Czym właściwie zajmuje się Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu? Może ustala się tam, czy Ziemia kręci się dookoła Słońca?
Wydawałoby się, że w demokratycznym państwie na pytanie takie nie jest trudno odpowiedzieć, o ile to kogoś interesuje. Zainteresowało prawniczkę prof. Monikę Płatek, więc zwróciła się do odpowiedniego departamentu (wyznań religijnych oraz mniejszości narodowych i etnicznych MAC) z prośbą o udostępnienie dokumentacji z przebiegu listopadowego posiedzenia Komisji, między innymi dotyczącego kwestii ratyfikacji konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Korespondencja trwa (nie naruszam tu jej tajemnicy, można odszukać w internecie), a wglądu do dokumentów nie ma. […]
Co kryje się za lakonicznym sformułowaniem komunikatu Konferencji Episkopatu Polski: „Zebrani odnieśli się do ratyfikacji konwencji Rady Europy w sprawie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. Strona kościelna zgłosiła potrzebę szerszego przedyskutowania zagadnień z tym związanych”? Za tymi gładkimi słowami kryje się zapewne szatan, a imię jego „ideologia gender”. […]
Niewątpliwą korzyścią z tej całej gender-afery jest upowszechnienie tego terminu. Może przy okazji niektórzy się dowiedzieli też, że w Unii Europejskiej obowiązuje gender mainstreaming – strategia polityczna nakazująca uwzględnianie kwestii równości płci we wszystkich dziedzinach życia. Dla polskiego Kościoła to nic nowego, skoro wykorzystując dziesiątki milionów z funduszy unijnych, musi składać projekty uwzględniające to zalecenie. I może z zazdrości próbuje na gender mainstreaming odpowiedzieć katomainstreamingiem.
W warstwie symbolicznej wychodzi to całkiem nieźle – katecheta w każdej szkole (co z tej katechezy wynika, to inna sprawa), ksiądz towarzyszący każdej państwowej uroczystości, poświęcony każdy warzywniak i krzyże, gdzie się tylko da. Poza tym jednak zainteresowanie Kościoła zdaje się ograniczać do moralności seksualnej i okolic. Przy czym większość wiernych przekonań uporczywie głoszonych przez Kościół nie popiera – np. w sprawie in vitro, antykoncepcji, rozwodów. Katomainstreaming okazuje się równie powierzchowny i rytualistyczny jak polski katolicyzm, który da się pogodzić nawet z brakiem wiary w Boga.
Czytaj cały tekst Kingi Dunin w „Gazecie Wyborczej” z 8 stycznia 2014