Kraj

Friszke: Najważniejszym „morałem” z 13 grudnia był okrągły stół

Źle i krótkowzrocznie uprawiana polityka partyjna niszczy historyczną pamięć.

Cezary Michalski: Lech Wałęsa powiedział, że nie będzie już więcej obchodził rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, ponieważ to była klęska, a on już ma dość obchodzenia klęsk. Stan wojenny i znaczna część lat 80. to była rzeczywiście tylko klęska o głębokich konsekwencjach społecznych. Jak takie klęski obchodzić, żeby jedynym wynikającym z nich morałem nie było „wybili panie, wybili”?

Andrzej Friszke: Oczywiście stan wojenny to była klęska, myślę, że ostatecznie dla wszystkich sił, które uczestniczyły wówczas w polskim życiu społecznym i politycznym. Ale to było także dramatyczne doświadczenie społeczne, ważne dla tysięcy ludzi. Łącznie z kopalnią Wujek, łącznie z ofiarami. Konwencja obchodów takiej rocznicy powinna być zatem odpowiednia do faktycznego kształtu tego wydarzenia. Nie powinna tym obchodom towarzyszyć partyjna wrzawa, nie powinno się pamięci takich wydarzeń „inwestować” w bieżące konflikty partyjne. Z jednego przynajmniej ważnego powodu. Jeśli jedna z partii, zawsze reprezentująca w demokracji pewną mniejszość, także mniejszość społecznych sympatii, próbuje zawłaszczyć pamięć wydarzenia ważnego dla całej wspólnoty albo jakąś tradycję dla całej wspólnoty fundamentalną, to ryzyko jest oczywiste. Wszyscy przeciwnicy tej partii lub polityka dokonującego takiego zawłaszczenia mogą odrzucić również pamięć wydarzenia historycznego albo tradycji, którą on zawłaszcza. Reakcje społeczne zawsze są impulsywne.

To samo może się stać z zawłaszczaną do celów polityki partyjnej pamięcią powstania warszawskiego albo nawet z religią.

Oczywiście, próba ich partyjnej funkcjonalizacji zawsze powoduje takie reakcje odrzucenia. I realne straty społecznego kapitału pamięci. Ale jednocześnie należy klęski pamiętać, w pewien sposób obchodzić. Trudno nie dyskutować o tamtych wydarzeniach, o racjach, ale ze zrozumieniem zupełnie odmiennego kontekstu, w jakim tamte wydarzenia się działy.

W XIX wieku, po serii przegranych powstań, w wyniku których Polska traciła zarówno wszelkie prawa polityczne jak też kolejne zasoby ludzkie i materialne, obchodzono rocznice tych klęsk w duchu „tromtadrackim”. Ale z refleksji nad tymi klęskami narodziła się też krakowska szkoła historyczna i pozytywizm warszawski. Czy również stan wojenny można przemyśleć?

Dla mnie podstawowym efektem przemyślenia stanu wojennego było zupełnie odmienne rozwiązanie konfliktu pomiędzy opozycją i władzą pod koniec lat 80. Model ustrojowej zmiany, jaki został wówczas przyjęty, był właśnie próbą wyciągnięcia wniosków z katastrofy 13 grudnia. Uniknięto w ten sposób społecznego zwarcia i kolejnej katastrofy.

Zatem kolejna kosztowna społecznie porażka wychowała nasze elity społeczne i nasze społeczeństwo do pewnej minimalnej przynajmniej kooperacji?

To jest nauka z 13 grudnia wyciągnięta wówczas po obu stronach. Tylko że ja się boję, że ta wiedza już nie działa, to doświadczenie zostało zapomniane. I coraz częściej jacyś politycy decydują się walczyć na zasadzie, że tylko nasze musi być na wierzchu. Zapomniano zarówno to, co było błędem po stronie ówczesnej władzy, czyli dość fatalistyczne stosowanie się do geopolitycznej konieczności, jak i błędy popełniane po stronie solidarnościowej, czyli nadmierną nerwowość i pewien rozbuchany werbalizm przekraczający granice wszelkiego możliwego realizmu. Dziś znowu w polityce polskiej panuje radykalizm, werbalizm, zasada wzajemnych prowokacji oraz przeszacowywanie potencjału i sił.

Jednak ta refleksja nad 13 grudnia nie działała przez większą część lat 80. Trwała pacyfikacja społeczeństwa, odwlekano jakiekolwiek reformy, straty wynikające ze stanu wojennego wciąż rosły.

To rzeczywiście było nawet coś gorszego niż stan zawieszenia. Rozpadały się więzi społeczne, dalej niweczony był potencjał ekonomiczny kraju. I ten stan trwał od 1982 do co najmniej 1986 roku, czyli do momentu rozpoczęcia przemian w Rosji. A później do poważniejszej zmiany geopolitycznej, której jednak sytuacja w Polsce była już nie tylko wynikiem, ale w 1988-89 kluczowym elementem te zmiany przyspieszającym .

Zatem geopolityka okazała się ważniejsza niż lekcja stanu wojennego.

Tyle że w Polsce czy w innych krajach, których sytuacja jest w tak istotny sposób zależna od kontekstu geopolitycznego, polityczna mądrość, polityczna wiedza sprawdza się właśnie w momentach, kiedy można dokonywać realnego wyboru, a te momenty tworzy właśnie zmiana geopolityczna. Taki moment nastąpił pod koniec lat 80. I wtedy przemyślenie klęski stanu wojennego okazało się bardzo przydatne. I właśnie dlatego bardzo się niepokoję, że od jakiegoś czasu to doświadczenie jest zapominane. W tym sensie, że pojawiają się politycy i całe środowiska, które uważają, że można konflikt polityczny, agresję językową, niszczenie konsensusu wokół istotnych elementów polityki państwa – „rozkręcić” do dowolnego poziomu. I że nie będzie to miało żadnych konsekwencji dla społeczeństwa i państwa. Choć z drugiej strony rozumiem, że doświadczenia historyczne żyją w pewnym rytmie i w pewnym rytmie umierają. Wówczas zostają już tylko historyczne kostiumy. Ale jeśli nie korzystamy już z realnego doświadczenia historycznego, tylko zakładamy dla doraźnych politycznych potrzeb historyczny kostium, wówczas lepiej w ogóle historii do bieżącej polityki nie używać. Lepiej wówczas wydarzenia takie jak powstanie warszawskie czy stan wojenny rozpatrywać autonomicznie, we właściwych im historycznych kontekstach.

Wielu z nas miało np. nieporównanie większy szacunek dla powstania warszawskiego nawet jako klęski, dopóki nie zaczęto używać powstańczych analogii do oceniania i artykułowania dzisiejszej polskiej polityki wschodniej czy polityki europejskiej.

To jest właśnie zużywanie i marnotrawienie przez źle i krótkowzrocznie uprawianą politykę partyjną kapitału społecznego, na który składa się także historyczna pamięć.

Andrzej Friszke – profesor historii, badacz dziejów najnowszych Polski, w latach 80. redaktor „Tygodnika Solidarność”, członek warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Jeden z najważniejszych znawców epok II RP i PRL, życia politycznego emigracji oraz historii opozycji politycznej w Polsce po roku 1944. Autor m.in. książek O kształt niepodległej (1989), Opozycja polityczna w PRL (1994), Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 1956–1989 (1997), Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989 (2003), Przystosowanie i opór. Studia z dziejów PRL (2007), Adam Ciołkosz. Portret polskiego socjalisty (2010) oraz Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi (2010) i Czas KOR-u. Jacek Kuroń i geneza Solidarności (2011). W latach 1999–2006 był członkiem kolegium IPN z rekomendacji Unii Wolności, obecnie jest pracownikiem naukowym Instytutu Studiów Politycznych PAN, wykłada również w warszawskim Collegium Civitas.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij