PKP Energetyka – przeciętnemu pasażerowi kolei nazwa ta pewnie nic nie mówi. A to kluczowa polska spółka. Właśnie ma być sprzedana.
PKP Energetyka zajmuje się zakupem i dystrybucją energii dla PKP oraz jej sprzedażą dla innych podmiotów. Jest właścicielem podstacji trakcyjnych PKP oraz licznych nieruchomości na terenie całego kraju; ostatnio zajmuje się też sprzedażą gazu ziemnego. W sumie jest to czwarty największy sprzedawca energii w Polsce. W zeszłym roku spółka zanotowała ponad 150 milionów zysku EBITDA – przed opodatkowaniem, odliczeniem kosztów amortyzacji i obsługi zadłużenia.
Jeszcze przed końcem obecnej kadencji parlamentu PKP Energetyka ma zostać sprzedana. Przedwstępną umowę podpisano z luksemburskim funduszem Private Equity CVC Capital Partners. Za PKP Intercity ma on zapłacić prawie dwa miliardy złotych – 1,965 milionów. Sprzedaż Energetyki ma pomóc PKP spłacić historyczne długi i dostarczyć środków na dalsze inwestycje.
Przebieg sprzedaży wywołuje jednak kontrowersje.
Protestują posłowie opozycji, zarówno z PiS, jak i SLD. List wyrażający zaniepokojenie planami sprzedaży wysłali do premier Kopacz przedstawiciele trzech największych central związkowych, liczne zastrzeżenia mają eksperci.
Wyprzedaż bezpieczeństwa?
Wątpliwości budzi przede wszystkim fakt, że PKP Energetyka jest spółką kluczową dla gospodarki i bezpieczeństwa kraju. Od 2010 roku znajduje się na liście firm Ministerstwa Obrony Narodowej o szczególnym strategicznym znaczeniu dla obronności kraju. Dlaczego? To kolej ciągle pozostaje jedną z najważniejszych sieci komunikacyjnych w kraju. Zwłaszcza w sytuacji potencjalnego zagrożenia ważne jest, by państwo miało jakąś formę kontroli nad tak kluczowym obszarem jak zasilanie sieci kolejowej. Oczywiście, kontrola nie musi oznaczać koniecznie własności skarbu państwa, można ją sprawować poprzez odpowiednie regulacje prawne i stojące na ich straży instytucje. Niemniej realizację strategicznych i społecznych celów łatwiej uzyskać od podmiotów stanowiących własność publiczną, a nie dużych grup kapitałowych, nastawionych na maksymalizację zysku udziałowców.
Dodajmy, że własność publiczna takich spółek jest raczej standardem. Jak „Pulsowi Biznesu” powiedział ekspert Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski, „ciężko jest wskazać podobne rozwiązania w Europie czy na świecie – jeśli one w ogóle istnieją – gdzie infrastruktura elektroenergetyczna wraz z dystrybucją energii nie jest częścią infrastruktury kolejowej kontrolowanej przez państwo”. Tadeusz Syryjczyk, minister przemysłu w rządzie Mazowieckiego, w wywiadzie dla „Rynku Kolejowego” przypomina, że w Niemczech dostarczaniem energii dla Deutsche Bahn zajmuje się spółka-córka DB, która posiada na własność nie tylko sieci i podstacje trakcyjne, ale nawet elektrownie. Zdaniem Syryjczyka całkowite oddzielenie własnościowe PKP od zaopatrującej go w energię firmy nie ma też wielkiego sensu ekonomicznego: „Nie ma powodu, aby przypuszczać, że […] przyniesie [to] korzyści w postaci obniżenia kosztów i wzrostu efektywności sektora kolejowego”.
Inwestor z Luksemburga
Kim właściwie jest zagraniczny inwestor, który kupi Energetykę? CVC Capital Partners jest zarejestrowany w Luksemburgu. Nie jest to duży gracz rynku energetycznego, mogący przynieść kapitał inwestycyjny i know-how – tylko fundusz private equity. Zarządza on aktywami trzystu inwestorów z kilku kontynentów, w sumie wartymi ponad 52 miliardy dolarów. Większość udziałów w funduszu mają wielkie amerykańskie fundusze emerytalne.
Jak działają takie fundusze jak CVC Capital Partners? Inwestują powierzone im przez inwestorów środki w różnego rodzaju spółki i dążą do największego zwrotu kapitału – albo przez wypracowanie dywidendy, albo przez podniesienie wartości spółki i odsprzedaż udziałów w niej z istotnym zyskiem.
Taktyka, która może świetnie działać dla inwestorów, niekoniecznie musi być dobra dla PKP Energetyki i rynku kolejowego w Polsce.
Istnieje obawa, że CVC Capital Partners będzie dążył do maksymalizacji wartości Energetyki w krótkim czasie: tnąc koszty, wyprzedając majątek spółki, redukując zatrudnienie. Powody do obaw daje praktyka funduszu w innych dużych, prywatyzowanych spółkach. CVC szczególnie aktywne jest na rynku pocztowym, miał udziały w duńskiej i belgijskiej poczcie, szykuje się także do przejęcia przygotowującej się do prywatyzacji poczty greckiej. W Belgii CVC do spółki z duńską pocztą w 2006 roku kupiło 50% minus jeden udziałów w państwowej poczcie. W 2006 roku belgijska poczta przeznaczyła na dywidendy 42 miliony euro. W 2011 – 390 milionów. W 2013 CVC z zyskiem odsprzedało swoje udziały. Jednocześnie, jak zauważa ekspert Partii Pracujących Belgii, towarzyszyły temu cięcia, w wyniku których do 2013 roku zamknięto ponad 600 urzędów pocztowych, a liczba skarg na jakość usług znacznie wzrosła.
Także związkowcy reprezentujący siedmiotysięczną załogę Energetyki obawiają się zwolnień. Inwestor podpisał co prawda umowę o gwarancjach pracowniczych, kłopot jednak w tym, że nie podpisało jej samo CVC, tylko spółka celowa powołana do zakupu PKPE, Caryville Investments. To spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, z minimalnym kapitałem zakładowym – 5 tysięcy złotych. Jej bezpośrednim właścicielem jest z kolei zarejestrowany w Luksemburgu Edison Holding. Związkowcy boją się, że tworzenie takiego łańcucha spółek-córek ma utrudnić dochodzenie ewentualnych roszczeń od CVC. Przedstawiciele CVC uspokajają, że to standardowa praktyka, a CVC podpisało zobowiązanie do pokrycia wszelkich wierzytelności Caryville.
Co z polskimi czempionami?
Czy CVC było jedynym chętnym na kupno Energetyki? Nie, do przywatyzacji spółki stanęły też polskie firmy sektora energetycznego: Enea, Energa, Tauron i PGE. Każda z nich jest kontrolowana przez skarb państwa. Złożyły one niższe oferty od CVC, to prawda. Jednak już druga oferta Energi miała być tylko o kilka milionów mniejsza niż oferta CVC – to niecały procent wartości transakcji. W tej sytuacji, biorąc pod uwagę względy bezpieczeństwa, sprzedaż PKP Energetyki spółce skarbu państwa wydawałaby się rozwiązaniem przynajmniej wartym rozważenia.
Decyzja o tym, by postawić na CVC, dziwi zwłaszcza w kontekście zapowiedzi rządów PO o wspieraniu „czempionów biznesu”: dużych firm mających być kołem zamachowym polskiej gospodarki.
PKP Energetyka jako jedyna spółka energetyczna ma infrastrukturę na terenie całego kraju; przejęcie jej przez któregoś z dużych graczy pozwoliłoby na zespolenie branży i dywersyfikację jej dochodów. A ze względu na nowe taryfy forsowane przez Urząd Regulacji Energetyki, a także koszty ratowania kopalni, jakie ma ponieść, dywersyfikacja dochodów jest jej bardzo potrzebna. CVC prędzej czy później będzie chciał sprzedać PKP Energetykę z zyskiem. Być może wtedy część lub całość udziałów kupi ktoś z polskiej energetycznej wielkiej czwórki. Za zysk funduszu zapłaci wtedy jednak faktycznie skarb państwa; z punktu widzenia polskiej gospodarki będą to pieniądze wyrzucone w błoto.
Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego wskazuje, że na przejęcie Energetyki przez którąś z dużych polskich firm energetycznych zgody mógłby nie dać UOKiK. Ale może w tej sytuacji trzeba było sprzedać tylko część akcji spółki któremuś z dużych graczy na rynku energii? Jak sugeruje przywoływany już Furgalski, dobrą koncepcją dla Energetyki „byłoby stworzenie grupy infrastrukturalnej, gdzie decydujący wpływ na politykę PKPE miałby większościowy właściciel, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe, a pakiet mniejszościowy mógłby trafić do inwestora bądź na giełdę”. Zwłaszcza że „w ciągu trzech ostatnich lat spłacono już ponad 80% historycznego długu PKP, podmiot ten nie ma już noża na gardle i środki na spłatę pozostałej kwoty mógłby uzyskać ze sprzedaży mniejszościowego pakietu PKPE”.
***
Po 26 latach budowania wolnego rynku wiemy już, że prywatne nie zawsze znaczy lepsze, a na źle przeprowadzonych prywatyzacjach tracimy wszyscy. Zanim więc Ministerstwo Infrastruktury ostatecznie zatwierdzi umowę sprzedaży, warto się przyjrzeć, co jeszcze można zrobić z Energetyką i jakimi możliwościami dysponuje tu państwo. Decyzja, jaką podejmiemy, będzie miała kluczowe znaczenie dla rynku kolejowego i bezpieczeństwa kraju. A że akurat jest rok wyborczy, głos strony społecznej w tej sprawie, jej obawy i interesy, może mieć szczególne znaczenie.
**Dziennik Opinii nr 231/2015 (1015)