Żaden najlepszy lewicowy program nie zostanie wdrożony, jeżeli PiS będzie rządził. Żadne postulaty dotyczące praw kobiet nie zostaną spełnione z PiS-em u władzy. Jeżeli opowiemy sobie obecny stan polityczny w sposób tak brutalnie szczery, wtedy zobaczymy spójność opozycji, której potrzebujemy do zwycięstwa w kolejnych wyborach. I oto będziemy jako koło PPS-u walczyć – mówi nam wicemarszałkini Senatu, Gabriela Morawska-Stanecka.
Paulina Januszewska: Dlaczego nie chce pani dalej współpracować z Lewicą parlamentarną?
Gabriela Morawska-Stanecka: Z wielu przyczyn, o których wielokrotnie już mówiliśmy publicznie ja i moi koledzy. Co tu można jeszcze dodać? Trzeba pójść do przodu. Teraz musimy myśleć o tym, co możemy zrobić dla Polski.
Zdaje się, że to jednak dobry moment na wyciąganie wniosków i zastanowienie się, jak powinna wyglądać lewa i zarazem skuteczna strona polskiej polityki. Andrzej Rozenek, który wraz z panią przeszedł do parlamentarnego i nowo utworzonego koła Polskiej Partii Socjalistycznej, stwierdził, że musi być ona „naprawdę antypisowska i demokratyczna”. Nowa Lewica taka nie jest?
Jeśli pyta pani o demokrację, to przypomnę, że nie dalej jak pół roku temu przez wszystkie media przetoczyła się burza na temat sposobów głosowania na jednym ze spotkań zarządów Nowej Lewicy. Przegrane głosowanie poskutkowało zawieszeniem przez przewodniczącego członków zarządu, którzy mają odmienne zdanie od niego, tylko po to, by mógł on uzyskać pożądany wynik.
Czy to jest demokratyczne? Nie jest. Czy takie wykorzystywanie statutu, który się przygotowuje właśnie w takim celu i we własnym interesie, jest demokratyczne? Nie.
Do dziś nie mogę zrozumieć, jak mogło dojść do tego, że przy zmianach organizacyjnych w partii sąd mógł zarejestrować tak absurdalne przepisy. Potem w strukturach Lewicy też nie wydarzyło się nic, co upoważniałoby przewodniczącego do usunięcia z partii (a właściwie nieprzyjęcia) posła. Mogłabym wymienić dużo więcej podobnych działań.
Jakich?
Nie chcę mówić o nich publicznie, dlatego odchodzę. Nie godzę się z takimi metodami zarządzania, jakich byłam świadkinią. Nie po to przychodziłam do polityki, żeby firmować je swoim nazwiskiem. A właśnie to zmuszona byłabym robić, będąc w partii Nowa Lewica.
Chcę być wiarygodna dla wyborców. Chcę nadal walczyć o prawa kobiet, więc nie mogę pozwalać sobie na to, żeby sama dać się traktować w sposób przemocowy. Będę współpracować z partią, która nie tylko jest w parlamencie, ale ma również na sztandarach lewicowe postulaty.
Boli mnie jednak opowiadanie kłamstw, że cała nasza grupa, która zdecydowała się na podobny ruch, tak naprawdę jest sterowana przez PO i w ostatnich miesiącach głosowała tak jak Koalicja Obywatelska.
Rozłam na Lewicy. Początek końca czy szczęśliwe rozwiązanie wewnętrznych sporów?
czytaj także
Sami mówicie o sojuszu na opozycji, o jednoczeniu sił z KO.
Mówimy o zjednoczeniu opozycji. Proszę prześledzić wszystkie moje głosowania. Robię to zgodnie z moimi wartościami lewicowymi i takie też poprawki zgłaszam do ustaw. Ci, co twierdzą, że byłam blisko PO, a teraz idę do PPS-u, mówią bzdury. Przypominam, że jesteśmy w Senacie częścią koalicji z PO, PSL, Polską 2050 i senatorami niezależnymi.
A wszystkim opowiadającym, że nasza piątka czuła frustrację z powodu bycia niespełnionymi członkami Nowej Lewicy, powiem tylko tyle, że senator Wojciech Konieczny nie był członkiem tej partii, jest przewodniczącym PPS, a mimo to zdecydował się zakończyć współpracę z klubem Nowej Lewicy.
Rozumiem, że konflikt z Włodzimierzem Czarzastym i jego niedemokratycznym, a nawet określanym jako autorytarny stylem zarządzania to nie jest lewica, o jakiej państwo marzycie. Ale czy sugerowanie, że jest ona również PiS-owska, nie jest przypadkiem powielaniem narracji Koalicji Obywatelskiej, która – jak stwierdziła na naszych łamach Anna Maria Żukowska – opiera się na zarzutach, że Nowa Lewica przebiera nogami na myśl o koalicji z PiS-em?
To są dalece przesadzone zarzuty, pod którymi absolutnie bym się nie podpisała.
Ale chyba nie podobało się pani głosowanie nad Europejskim Planem Odbudowy?
Nie chodzi o samo głosowanie z PiS-em, ale o siadanie z rządem do stołu negocjacyjnego za plecami innych partii opozycyjnych. Jeżeli chcemy skutecznie z nim walczyć, to nie wykonuje się takich ruchów. Taka zasada powinna obowiązywać.
I taka współpraca jest możliwa na linii PPS i KO? Bardzo podkreślacie państwo w swoim liście lewicową ideowość, która już teraz w debacie mocno przesuniętej na prawo ma niewystarczającą siłę przebicia. Czy przypadkiem nie stanie się tak, że socjalistyczne postulaty przegrają z kompromisami zawieranymi z neoliberalnym ugrupowaniem?
Nie ma tutaj żadnej sprzeczności. Posłużę się dewizą polskich patriotów z PPS z czasów walk o niepodległość: „najpierw Polska, potem socjalizm”. Parafrazując ten fragment, można by powiedzieć: najpierw wolna Polska bez PiS, a potem lewicowe działania w Sejmie, w którym lewica będzie mogła współrządzić. Można mieć fantastyczny program, idee. I wiemy, że takie Nowa Lewica ma. Złożyła ponad 100 projektów ustaw, ale co z tego? Leżą w zamrażarce u marszałkini Sejmu tak jak dobre projekty PSL-u czy Platformy. W Senacie również uchwaliliśmy mnóstwo ustaw. Ale to nie przekłada się na żadne zmiany.
czytaj także
Czyli znów mamy czekać do wyborów?
Jeżeli opozycja ich nie wygra, to stoczymy się w odmęty państwa autorytarnego. Zostaną zupełnie zniszczone resztki wymiaru sprawiedliwości, wolne media. Polski w takim kształcie, w jakim funkcjonowała ona po 1989 roku, już nie będzie. Zamiast tego czekają nas rządy w stylu Węgier Orbána albo jeszcze gorszym. Trzeba to sobie jasno powiedzieć.
Żaden, nawet najlepszy lewicowy program nie zostanie wdrożony, jeżeli PiS będzie nadal rządził. Żadne postulaty dotyczące praw kobiet ani praw mniejszości nie zostaną spełnione z PiS-em u władzy. Jeżeli opowiemy sobie obecny stan polityczny w sposób tak brutalnie szczery, wtedy zobaczymy spójność opozycji. Wprowadzenie jakiejkolwiek idei wymaga zwycięstwa w wyborach. I to dziś jest dla nas najważniejszym zadaniem. Musimy pokazać wiarygodne środowisko lewicowe, za którym pójdą wyborcy, bo potencjał lewicowego elektoratu to co najmniej 20 proc. w tym kraju. Ale ludzie nie głosują wcale albo wybierają PO. Pokazały to zresztą wybory prezydenckie.
To znaczy?
Kandydat Robert Biedroń dostał mniej głosów niż Magdalena Ogórek. Mówi się, że prawie 80 proc. osób LGBT+ i ich rodzin w pierwszej turze głosowało na Roberta Biedronia. To ja pytam, gdzie ten ponad milion wyborców? To bzdura. Te osoby zagłosowały na Rafała Trzaskowskiego już w pierwszej turze, bo wierzyły, że to on może zrealizować ich równościowe postulaty, a nie kandydat Lewicy, w którego sprawczość zwątpiono.
I tak samo dziś lewicowy wyborca nie sądzi, by parlamentarna Lewica miała siłę sprawczą. Dlatego uważam, że musi powstać taka lewica, która pokaże wyborcom wiarygodne twarze i przekona ich do swojego zwycięstwa z PiS-em. A według dzisiejszych ustaleń i sondaży widać, że można zrobić to tylko w ramach opozycyjnego porozumienia międzypartyjnego.
A czy na przykład Andrzej Rozenek, który jeszcze niedawno opowiadał się za wolnorynkowym dogmatyzmem Korwin-Mikkego, a dziś za partią socjalistyczną, jest taką właśnie „wiarygodną twarzą lewicy”?
Uważa pani, że pan Andrzej Rozenek jest zbyt liberalny dla PPS-u? Jeśli po powierzchownej lekturze programu PPS-u spojrzy się na kwestie ideowe, to można by tak pomyśleć. Ale to nieprawda. Jeśli wczytamy się w niego i przełożymy na obecne realia, to w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Prawdą jest jednak, że nie tylko w Polsce, ale i na świecie neoliberalna polityka poniosła klęskę. Uwidoczniła to pandemia i sytuacja w takich krajach jak USA. Neoliberalna wizja jest bankrutem. Zrównoważony rozwój, ochrona własności społecznej przy zachowaniu własności prywatnej, stwierdzenie, że kapitalizm jest nastawiony na zysk, a nie na człowieka – to są twierdzenia, które słyszymy dziś od wszystkich wybitnych politologów na świecie.
czytaj także
Ale właśnie o to pytam – to nie jest wizja popularna w Polsce ani – zdaje się – bliska wszystkim członkom nowego koła parlamentarnego?
Chcemy właśnie, żeby ta narracja silnie wybrzmiała w Polsce, żeby było dokładnie tak jak w krajach Europy Północnej czy Zachodniej, które widzą, że neoliberalizm już nie działa. Świat po pandemii już nigdy nie będzie taki jak wcześniej. Ale może też stać się światem autorytarnych rządów – do tego dążą prawicowe frakcje. Nie bez powodu Jarosław Kaczyński w zeszłym tygodniu urządził w Warszawie zjazd autorytarnych, antyeuropejskich i antydemokratycznych przywódców. Trzeba to powstrzymać.
A co powiedziałaby pani tym wyborcom, którzy mają dosyć politycznego duopolu i autorytaryzmu boją się tak samo jak powrotu neoliberalizmu w wydaniu KO?
Koło PPS-u nie idzie zasilać KO. Niektórzy zarzucają nam, że opuściliśmy Nową Lewicę dla stołków albo innych korzyści. Gdyby mi zależało na stołkach, siedziałabym sobie wygodnie w Nowej Lewicy, nie odzywała się i miała zagwarantowany stołek. Chcemy jednak ciężko pracować. Wyszliśmy z klubu Lewicy, bo wiemy doskonale, że bez prawdziwej lewicy ten kraj nie będzie taki, jakiego oczekuje społeczeństwo. Nie będzie pełnego równouprawnienia zarówno w kwestii równego dostępu do edukacji, ochrony zdrowia, usług publicznych, jak i praw człowieka, jeśli lewica nie będzie współrządzić. A to się nie stanie bez wysokiego poparcia wyborców, o które chcemy walczyć.
***
Gabriela Morawska-Stanecka – wicemarszałkini Senatu. Od 2019 do 2021 wiceprezeska Wiosny. W czerwcu 2021 roku, po rozwiązaniu Wiosny, wstąpiła do Nowej Lewicy. W grudniu 2021 wystąpiła z tej partii, odeszła też z klubu parlamentarnego Lewicy, współtworząc koło Polskiej Partii Socjalistycznej.