To, co się nie uda podczas moskiewskiego pogromu, dokończy policja. Już następnego dnia po ksenofobicznych zamieszkach w Moskwie zaczynają się policyjne rajdy przeciwko „nielegalnym migrantom”.
Odcinek 1. Setki oburzonych Rosjan maszerują przez blokowiska na południu Moskwy, uzbrojeni w pałki i puste butelki. Zmierzają w stronę lokalnej hurtowni warzyw, gdzie rzekomo pracował rzekomy morderca mieszkańca ich dzielnicy. Od kilku dni w mediach toczy się kampania przeciwko migrantom – o zabójstwo podejrzewa się mieszkańca Kaukazu, co natychmiast wyróżnia tę zbrodnię spośród tysięcy podobnych przypadków, które zdarzają się na terenach Rosji codziennie. Tłum wdziera się na terytorium hurtowni i niszczy wszystko, co się tylko da. Parę godzin wcześniej ten sam los spotkał pobliskie centrum handlowe, należące do biznesmenów z Kaukazu. Gospodarka rosyjska (a przede wszystkim – moskiewska) trzyma się na niewolniczej pracy milionów migrantów z Azji Środkowej. Ale to mało interesuje uczestników pogromu, którzy w hierarchii społecznej znajdują się niewiele wyżej.
Odcinek 2. Facet w eleganckim garniturze stoi w otoczeniu wydziału specjalnego lwowskiej milicji, wołając:„Śmierć antyfaszystom!”. Poznajcie jednego z bardziej wpływowych dziś polityków Lwowa. Nazywa się Jurij Mychalczyszyn i jest posłem partii Swoboda. Odpowiada między innym za bojówki będące ulicznym aktywem tej partii. Dzień później Mychalczyszyn patroluje główną ulicę Kijowa w towarzystwie łysych pakerów, o których mówi: „To młodzi kulturoznawcy. Wielbiciele Sartre’a, Derridy, Habermasa. Prowadzimy otwartą akcję humanistyczną”. Przy słowie „Derrida” jeden z młodych kulturoznawców hajluje. Dwa dni później dwójka lwowskich antyfaszystów zostaje ostrzelana z broni automatycznej i brutalnie pobita.
Odcinek 3. To, co się nie uda podczas moskiewskiego pogromu, dokończy policja. Już następnego dnia po ksenofobicznych zamieszkach w Moskwie zaczynają się policyjne rajdy przeciwko „nielegalnym migrantom”. Setki aresztowań, deportacji, sprawy karne przeciwko kierownikom nieszczęsnej hurtowni warzyw, którzy mieli zatrudniać „nielegałów”. Azer podejrzewany o zabójstwo moskwianina zostaje zatrzymany spektakularnie, niczym Osama bin Laden. Helikopter natychmiast dostarcza go – nie do sądu, nie na komisariat – do gabinetu głównego policjanta Moskwy, który poddaje go transmitowanej na całą Rosję nowatorskiej procedurze prawnej pt. „ciężkie spojrzenie w oczy mordercy” (przypomnę, że pod względem formalnym ten Azer jest na razie tylko podejrzany o zabójstwo). Hurtownia warzyw zostanie zamknięta, na jej miejscu powstanie ogromne centrum handlowe. Tam będą pracować ci sami „nielegalni migranci” – prawdopodobnie w dużo gorszych warunkach.
Odcinek 4. To, co się nie uda ukraińskiej władzy, dokończy faszyzująca opozycja. Należy zmobilizować wyborców, żeby głosowali na „umiarkowanego”, choć nienawistnego Janukowycza przeciwko „brunatnemu zagrożeniu”? Pozwólmy Swobodzie tworzyć bojówki uliczne, a jej liderom – publicznie głosić swoją rusofobię, homofobię i antysemityzm. Należy uchwalić nowy kodeks pracy, żeby wreszcie zapomnieć o roszczeniach pracowników? Zmuśmy sprzeciwiające się temu lewicowe organizacje do walki o przetrwanie z ulicznym terrorem nazioli. Trzeba uchwalić prawo, ograniczające wolność zgromadzeń? Marsze z pochodniami i hajlujące tłumy w centrum Kijowa przekonają obywateli, że to niezbędne.
Epilog. W tym, co dzieje się teraz w Kijowie i w Moskwie, nie ma nic specjalnego. To zdarza się zawsze, gdy porządek neoliberalny w swojej „odgórnej walce klasowej” sięga po faszystowskie narzędzia. Czyli – w mniejszym czy większym stopniu – to dzieje się prawie wszędzie. Jeśli nie widzicie jeszcze tego wokół siebie, przyglądajcie się uważniej temu, jak to się robi gdzie indziej.
Czytaj także:
Paweł Pieniążek, Pogrom w Biriulowie