edukację i gospodarkę.

Nazwanie wyniku inicjatyw lokalnych wchodzących w skład Porozumienia Ruchów Miejskich sukcesem – nawet umiarkowanym – byłoby jednak przesadą. Jak widzicie przyszłość Porozumienia? Doczekamy się Polski Przeciw Igrzyskom?

Polki i Polacy czekają na polityczną zmianę. Ta zmiana zaczęła się w samorządach. W wielu warszawskich dzielnicach ruchy miejskie stały się trzecią siłą i będą wpływać na lokalne władze od środka. Organizacje wchodzące w skład Porozumienia Ruchów Miejskich zdobyły reprezentację w radach kilku miast, a w jednym – Gorzowie Wielkopolskim – wygrały wybory. Przede wszystkim te wybory pokazały całej Polsce, że dla zużytych i zblatowanych polityków może pojawić się realna i merytoryczna alternatywa.

Chyba nieźle jak na parę miesięcy pracy społeczników, bez biur poselskich i budżetowych subwencji? Krakowski przykład zainspirował ludzi w całym kraju. Będziemy dalej tworzyć front na rzecz dobra wspólnego –  powszechnie dostępnych usług publicznych wysokiej jakości, prawa do mieszkania w miejsce przymusu kredytowego dożywocia, równości obywateli i przejrzystości władzy.

Czytaj także:

Sławomir Shuty: Kraków, ta makieta dla turystów otoczona slumsami

Tomasz Leśniak: Nie chcemy wejść w buty dotychczasowej władzy

Piotr Uziębło: Obecny sposób podziału mandatów sprzyja największym

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Krzysztof Juruś
Krzysztof Juruś
Publicysta Krytyki Politycznej
Analityk AML, absolwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisze o Wielkiej Brytanii, teatrze i serialach.
Zamknij