Miasto

Kołacz: Siła energii i zaangażowania

W sobotę 18 maja po raz czwarty odbędzie się w Toruniu Święto Bydgoskiego Przedmieścia. Rozmowa z Pawłem Kołaczem, współorganizatorem wydarzenia.

Bartłomiej Urbański, Klub Krytyki Politycznej w Toruniu: Święto Bydgoskiego Przedmieścia odbędzie się w tym roku po raz czwarty. Skąd pomysł na zorganizowanie takiej imprezy?

Paweł Kołacz: Stowarzyszenie Motyka miało pomysł na zrobienie Dnia Sąsiada. Poprosili nas o pomoc w zorganizowaniu go na Bydgoskim Przedmieściu. Idea wpisywała się świetnie w to, co chcieliśmy robić, czyli tworzenie zintegrowanej lokalnej społeczności czującej dumę z miejsca, w którym mieszka i niekoniecznie angażującej się na co dzień wokół jakiegoś konkretnego problemu. Pierwsze święto było dużym sukcesem.

Znalazło się mnóstwo ludzi, którzy chcieli się włączyć w Święto i współtworzyć je. Może trochę udało się też odczarować bydgoskie – nagle taka „zapuszczona” dzielnica stworzyła coś niesamowitego. Zapraszamy ludzi, żeby przekonali się, że nie rzucają tu nożami, że mieszkają tu fajni ludzie. Pokazujemy miejsca, które stały się lub staną symbolem Bydgoskiego, symbolem Torunia.

Dlaczego Bydgoskie jest obszarem waszych działań?

Z bardzo prostych pobudek indywidualnych. Wybraliśmy to miejsce do mieszkania i jako grupa przyjaciół zaczęliśmy wokół naszego miejsca zamieszkania naturalnie coś poprawiać. Absolutnie egoistyczny pomysł na działanie.

Znam bardziej egoistyczne pomysły niż robienie święta dzielnicy dla setek ludzi.

Przez lata wokół Bydgoskiego Przedmieścia narosły stereotypy wynikające z historycznych – peerelowskich zaszłości, dzielnicy która została stworzona dla przyjemności. To jest bardzo ważne, Bydgoskie powstało w XIX wieku dla „wielkiej frajdy”. Zostało stworzone, żeby spełniać marzenia w mieście. Najpierw był park. Tereny zielone to coś, co ukształtowało to miejsce, bardzo źle się mieszkało na Starym Mieście. Średniowieczna starówka w XIX wieku miała czterysta lat i już była bardzo stara i niedopasowana. Tam się bardzo źle mieszkało, nie było bieżącej wody, toalet, były ciasne, ciemne i małe mieszkania. Toruń miał dużą liczbę żołnierzy był twierdzą, a Bydgoskie powstało z potrzeby stworzenia autentycznej, cudownej dzielnicy mieszkalnej na przedmieściach. Tak powstało Bydgoskie. Tu się bardzo dobrze mieszka.

Szerokie aleje, przewiewne tonące w zieleni mieszkania w osi wschód-zachód. Przy parku był dukt do jazdy konnej, w samym parku było sześć restauracji. Przestrzeń miedzy budynkami daje ogromne możliwości jeśli chodzi o różne formy działania. Dziś o tej wartościowej przestrzeni bydgoskiego prawie nikt nie pamięta, dlatego że jest brudna, zagracona, zaparkowana samochodami.

Święto tworzą wspólnymi siłami mieszkańcy i organizacje z Bydgoskiego?

Zależy nam bardzo, żeby święto cały czas miało swój mocno nieformalny charakter. To jest rzecz podstawowa – mało budżetowe działanie dla dobra sprawy. Nie mamy stałego nazwijmy to sekretariatu, co powoduje, że wiele rzeczy działa trochę wolniej, spontanicznie, amatorsko. Nie wszystko jest dopracowane, czegoś zawsze brakuje ale się kręci.

Zaczynamy myśleć o Święcie na początku roku, organizujemy co kilka tygodni otwarte spotkania, na które za każdym razem przychodzą inni ludzie. Oczywiście jest też grupa osób które są cały czas z nami, albo my z nimi na dobrą sprawę. Organizatorem jest każdy, kto tylko chce się włączyć w przygotowanie święta. Ktoś chce zrobić warsztaty, a ktoś innym przychodzi i mówi: „A ja mam plac”. Jeszcze inna osoba przychodzi i mówi, że chciałaby zrobić coś dla starszych dzieci i tak w ciągu dziecięciu minut tworzy się cały program dla jakiegoś jednego punktu czy kamienicy.

Nastawiacie się raczej na działania, które nie są tylko jednorazową atrakcją.

Poprzez dobre działania, które grupują się w jednym miejscu, tworzą się, jak to pisał Wojtek Kłosowski, „wyspy szans”. Nazwijmy to po prostu wyspami działań, punktami, w których coś się dzieje. Energia tych miejsc rozprzestrzenia się na pozostałe, co zresztą widzimy, bo w miejscach, gdzie jesteśmy obecni następują realne zmiany. Z różnych powodów. Czasem urzędnicy zobaczą kolejne zapuszczone podwórko na gminnej działce i posprzątają je. Mieszkańcy widzą, że coś się obok ich domu wydarzyło ciekawego i to pokazuje nowe funkcje przestrzeni. Tam gdzie nasi partnerzy wchodzą z interwencjami artystycznymi w naturalny sposób oczyszcza się miejsce. Kilka lat temu pomalowaliśmy wiele stacji trafo i te stacje do dziś istnieją, funkcjonują i wielokrotnie widziałem, że ktoś robi sobie przy nich zdjęcie. Jest pewna wartość dodana, która zostaje.

Święto Bydgoskiego to nie jest pięć dużych imprez spiętych w jedną, to raczej pięćdziesiąt mniejszych wydarzeń, które wspólnie tworzą to wydarzenia. My trochę na nowo opowiadamy historię dzielnicy. Nie silimy się na wielkie frekwencyjne sukcesy – gdyby nam na nich zależało pewnie podziękowalibyśmy wszystkim. Prościej zaprosić znany zespół, wydrukować plakaty, puścić spoty w telewizji.

Jak mieszkańcy Bydgoskiego reagują na Święto?

To jest bardzo powolny proces, ale mieszkańcy nas wspierają. Przychodzi ktoś i mówi: „Byłem w zeszłym roku teraz chce wam pomóc”. Organizujemy święto już po raz czwarty i wiem, że w niektórych miejscach ludzie czekają np. na oprowadzania, kawiarenkę czy koncerty.

Na spotkaniach, które organizujemy przygotowując Święto, ludzie przychodzą czasem tylko po to, żeby wiedzieć co się będzie działo. Możemy tez od razu konfrontować pomysły z oczekiwaniami odbiorców.

To też angażuje.

Tak. Ludzie słuchają, na kolejne spotkania przychodzą z kolegą, z żoną. Ktoś przyprowadził wnuka, który został i teraz jest z nami. Stworzyliśmy mechanizm budujący nieformalną społeczność mieszkańców i organizacji, myślących o Bydgoskim jako fajnym miejscu do życia i chcących to pokazać.

Zmieniło się coś na przestrzeni lat jeśli chodzi o samą dzielnicę, zaangażowanie mieszkańców nie tylko w organizowanie Święta, ale również sprawy społeczne, które ich na co dzień dotyczą?

Dużych zmian jeszcze nie widzę, ale raczej dlatego, że patrzę na wszystko od środka. Ktoś z zewnątrz musiałby to ocenić. Zmiany, o których mówimy, wymagają wsparcia ze strony samorządu. Potrzeba szerokiego planu na rozwój tej przestrzeni w rozumieniu zwiększania wartości tego miejsca, zrównywania szans. Stare Miasto już się doczekało to teraz kolej na Bydgoskie.

Zakończmy optymistycznie. Święto Bydgoskiego Przedmieścia już w sobotę 18 maja. Zapraszamy na nie wszystkich, którzy chcą poznać dzielnicę.

Postaramy się pokazać państwu Bydgoskie Przedmieście jakiego nie znaliście. I pokażemy, że siła wielu działań opiera się na chęci ludzi, ich energii i zaangażowaniu.

Paweł Kołacz – założyciel Stowarzyszenia Bydgoskie Przedmieście w Toruniu. Zwolennik partycypacji mieszkańców w sprawy lokalnej społeczności. Zajmuje się społecznym planowaniem przestrzeni publicznej, kampaniami społecznymi i rewitalizacją. Brał udział w licznych działaniach angażujących mieszkańców i samorządy do wspólnego podejmowania decyzji (m. in. w Toruniu, Pruszczu Gdańskim czy Legnicy).

Podczas Święta Bydgoskiego Przedmieścia Klub KP w Toruniu zaprasza do Parkowej czytelni. Będziemy w parku od 12.00 do 16.00. Mamy bogatą ofertę polskiej i zagranicznej literatury, książki wydawnictwa Krytyki Politycznej. Powieści, opowiadania, przewodniki, czasopisma rozrywkowe, edukacyjne i artystyczne. A dla najmłodszych kącik z kolorowankami i bajkami, przygotowanymi specjalnie dla nich.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij