O przyjęciu dokumentu dyskryminującego osoby nieheteronormatywne i stworzonego przez skrajnie prawicowe organizacje, jak Ordo Iuris, zdecydowali większością głosów radni Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym sejmik województwa łódzkiego dołącza do samorządowców, którzy idą na otwartą wojnę z osobami LGBT+.
Blisko 80 gmin w całej Polsce przyjęło już uchwały, w których mianują się „strefami wolnymi od LGBT”. W grudniu 2019 roku sprawa zyskała międzynarodowy rozgłos, ponieważ zajął się nią Parlament Europejski, który zdecydowanie potępił działania homofobicznych radnych. Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, zwrócił uwagę na niezgodność wydanych przez samorządy decyzji z konstytucją. Mimo to kolejną próbę stygmatyzacji i wykluczenia członków społeczności podjęto w województwie łódzkim.
This is Poland in 2020. LGBT free zones are spreading… https://t.co/xxmA2u0Gso
— Krzysztof Śmiszek (@K_Smiszek) January 29, 2020
Głównym zadaniem uchwalonej tam właśnie samorządowej Karty Rodzin jest zapewnienie ochrony i wsparcia tradycyjnie rozumianej rodzinie. W założeniach dokumentu, nad powstaniem którego czuwali m.in. katoliccy działacze z fundacji Ordo Iuris, czytamy, że jego autorzy zobowiązują się do budowy udogodnień infrastrukturalnych dla rodziców i dzieci, pomocy ośrodkom opiekuńczym, organizacji akcji edukacyjnych, a także tworzenia programów profilaktycznych przeciw alkoholizmowi i przemocy.
Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego w ekspertyzie z lipca zeszłego roku zwróciło jednak uwagę, że Karta traktuje mieszkańców województwa wybiórczo, zawiera treść dyskryminacyjną oraz ignoruje faktyczną sytuację członków wspólnoty samorządowej. Zdaniem ekspertów przyjęcie dokumentu przyczyni się do wywołania tzw. efektu mrożącego w jednostkach podległych władzom samorządowym i prawdopodobnie zwiększy częstotliwość występowania przestępstw z nienawiści – głównie na tle homofobicznym.
czytaj także
Sami twórcy Karty motywują jej powstanie ochroną przed „ideologiami podważającymi autonomię i tożsamość rodziny”. „Tylko nasze wspólne i konsekwentne działania mogą zatrzymać coraz śmielszy pochód dyktatury LGBT” – tak o dokumencie pisał Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris, które uchwalenie deklaracji promowało już od wielu miesięcy.
Pomysł natychmiast zyskał poparcie radnych z PiS. Ci jednak zaczekali z wprowadzeniem Karty do 2020 roku, który ustanowili w województwie łódzkim rokiem Jana Pawła II. Uznając, że dla papieża Polaka rodzina była wartością nadrzędną, samorządowcy nie mieli wątpliwości co do zatwierdzenia projektu Ordo Iuris i na zebraniu sejmiku zagłosowali za przyjęciem Karty. Przeciwko tym działaniom stanowczo zaprotestowali przedstawiciele Lewicy.
czytaj także
„Ten dokument to pozwolenie na dowolne określanie definicji rodziny, to pozwolenie na segregowanie rodzin na lepsze i gorsze. To otwarcie drogi dla garstki fanatyków do terroryzowania swoim wyobrażeniem o rodzinie całego województwa: od urzędów publicznych i urzędników, przez organizacje społeczne i fundacje, po rodziny zamieszkujące województwo łódzkie” – powiedziała Paulina Matysiak z Razem na posiedzeniu sejmiku. „Możemy wyznaczyć początek i koniec istnienia małżeństwa czy przysposobienia, ale nie ma nigdzie początku i końca rodziny. Bo o tym nie decyduje prawo, tylko ludzie, którzy tą rodzinę tworzą” – dodała.
W podobnych duchu wypowiadali się protestujący pod siedzibą sejmiku aktywiści i lokalni działacze polityczni. „Samorządowa Karta Praw Rodzin to tylko ładna nazwa na prawdziwego potwora dyskryminacji. W Polsce żyje ok. 2 mln osób o odmiennej niż heteroseksualna orientacji; w naszym województwie jest ich 150 tys. Ta karta je dyskryminuje. To wprowadzanie państwa wyznaniowego, ortodoksji religijnej” – oświadczył Grzegorz Majewski z SLD.
Sejmik Województwa Łódzkiego rękoma radnych PiS i PSL i PO (choć radna Lewandowska zgłosiła pomyłkę przy głosowaniu) przyjął mętną i ogólną uchwałę o Samorządowej Karcie Praw Rodzin, która niczemu nie służy i nikomu nie pomaga.
— Paulina Matysiak (@PolaMatysiak) January 28, 2020
Posłanka Matysiak zauważyła z kolei, że Karta ignoruje konstytucyjną zasadę równości wobec prawa. „ Art. 32 mówi, że wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne i nikt nie może być dyskryminowany z jakiejkolwiek przyczyny. Według jakich kryteriów będzie dokonywana ocena, co jest wartością rodzinną, a co nie? Kto i jakim prawem będzie działał na rzecz, jak to jest zapisane w Karcie, »integralności rodziny«, nie licząc się ze zdaniem osób, które tę rodzinę tworzą? Ten dokument to jawne przyzwolenie na segregację rodzin” – przestrzegała członkini Razem, zwracając jednocześnie uwagę, że dokument tak naprawdę nikogo nie chroni i może stwarzać zagrożenie również dla rodzin tradycyjnych. „To dokument, który bitej kobiecie może zamknąć drogę ratunku z piekła jej małżeństwa, bo urzędnik stwierdzi, że jej wołanie o pomoc może zagrażać integralności rodziny. To dokument, który zamknie szkoły przed rzetelną edukacją antyprzemocową. To narażenie dzieciaków, które pochodzą z rodzin innych niż zgodne z preferowanym modelem, na dyskryminację i cierpienie. Wnioskodawcy nie byli w stanie uzasadnić, po co właściwie przyjmować ten dokument, ale nie mam wątpliwości: to otwarcie drzwi na definiowanie rodziny według klucza dyktowanego przez władzę” – wyliczała posłanka klubu Lewicy.
Sejmik Kartę jednak przyjął. Za głosowało 19 osób, przeciw było 10, a 2 wstrzymały się od głosu.