Najważniejsza zmiana to zerwanie ze wstydem jako głównym emocjonalnym motorem tworzenia wizji rozwoju miast - pisze Maciej Gdula w „Gazecie Wyborczej”.
Dobrze pamiętam Warszawę sprzed 20 lat. Bazar przed PKiN i jarmark na Stadionie Dziesięciolecia. Drogie restauracje dla kasiastych i mało miejsc do spotkań dla zwykłych ludzi. Jedna linia metra. Pamiętam też marzenia, które wtedy dominowały. Pozbyć się ulicznego handlu, bo to nie przystoi metropolii. Mieć dużo linii metra i postawić dużo szklanych biurowców.
Wydawać się mogło, że teraz młode pokolenie przejmie pałeczkę w dziele zmieniania Warszawy i innych polskich miast w europejskie metropolie. Na szczęście młodzi zawiedli nadzieje. Od kilku lat w Łodzi, Warszawie, Poznaniu coraz bardziej aktywne są ruchy miejskie napędzane zupełnie innymi marzeniami o mieście. Najważniejsza zmiana to zerwanie ze wstydem jako głównym emocjonalnym motorem tworzenia wizji rozwoju miast.
Nie musimy zmieniać miasta w gładką stalowo-granitową przestrzeń, która ma kusić inwestorów i turystów. Miasto ma być przyjazne dla mieszkańców, a nie dla pieniądza. Nie powinniśmy się wstydzić naszych potrzeb.
Na przykład tego, że chcemy dobrych żłobków publicznych i tanich, dobrych barów mlecznych. Miasto ma być dla wszystkich, nie tylko dla pracowników biurowców dojeżdżających do pracy samochodami z zamkniętych osiedli.
Chociaż ruchy miejskie czerpią energię z lokalnych konfliktów, to dość szybko stworzyły platformę współpracy. Dwa lata temu odbył się Kongres Ruchów Miejskich w Poznaniu. W tym roku ruchy spotkają się w Białymstoku. […]
Zamiast zakładania partii życzę ruchom miejskim, żeby wzrastały w siłę i na partie oddziaływały. Żeby za dziesięć lat przyszły Donald Tusk musiał mieć realny plan budownictwa komunalnego. Żeby przyszły Jarosław Kaczyński musiał domagać się twardego egzekwowania prawa w odniesieniu do warunków zabudowy i ochrony lokatorów. Żeby przyszły Leszek Miller, chcąc zapracować na miano lewicowego polityka, musiał krytykować zamknięte osiedla jako przejaw społecznej segregacji. Panowanie nad zbiorową wyobraźnią – a nie rządzenie – będzie prawdziwym sukcesem ruchów miejskich.
Całość tekst czytaj w „Dużym Formacie” – dodatku do „Gazety Wyborczej” z dna 25 lipca 2013.