Kraj

Andrzejewski o nowym ministrze zdrowia: Czas bogów

Arłukowicz skonfliktował się z wieloma środowiskami. Czy zmieni to prof. Zembala?

Nominacja profesora Mariana Zembali na stanowisko ministra zdrowia, mimo krążących od zeszłego tygodnia pogłosek, jest pewnym zaskoczeniem. Chociaż kardiochirurg ze Śląska jest od jakiegoś czasu blisko Platformy, to wśród komentatorów przeważała opinia, że następcą Bartosza Arłukowicza będzie ekonomista Sławomir Neumann. To zapowiadałoby raczej kontynuację polityki trwania niż bardzo dzisiaj potrzebne zmiany.

Profesor Zembala to doskonały lekarz, świetny organizator i człowiek wrażliwy na społeczne emocje związane z ochroną zdrowia. Ma autorytet niezbędny w trudnych dyskusjach z podzielonym środowiskiem lekarskim. Po Bogach, fenomenalnym filmie Łukasza Palkowskiego, jest też nieźle rozpoznawalny wśród pacjentów. Jako wieloletni dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, Marian Zembala to przede wszystkim weteran negocjacji z kolejnymi szefami resortu, kas chorych i NFZ. Słowem, jest kimś, kto doskonale zna sytuację polskiego systemu ochrony zdrowia.

Nie mam żadnych wątpliwości, jak to miało miejsce w przypadku jego poprzedników, co do kwalifikacji nowego ministra zdrowia.

Kluczowe pytanie, na które trudno mi dzisiaj znaleźć odpowiedź, brzmi: dlaczego człowiek o tak wielkim autorytecie i pozycji zawodowej zdecydował się zaryzykować i wesprzeć schyłkowy, podzielony i dotychczas skupiony głównie na sobie rząd, któremu podejmowanie decyzji przychodzi z wielkim trudem?

Zgodę profesora Zembali na objęcie teki ministra zdrowia cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi odczytuję przede wszystkim jako pozytywistyczny gest sprzeciwu wobec nihilizmu ograniczonej przyszłości, który jest stałym elementem naszego postpolitycznego krajobrazu. Z powodu przesadnego przywiązania partii politycznych do kalendarza wyborczego na trudne dyskusje i poważne reformy zostaje średnio około osiemnastu miesięcy podczas każdej kadencji. Tymczasem, jakkolwiek banalnie to brzmi, zdrowie Polek i Polaków nie czeka i nic sobie nie robi z politycznych kalkulacji. Każdy moment jest dobry, by rozpocząć intensywne prace nad poprawą jakości i efektywności systemu ochrony zdrowia w Polsce. Tym bardziej że spraw i problemów, z którymi profesor Marian Zembala będzie musiał się uporać, jest więcej niż sporo.

Zadaniem, z którym nowy minister będzie musiał zmierzyć się już teraz, jest gotowy projekt ustawy o zdrowiu publicznym, którym dotychczas zajmowała się Beata Małecka-Libera. Ta wyczekiwana od lat ustawa, mająca zweryfikować priorytety polityki ochrony zdrowia i na nowo ustalić ich hierarchię oraz zapewnić całemu systemowi jednolitą strukturę prawną, budzi wiele kontrowersji. Naczelna Izba Lekarska zwraca uwagę na poważne wady tego projektu. W proponowanej wersji brakuje legalnej definicji zdrowia publicznego, przez co ustawa, wbrew założeniom, swoim zasięgiem nie obejmuje całego systemu ochrony zdrowia. Niejasny pozostaje również status Narodowego Funduszu Zdrowia Publicznego, z którego środków mają być finansowane programy informacyjne, edukacyjne i profilaktyczne.

Obejmując urząd ministra zdrowia, profesor Zembala siłą rzeczy będzie musiał bronić pomysłów swojego poprzednika, któremu udało się przede wszystkim skonfliktować z większością środowisk w ochronie zdrowia. Nie ma wątpliwości, że ustawa o zdrowiu publicznym musi w końcu powstać. Czekają na nią równie niecierpliwie pacjenci, lekarze, jak i dyrektorzy szpitali. Ale pytanie, czy akurat ten projekt powinien wejść w życie, cały czas pozostaje otwarte.

Drugi palący problem to kwestia nierówności zdrowotnych, pozostająca wciąż bez systemowego rozwiązania.

Pacjenci, niezależnie od rozpoznania, nie mogą czuć się gorsi ani wykluczeni z ekskluzywnego grona zdrowej i silnej większości. Leczenie nie jest i nie może być okresem izolacji pacjenta ani czasem przymusowej zawieszenia marzeń, ambicji i pragnień. W Polsce cały czas brakuje innowacyjnych i emancypacyjnych programów wspierających powrót do pełni sił po długotrwałym leczeniu. Dotyczy to zwłaszcza szczególnie newralgicznych obszarów zdrowia publicznego – onkologii i psychiatrii, w których pacjenci, oprócz trudności związanych ze specyfiką choroby, muszą walczyć ze społecznymi uprzedzeniami.

Nierówności zdrowotne są nierozerwalnie związane z wysokością nakładów na ochronę zdrowia. W tej kwestii również jest wiele do zrobienia. 9% PKB, czyli średni poziom finansowania zdrowia w Unii Europejskiej, jest obecnie poza zasięgiem polskiego budżetu. Jednak rozpoczęcie poważnej i otwartej dyskusji nad koniecznością faktycznego podniesienia wydatków na ochronę zdrowia powinno stać się ważnym zadaniem nowego ministra zdrowia.

Korzystając ze swojego autorytetu, profesor Marian Zembala może wiele zrobić, by kwestia zdrowia stała się ważną płaszczyzną społecznej identyfikacji. To zdecydowanie jego najważniejsze politycznie zadanie. Wskutek zaniechań jego poprzedników, zdrowie straciło w przestrzeni publicznej wartość dobra wspólnego. Zamiast tego kwestia profilaktyki, leczenia i rehabilitacji stała się bardziej problemem technicznym i ekonomicznym – a nie społecznym wyzwaniem, z którym wszyscy musimy się zmierzyć. Decydujący głos w tej sprawie należy właśnie do ministra zdrowia. Normalizując i rozwijając kontakty ze środowiskiem lekarskim oraz organizacjami pacjentów, profesor Zembala może dokonać jakościowej zmiany w relacjach resortu zdrowia z partnerami społecznymi. To byłby pierwszy i przeze mnie osobiście bardzo wyczekiwany krok na drodze do uczynienia tematu zdrowia wspólną sprawą wszystkich Polek i Polaków.

Krytycy tej nominacji zarzucają Zembali brak politycznego zaplecza i doświadczenia, którego nie mógł nabrać podczas posiedzeń Sejmiku województwa śląskiego. Ale jako minister wolny od partyjnego uwikłania, świetnie nadaje się do trudnej misji otwarcia resortu na potrzeby pacjentów i głos środowiska lekarzy i pielęgniarek. Nominacja profesora Zembali pozwala mieć również nadzieję, że za zmianą personalną, przyjdą – wreszcie – realne zmiany w polityce resortu zdrowia.

 

**Dziennik Opinii nr 167/2015 (951)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Andrzejewski
Łukasz Andrzejewski
Publicysta
Łukasz Andrzejewski – adiunkt w Instytucie Psychologii Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, publicysta „Medycyny Praktycznej”, autor książki „Polityka nowotworowa” i współautor „Jak rozmawiać z pacjentem? Anatomia komunikacji w praktyce lekarskiej”, zainteresowany społecznymi podstawami ochrony zdrowia oraz psychologicznymi uwarunkowaniami leczenia onkologicznego, zwłaszcza raka płuca. Stypendysta Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu (IWM), Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku oraz finalista Nagrody Naukowej tygodnika „Polityka”. Członek Zespołu Krytyki Politycznej i prezes zarządu Polskiej Ligi Walki z Rakiem oraz członek europejskich grup doradczych Patient Support Working Group i Acces2Medicines. Aktualnie pracuje nad książką analizującą proces transformacji ustrojowej w Polsce z punktu widzenia chorych na nowotwory. Mieszka w Polsce i Izraelu.
Zamknij