Wbrew pozorom sukces Korwin-Mikkego to jedna z najlepszych wiadomości ostatnich wyborów.
Jest wiele racji w tym, co pisze Antoni Michnik na temat Janusza Korwin-Mikkego. Przede wszystkim zgadzam się, że sukces wyborczy Kongresu Nowej Prawicy to najgorsza laurka, jaką można wystawić polskiemu systemowi edukacji. Na własne życzenie wychowaliśmy sobie pokolenie, które wolność utożsamia z samowolą, a indywidualizm z prywatą, i będziemy się za to smażyć kiedyś w piekle. W całym tym lamencie musimy jednak zachować ostrożność, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
Przede wszystkim sukces Korwin-Mikkego to – wbrew pozorom – jedna z najlepszych wiadomości ostatnich wyborów. Są przynajmniej trzy powody do radości.
Po pierwsze, wydaje się prawdopodobne, że antysystemowy elektorat przeszedł od Twojego Ruchu do KNP. Jest to o tyle dobra wiadomość, że TR, pomimo wielu zalet, ma dwie istotne wady. Z jednej strony nie spaja go żaden ideowy projekt. Nadzieje na to, że będzie to partia realizująca postulaty socjalne, umarła wraz z ostatnimi deklaracjami polityków TR, że za klęskę wyborczą odpowiada prosocjalny kurs programowy. Jest to więc partia ideowo niewiarygodna. Z drugiej strony jest to partia uwiarygadniana przez obecność na jej listach osób o niewątpliwych zasługach politycznych, żeby wymienić chociażby Wandę Nowicką czy Annę Grodzką, które przyciągały wyborców o poglądach lewicowych. Istnieje więc szansa, że klęska TR przyczyni się do wzmocnienia innych prospołecznych ugrupowań na polskiej scenie politycznej, a być może skłoni również niektórych członków partii do zasilenia czerwono-zielonej alternatywy.
Po drugie, nie ma lepszego przeciwnika ideowego niż Janusz Korwin-Mikke. Prezes KNP jest jak Joffrey Baratheon i Roman Giertych w jednym. Nikt tak nie kompromituje idei niewidzialnej ręki wolnego rynku jak prezes. Co więcej, wszelkie działania przeciw Korwinowi nabrały w tym momencie oświeconej aury. Aury walki z intelektualnym wstecznictwem, z obskurantyzmem, z konserwatyzmem (plus wszelkie wariacje na ten temat). Jak za starych dobrych czasów, gdy w ministerstwie edukacji zasiadał Giertych, a TVP rządziła Młodzież Wszechpolska. Janusz Korwin-Mikke przywrócił polityce życie i blask, a przynajmniej dał nową energię walkom politycznym.
Po trzecie, nie wydaje mi się, żeby prezes KNP był bardziej niebezpieczny niż Jarosław Gowin, Roman Giertych czy Robert Winnicki. Chcemy tego czy nie chcemy, część społeczeństwa będzie miała konserwatywno-liberalne poglądy. Lepiej, gdyby te głosy zostały zagospodarowane przez KNP niż przez Ruch Narodowy. Te wybory pokazały przede wszystkim, że RN posiada dobrze zorganizowane struktury i szeroką kadrę. Jest to o wiele poważniejszy i groźniejszy przeciwnik niż KNP. Módlmy się zatem o zdrowie Krula, aby żył i panował jak najdłużej. Na politycznym horyzoncie zbierają się chmury.
Powrót Krula niesie jednak ze sobą jedno poważne zagrożenie. I nie mówię tu o tym, że idee Korwina zyskają poklask i uznanie. Jak pisałem, nikt tak nie kompromituje poglądów Korwina jak sam Korwin. Zagrożenie przychodzi od strony lewicy.
Przede wszystkim nie możemy zapominać nauki, jaka płynie z protestów przeciw PiS, LPR i Samoobronie. Istnieje analogia pomiędzy ówczesną obawą przed ludźmi z interioru a obecną obawą przed Korwinem. Kilka lat temu obawa przed tym, że nasze oświecone wysiłki zniszczy roszczeniowa czerń i babcie od Rydzyka, pchnęła nas w objęcia Platformy, w nadziei, że tylko ona jest w stanie dać skuteczny odpór siłom zła. I tak zapewniliśmy jej dwie kadencje spokojnych rządów. Analogiczna obawa przed Korwinem może spowodować, że na powrót zaczniemy wierzyć w konieczność wyboru mniejszego zła, co nie spowoduje nic innego, jak tylko dołożenie kolejnego kamyka do budowy imperium (Gwiezdne wojny to politycznie bardzo pouczający film).
Janusz Korwin-Mikke to nie jest człowiek z mojej bajki. Nie uważam jednak, że obawa przed nim powinna nas paraliżować i skłaniać do dramatyzowania.
Chcemy, żeby było jak najmniej Korwina w polskiej polityce? To przestańmy walczyć z Korwinem, a zacznijmy walczyć o budowę i wzmocnienie politycznej alternatywy dla Korwina.
Świat nie będzie ani lepszy, ani sprawiedliwszy tylko dlatego, że usuniemy KNP ze sceny politycznej.
Czytaj także:
Antoni Michnik: Dzieci Krula