Jeżeli uważasz, że bogaci zagarnęli więcej, niż im się należy, i odebranie im przynajmniej części jest przywróceniem etycznego porządku, jesteś niestety lewakiem.
Janosik albo Robin Hood to bohaterowie, którzy w imieniu mas ludowych zajmowali się redystrybucją. Zabierali bogatym i dawali biednym, przyczyniając się do bardziej sprawiedliwego podziału dóbr.
Odruchowa sympatia do nich ma zapewne swoje źródło w odczuciu, że świat, w którym jedni mają w nadmiarze, a inni przymierają głodem, wymaga jakiejś korekty. Obrabowywani oczywiście sympatii tej by nie podzielali. Z ich punktu widzenia brawurowe akcje wywłaszczeniowe wyglądały mniej sympatycznie – ośmieszeni i bez gaci musieli uciekać przez las.
Tej „równościowej” korekty dokonywali bandyci, ludzie wyjęci spod prawa i drwiący sobie z niego.
Dzisiaj, kiedy państwo próbuje te nierówności nieco korygować, niektórzy gotowi są także w nim zobaczyć Janosika – symbol nadmiernej redystrybucji i szkodliwej urawniłowki.
[…]
Po czyjej stronie zamierzamy stanąć: Bogatych, strzegących swoich przywilejów? Państwa z jego monopolem na przemoc i dwuznaczną rolą obrońcy status quo i Janosika? Czy Janosika, który wprowadza sprawiedliwszy podział nielegalnymi metodami?
Nasz wybór prawdopodobnie zależeć będzie od tego, czy sposób nabycia bogactwa uważamy za uczciwy. Bogactwo panów ograbianych przez Robin Hooda pochodziło z dziedziczenia i wojen. Janosik działał już w czasach kapitalistycznych, więc przynajmniej część jego ofiar mogła dorobić się własną pracą, chociaż dziedziczenie i wojny też nie były bez znaczenia.
Wojna i dziedziczenie to klasyczne sposoby dochodzenia do bogactwa uświęcone tradycją. Trudno jednak uznać je za szczególnie etyczne (wojna) czy sprawiedliwe (dziedziczenie) w świecie, w którym oczekujemy, że każdy otrzyma to, na co osobiście sobie zasłużył. Należy dorobić się własną pracą, ewentualnie wykorzystując wrodzony talent. Co to oznacza w dzisiejszym kapitalizmie? Czy naprawdę praca najlepiej zarabiających menedżerów jest o tyle więcej warta od pracy szeregowych pracowników?
Nazwijmy to „testem Janosika”. Jeżeli uważasz, że bogaci, korzystając ze swojej pozycji, zagarnęli więcej, niż im się należy, i odebranie im przynajmniej części, choćby i siłą, jest po prostu przywróceniem etycznego porządku, jesteś, niestety, lewakiem. Jeśli lewakiem ostrożnym, będziesz się domagał tego od państwa, jeśli rewolucyjnym – sam się tym zajmiesz.
A może uważasz, że ich dochody są sprawiedliwe, ale powinni się podzielić z resztą społeczeństwa z dobroci serca albo dla dobra wspólnoty. Jesteś socjaldemokratą? A może chrześcijaninem?
Czy też uważasz, że tak jak jest, jest dobrze, i żadne dzielenie się nie jest potrzebne, a Janosika najchętniej powiesiłbyś za żebro? Gratuluję odpowiedzi świadczącej o wysokim stopniu przystosowania społecznego!
A teraz zastosujmy „test Janosika” do takich postaci jak Manning czy Snowden. Łamiąc prawo, obrabowali oni z informacji ich posiadaczy, by obdarować nimi nas wszystkich. To dobro pilnie strzeżone, dające władzę i pieniądze, ułatwiające prowadzenie wojen. Powiesić ich? Trochę potępić, ale domagać się łagodnego wymiaru kary? Czy uznać za współczesne wcielenie Janosika?
Całość tekstu w „Gazecie Wyborczej” z dnia 4 września 2013.