Kraj, Sławomir Sierakowski

Liberalizm tylko dla liberałów? [Sierakowski odpowiada Skarżyńskiemu]

Sławomir Sierakowski

Im bardziej się różnimy z Wosiem i Sroczyńskim, tym bardziej czuję się zobowiązany, żeby bronić ich głosu.

Stanisław Skarżyński zarzuca mi, że to skandal, iż nie wspomniałem w swoim tekście I kto tu jest symetrystą? o artykule Wosia Lewico, czas na współpracę z PiS.

Profesjonalizm [Skarżyński polemizuje z Sierakowskim]

czytaj także

To podważa mój profesjonalizm, a jeśli celowo to pominąłem, to podważa także moją uczciwość. A tekst Wosia wzywający do współpracy z PiS i budowania razem demokratycznego socjalizmu jest rzeczywistym i uzasadnionym powodem zamknięcia działu opinii w Gazeta.pl, bo to również działania nieprofesjonalne (Woś okazał się „marnym strategiem politycznym”, a Sroczyński marnym redaktorem, bo taki tekst puścił).

Sierakowski: I kto tu jest symetrystą?

Celowo nie wspomniałem nie tylko o tym tekście, ale w ogóle nie napisałem nic o poglądach Wosia czy Sroczyńskiego i co o tych poglądach myślę. Nie chciałem napisać nawet tego, że im bardziej się różnimy z Wosiem i Sroczyńskim, tym bardziej czuję się zobowiązany, żeby bronić ich głosu. Bo właśnie tak rozumiem liberalizm. Nie jako klepanie liberalnych formułek i krytykowanie PiS-u za niszczenie demokracji i liberalizmu, ale jako praktykę budowania pluralizmu w polityce i w mediach. Jest to tak samo ważne, jak trójpodział władzy czy niezawisłe sądownictwo.

Gdy Trump wyrzucał z konferencji dziennikarzy mediów liberalnych, wychodzili wszyscy, nawet najbardziej prawicowi. I nikt nie opowiadał bzdur o tym, że wychodzi albo zostaje, bo treści publikowanie przez wyrzuconych dziennikarzy są mądre albo głupie, profesjonalne albo nie. Jeśli naprawdę tak zależy nam na demokracji liberalnej w Polsce, powinniśmy zachowywać się tak samo.

Gdy analogicznie do tego, co robi dziś minister kultury Piotr Gliński, robił będzie po wygranych wyborach minister z obecnej opozycji, czyli odbierał dotację prawicowym pismom („Kronosowi”, „Christianitas” itd.) to sam napiszę list otwarty w ich obronie i zbiorę pod nim podpisy (deklarowałem to w mediach wielokrotnie). Uderzenie w „Kronos” będzie uderzeniem w polską kulturę równie szkodliwym, co uderzenie w Res Publikę, Kulturę Liberalną czy Liberte. Brakuje nam tak samo dobrych esejów i tłumaczeń, które zamieszczane są w „Kronosie”, jak i tego, co publikują pisma liberalne. I różnica poglądów ma tu tylko tyle do rzeczy, że jeszcze bardziej zobowiązuje różniącego się do zabrania głosu. Właśnie po to, żeby nikt różnicą poglądów nie uzasadniał więcej zamykania komuś ust, jak robi to Skarżyński. Kto tego nie rozumie, nie wie, na czym polega liberalizm.

Wysoce nieuczciwe i charakterystyczne dla najbardziej prymitywnej prawicy w Polsce jest mylenie krytyki sztuki z cenzurą sztuki. Prawica, gdy nie zgadza się z jakimś spektaklem, od razu chce go zdejmować ze sceny albo zabierać środki publiczne. „Gazeta Wyborcza” i Gazeta.pl słusznie pęka z oburzenia. Zamykanie ust Wosiowi, Sroczyńskiemu i Beczek z powodu treści ich tekstów to dla liberała zaprzeczenie własnym wartościom. Dlatego to, co zrobiła Gazeta.pl, uważam za skandal. Podobnie jak to, że tak niewiele reakcji to wywołało. Trzy wymienione przez Skarżyńskiego to bardzo mało. Na komentowanie zachwytów Malwiny Dziedzic z „Polityki”, że kolegom i koleżankom po fachu zniszczono ich pracę i uniemożliwiono wyrażanie ich poglądów, nie mam słów.

Czy lewica będzie płakać po Rafale Wosiu? [rozmowa]

To zresztą wiele mówi o pluralizmie poglądów u nas. Bo niby gdzie te reakcje miałyby się teraz pojawić? W „Gazecie Wyborczej”, z której po niekończących się sporach odszedł Sroczyński? W Gazecie.pl, która zawiesiła jego dział? W „Polityce”, która podziękowała Wosiowi? Z Wosiem i Sroczyńskim trzeba było umieć wygrać merytorycznie, a nie odbierać im głos. Takie zwycięstwo liberałów nad symetrystami to porażka tych pierwszych. Boli mnie to szczególnie, bo to moja strona ze Sroczyńskim i Wosiem przegrała. Pokazała, że to jest liberalizm dla liberałów, a nie dla wszystkich. Trudno o lepszy dowód na krytyczne tezy Sroczyńskiego i Wosia o nas (przy wszystkich różnicach między oboma panami, bo o Wiktorii Beczek nie piszę, ale tylko dlatego, że słabiej znam jej poglądy, proszę nie traktować tego jako afront; piszę o Sroczyńskim i Wosiu, bo to ich z nazwiska poddawano bardzo ostrej krytyce).

To, w którą stronę zmierza Polska, oceniać należy nie tylko po zachowaniu rządu, ale także po zachowaniu opozycji i wolnych mediów. Uważam, że to pierwsza poważna porażka mediów liberalnych, której kiedyś będą się wstydzić. Ja dalej stoję po tej stronie i nie zrażę się do niej, bo zależy mi na liberalizmie w Polsce i na zmniejszaniu antagonizmu między lewicą i liberałami. Ale nie mogę zamykać oczu na te błędy i na krzywdę wyrządzoną naszym krytykom.

Wolność słowa to mówienie tego, co się nie spodoba [Sierakowski]

I ostatnia sprawa. Nie wiem, co wspólnego z profesjonalizmem lub jego brakiem ma to, że Woś ma inny pogląd na politykę PiS niż Skarżyński. Mylili fakty? Źle redagowali teksty? Nudne tematy dobierali? A że Skarżyńskiemu się strategiczne myślenie Wosia nie podoba, albo selekcja autorów przez Sroczyńskiego to proszę bardzo, ale co to ma wspólnego z profesjonalizmem?

W Wyborczej przez trzydzieści lat ukazały się tysiące rozmaitych polemik (podobnie jak kilka po tekście Wosia), już nie wspomnę o ilości bzdurnych tekstów albo skrajnie ideologicznych, za które nikogo nie zwolniono ani nawet nie skrytykowano. Nie mniej było wybitnych tekstów i ciekawych polemik. To kto wtedy dyskutował ze sobą? Profesjonaliści z nieprofesjonalistami? Kto nie zgadza się ze Skarżyńskim, ten jest od razu nieprofesjonalny?

Sroczyński: Lewica nie może popełnić błędu „ideowej czystości”

Sroczyński robi w tym interesie dwadzieścia lat, wydał szereg książek, dostał najważniejsze nagrody dziennikarskie, a jego wywiady stały się częścią nie tylko historii dziennikarstwa, ale i kultury masowej („byliśmy głupi”). Stworzenie z niczego w rok działu opinii, którego największe media mogą pozazdrościć, a także otwarcie debaty publicznej na nowe nazwiska, nowe tematy i poglądy, to pokaz umiejętności redaktorskich, których nikt po Sroczyńskim się nie spodziewał. I dużo świeżego powietrza w zrytualizowanej do bólu sferze publicznej. Woś sukcesów ma nie mniej, a jego wiedza z ekonomii i dziennikarskie umiejętności podania jej nadały mu wyjątkową pozycję. Jego publicystyka polityczna wywołuje wiele kontrowersji, ale jeszcze nikt nigdy nie zarzucał mu braku profesjonalizmu. Stasiu, nie obraź się, ale z czym do gościa?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij