Drogi Tomku, a właściwie Tomaszu,
Drogi Tomku, a właściwie Tomaszu,
przeczytałem Twój tekst. Znany artykuł dwóch nieznanych autorek (nawet mnie, jak zaznaczasz), i to drugi tak znany (jak obliczyłeś), obudził w Tobie niepokój. Nie wiesz, nad czym głębiej westchnąć. Nad tym, że mogą istnieć w tym kraju autorki znanych tekstów, których Ty nie znasz, czy jednak bardziej dotkliwe jest to, że nie piszą ładnie, kulturalnie i na temat? Na temat czy dla NaTemat – oto jest pytanie.
Karaś i Witkowskiej nie znasz, choć znasz wszystkich, Wojewódzkiego, Figurskiego i Romana Kurkiewicza, a nawet dwóch. Dawnego, co taaakich rzeczy nie robił i obecnego, co taaakie rzeczy robi. Po przeprowadzeniu odpowiedniej kwerendy, autorki stały się już znane. Tobie i mnie, ale czy z szansami, żeby być znane tak, jak trzeba? Czyli może mniej niż Wojewódzki, ale bardziej niż Ukrainki. O Wojewódzkim wiemy wszystko, o Ukrainkach nic. A o autorkach, że są „mało płodne dziennikarsko”, jedna jest politolożką i zamieściła tylko cztery zdjęcia na fejsbuku (i żadnych informacji o sobie!), a druga jest po dziennikarstwie i na kulturoznawstwie, prywatnie pisze poezje. Oto typowy portret: „nikomu nieznanych partyzantek ideologii”.
Tomaszu, patronie sceptyków, poświęciłeś się rozważaniom, co Ci mówi tekst o jego autorkach, co ci mówi o Romanie Kurkiewiczu, a nawet dwóch, „Przekroju”, a właściwie dwóch (z kondycją i bez), nie zapomniałeś o Krytyce Politycznej (dzięki Bogu, a właściwie dzięki Google’owi, że nie musiałeś jechać do samego Wrocławia w poszukiwaniu informacji o autorkach). Redaktorze naczelny portalu NaTemat, a nie chciałeś się dowiedzieć o tekście, na jaki jest temat?
Autorkom – zapewniam Cię, że nie muszę ich znać osobiście, żeby zrozumieć ich tekst – chodziło o to, żeby pokazać, jak działa alibi konwencji, gdyby potraktować je tak, jak zażyczyli sobie Wojewódzki i Figurski wobec siebie samych. Owszem, zastosowały prosty mechanizm. Ale po co używać lustracji, gdy wystarczy lustro?