Akcję „Bezpieczne Wakacje” promuje zdjęcie szczęśliwej, opalonej młodzieży na tle morza. Co z tymi, którzy do tego zdjęcia nie pasują?
„W wakacje dzieci powinny odpoczywać, dajmy im nacieszyć się latem. Nie zamęczajmy zajęciami”. Zdanie na pozór brzmi rozsądnie – ale o jakich dzieciach tu mowa? Czy o ogromnej rzeszy tych, które pozostają bez opieki i zajęć w czasie letniej przerwy od szkoły? Jak się okazuje, ich potrzeb nie uwzględniają nawet ogólnopolskie programy dotyczące bezpieczeństwa. Taki wniosek można wyciągnąć z lektury scenariuszy zajęć i materiałów dydaktycznych ogólnopolskiej akcji „Bezpieczne Wakacje”.
Punkt pierwszy: „bezpieczna droga” – scenariusz dla dzieci w wieku 5–9 lat. Są tu wskazówki, gdzie dziecko powinno siedzieć w aucie rodziców (fotelik) i że należy przypominać opiekunom o zapinaniu pasów. Punkt drugi: scenariusz dla dzieci w wieku 10–12 lat. One mogą się już dowiedzieć, nie tylko jak podróżować, ale też jakie niebezpieczeństwa mogą je spotkać w górach i nad morzem. Czy jak się zostaje w domu, to żadnego niebezpieczeństwa już nie ma? Gdyby nie to, że w scenariuszu znalazły ważne numery telefonów, przydatnych w razie wypadku czy zagrożenia, to można by całe „Bezpieczne Wakacje” uznać za program co najmniej wykluczający dużą część dzieci.
Po drugiej stronie mostu
W Cieszynie wakacyjne wycieczki „z zewnątrz” łatwo odróżnić od tych „stąd”. Pierwsze przebiegają przez miasto, drugie – raczej przepełzają. Czasami dzieci i młodzież mijają się w podobnych miejscach – na wzgórze zamkowym, rynku, przy fontannie. Kierunki i cele ich spacerów są jednak zupełnie inne. To samo dotyczy kwestii bezpieczeństwa.
Z jakiegoś powodu to dzieci, które nie wyjeżdżają na wakacje, częściej wskakują do fontanny czy wspinają się po zabytkach, zamiast je podziwiać.
W miastach turystycznych jeszcze wyraźniej widać, jak różnią się style spędzania wolnego czasu w wakacje. Wiele grup półkolonijnych – w przeciwieństwie do wycieczek z zewnątrz – odbija się od granicy, bo dzieci nie mają paszportu ani dowodu. A za granicą (czyli za mostem) muszą mieć jakiś dokument, obowiązuje też inne ubezpieczenie, więc przechodząc bez niego, teoretycznie łamie się prawo. Szkoda, bo akurat jak na złość po drugiej stronie jest łagodne zejście do rzeki i place zabaw blisko centrum. A to, czy posiada się paszport albo dowód, zależy od decyzji rodziców – czyli od ich przekonania, że dziecku do czegokolwiek ten dokument się przyda. Na przykład w celu wyjazdu na wycieczkę zagraniczną.
Codzienne pielgrzymki przez most polskich dzieci do szkół w Czeskim Cieszynie to mit, który dotyczy niewielu osób, które stać na edukację po drugiej stronie. A miesięczne półkolonie bez formalnej możliwości przejścia przez granicę to testowanie siły woli. Z większą grupą żaden rozsądny opiekun nie zaryzykuje nawet krótkiego spaceru. Dzieciom pozostają więc różne strategie. Na przykład czekanie, aż poziom wody w Olzie spadnie do minimum.
Co łaska na wakacje dla dzieci
W zeszłe wakacje dzieci ze Świetlicy Krytyki Politycznej w Cieszynie, razem z projektantem Bogdanem Kosakiem, weszły do rzeki granicznej, żeby pozbierać z niej śmieci. Okazały się cenne – były wśród nich fragmenty szklanych, porcelanowych i ceramicznych naczyń. Tak powstała „Pamiątka z Cieszyna”. Dzięki jej sprzedaży uzbieraliśmy pieniądze na wyjazd z dziećmi w kolejne wakacje.
Zbieraliśmy je w ten sposób między innymi dlatego, że prośba o sfinansowanie wycieczki z pieniędzy miejskich traktowana jest jak próba wymuszenia.
Są miasta, gdzie o dotację na bezpłatny wyjazd dla dzieci ubiegać się można wyłącznie w wydziale odpowiedzialnym za sport i turystykę. W wielu przypadkach nie wypada, żeby wycieczka była elementem finansowanego przez miasto programu terapeutycznego czy edukacji kulturalnej, w ramach których odbywają się półkolonie. Nie ma tego jasno zapisanego w regulaminie, ale można być pewnym, że budżet na takie przedsięwzięcie zostanie obcięty w taki sposób, aby uniemożliwić wyjazd. Pozostają pisma z prośbą o uwzględnienie wycieczki w harmonogramie. Zawsze można też na jej rzecz obciąć koszt posiłków dla dzieci przez cały miesiąc.
Podobno miasta turystyczne, takie jak Cieszyn, nie powinny narzekać. Zawsze lepiej być w centrum wakacyjnym, gdzie przynajmniej na przyjezdnych czekają atrakcje. Można wybrać coś z kulturalnego menu dla dzieci turystów i wprosić się na bezpłatne warsztaty czy projekcje, żeby urozmaicić czas „tutejszym” dzieciakom.
Gorzej, jeśli chętnych do udziału w takich zajęciach jest za dużo. My wylądowaliśmy na dwóch warsztatach specjalnych, z których wycofaliśmy się po półgodzinie. Dzieci teoretycznie miały brać udział w zajęciach dla dwudziestu osób. Na sali było sześćdziesięcioro dzieci w wieku od czterech do trzynastu lat. W korytarzu wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z opiekunami z innych półkolonii – gdy trzeba zapanować nad taką grupą, nie ma mowy o tym, żeby zajęcia były dobrej jakości, nawet gdyby organizowali je najlepsi specjaliści. Tak więc zarówno dzieci („Pani Aniu, idźmy stąd!”), dorośli, jak i prowadzący wiedzieli, że wszystko to mija się z celem i chodzi już tylko o to, żeby odliczać czas do końca.
Wakacje, czyli nuda
Odpoczynek polega na zmianie codziennych czynności, czasami otoczenia. Dla wielu dzieci wakacje to przedłużający się okres bezczynności. Żeby ją przełamać, czasami pozostaje tylko wykorzystać lokalny kapitał społeczny – wyjść z dziećmi do muzeum założonego przez pasjonatów, poznać amatorską grupę teatralną, zaprosić miejscowego ratownika medycznego albo dzielnicowego. Można też chodzić od drzwi do drzwi z prośbą o „tańszy obiad”, „darmowy nocleg” czy „pomoc w zajęciach”. Co jednak jeśli tego kapitału społecznego nie ma?
Ale w wielu miastach naprawdę to się udaje. I robi się to, z głupią przyjemnością, że rozpoznało się wszystkie możliwe nieformalne kanały wsparcia dla dzieciaków. Tylko że to ciągle łatanie na własną rękę dziur w systemie.
Na banerze, który promuje program „Bezpieczne Wakacje”, widać szczęśliwą, opaloną młodzież na tle morza. Zdjęcie jak z katalogu biura podróży albo reklamy sklepu z odzieżą dla modnych nastolatków. Co jednak, jeśli ktoś do tego zdjęcia nie pasuje?