Miasto

Fetysz rankingów

Problemem polskiej edukacji nie jest pozycja w międzynarodowych zestawieniach, tylko brak spójnej polityki - pisze Marcin Zaród z Klubu KP w Łodzi.

Nie ma czegoś takiego jak dobra szkoła. Każdy rodzic, nauczyciel lub polityczka mają inne wyobrażenie o niej. Dla rodzica priorytetem jest własne dziecko. Dla nauczyciela priorytetem są warunki, w jakich pracuje. Dla polityczki priorytetem mogą być niskie koszty lub przesłanie ideologiczne szkoły. Jeżeli mamy szczęście, to polityka edukacyjna jest pewnym kompromisem między tymi grupami. Jeśli mamy pecha, to jedna z tych grup narzuca swoje priorytety bez dialogu z pozostałymi grupami. Jeśli żyjemy w Polsce, to nie ma czegoś takiego jak wieloletnia polityka edukacyjna, są tylko chwilowe zawieszenia broni między MEN, ministrem finansów, rodzicami i Kościołem.

Dla wszystkich rządów III RP edukacja była kłopotliwym balastem lub towarem w targach koalicyjno-ideowych. Najlepszym przykładem jest historia wprowadzania religii do szkół. Rząd Mazowieckiego przehandlował religię w szkołach w zamian za poparcie Kościoła. To samo zrobił rząd Suchockiej (religia na świadectwie) i Kaczyńskiego (religia liczona do średniej). Tych rządów nie ma, a religia dalej pozostaje świętą krową polskiego systemu edukacyjnego. Za dziesięć lat jakiś kolejny rząd będzie potrzebował poparcia i matura z religii nareszcie stanie się powszechna i obowiązkowa.

Całość czytaj na łamach Dziennika Opinii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Zaród
Marcin Zaród
Fizyk, socjolog
Doktor inżynier, wykładowca socjologii na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Specjalizuje się w badaniach socjologii nauki i techniki. Z pierwszego wykształcenia fizyk i inżynier OZE. Członek partii Razem.
Zamknij