Oleksij Radynski

Rok polsko-ruski pod flagą żółto-błękitną

Proponuję, by w ramach Roku Rosji w Polsce wprowadzić – tylko na rok! – Putinowskie prawo. I oczywiście zakazać propagandy homoseksualizmu. To by się wszystkim spodobało.

Czy okupacja części europejskiego państwa oraz szantaż inwazją wojenną to kwestie polityczne czy też może społeczne i kulturalne? Według polskiego MSZ-u odpowiedz jest prosta. „Chcielibyśmy oddzielić kwestie wymiany społeczno-kulturalnej od kwestii politycznych, na ile się da” – mówi Marcin Wojciechowski, tłumacząc się z decyzji ministerstwa, by kontynuować pracę nad Rokiem Polski w Rosji oraz Rokiem Rosji w Polsce.

W tłumaczeniu: okupacja Krymu i zamiar wojskowej inwazji na Ukrainie są kwestiami, które nie mają żadnego przełożenia na społeczeństwo, a tym bardziej na kulturę. Szczególnie jeśli chodzi o społeczeństwa i kultury państw, z których jedno właśnie najeżdża wojskowo kraj, z którym oba sąsiadują.

Jedyne, co kultura i społeczeństwo mogą zrobić w tej sytuacji, to stanowczo oddzielić się od kwestii politycznych – inaczej grozi im śmiertelne zagrożenie w postaci odebrania dotacji.

W sporze o to, czy Rok Rosji w Polsce (i na odwrót) są stosowne w obecnej sytuacji, szybko zwyciężyła opcja przedstawiona przez Romana Pawłowskiego w „Gazecie Wyborczej”. Otóż odwołanie wspólnego roku polsko-rosyjskiego uderzy przede wszystkim w środowiska artystyczne, które nie zgadzają się z polityką Putina i nie będą mogły zaprezentować swojej twórczości. Już niedługo będziemy mogli przynajmniej to sprawdzić, gdy okaże się, czy jakiekolwiek środowisko artystyczne sprzeciwiające się polityce Putina zostanie dopuszczone do udziału w Roku Rosji w Polsce.

Druga część tego usprawiedliwienia jest trochę bardziej kuriozalna, bo rosyjscy artyści bez przerwy mają całkiem sporo okazji do prezentacji swojej twórczości, nie tylko w Polsce, ale też w wielu innych, bardziej atrakcyjnych dla nich miejscach. Nie potrzebują do tego sztucznej kroplówki w postaci dyplomatycznych gierek i oficjalnych państwowych przedsięwzięć, bo cieszą się autentycznym zainteresowaniem zachodniej publiczności, a także wsparciem rosyjskiego kapitału. Gdyby nie było Roku Rosji w Polsce, nikt z rosyjskich artystów za bardzo by nie ucierpiał. Z Rokiem Polski w Rosji sprawa ma się inaczej.

Decyzja MSZ-u w sprawie roku polsko-rosyjskiego jest może być więc okazją do przemyślenia społecznej funkcji kultury i sztuki. W czasie gdy świat polityczny (a nawet finansowy) doświadcza głębokich wstrząsów z powodu działań Rosji, artyści muszą udawać, że nic się nie dzieje, ponieważ w przeciwnym wypadku ich instytucje w przyszłym roku dostaną mniej kasy. Należałoby jakoś odzyskać przynajmniej trochę wpływu na społeczeństwo. Sugeruję zatem w ramach Roku Rosji w Polsce przeprowadzić pewien eksperyment z dziedziny wymian społeczno-kulturalnych. Oczywiście oddzielając go od kwestii politycznych, na ile się da.

W ramach Roku Rosji w Polsce – tylko na jeden rok, rzecz jasna – proponuję wprowadzić w Polsce karną odpowiedzialność za łamanie reguł zgromadzeń obywateli, ustalić odpowiednie grzywny dla ich organizatorów oraz obowiązek informowania o zamiarze zgromadzenia się nie później niż 10 dni przed planowaną akcją.

Należałoby też – na jeden rok – zakazać terapii zastępczą dla osób uzależnionych. No i zakazać propagandy homoseksualizmu. Owa wymiana społeczno-kulturalna na pewno zyskałaby duże wsparcie ze strony polityków PiS-u, którzy tak ostro krytykują rząd za przygotowania do roku polsko-rosyjskiego.

Poza tym można by wprowadzić w Polsce pionierskie osiągnięcie rosyjskiego Ministerstwa Kultury, które wczoraj ujrzało światło dzienne w postaci projektu ustawy „O zasadach państwowej polityki kulturalnej”. W ustawie czytamy, że należy zrezygnować z postulatów tolerancji, ponieważ „zachowanie jedynego kodu kulturowego wymaga rezygnacji z państwowego wsparcia dla projektów, które narzucają społeczeństwu obce normy aksjologiczne”. „Powoływanie się na wolność twórczości albo narodową autentyczność nie może usprawiedliwić zachowania, które uważa się za niedopuszczalne z punktu widzenia tradycyjnego dla Rosji systemu wartości” – piszą przyszli współorganizatorzy roku polsko-rosyjskiego. Chociaż w świetle tej ustawy może się okazać, że to nie polskie MSZ, tylko rosyjskie Ministerstwo Kultury przerwie przygotowania do roku polsko-rosyjskiego z powodów społeczno-kulturalnych. To dopiero byłby numer!

Ale na czym będzie zatem polegał Rok Polski w Rosji? Tu może być problem. Religia już została do szkół rosyjskich wprowadzona. Marsz Niepodległości to nic w porównaniu z rozróbami rosyjskich kiboli.

Aborcje na razie są legalne, ale nie wiemy, ile to jeszcze potrwa. Chyba że zakazać Rosjankom in vitro? Tylko na jeden rok. Potem całą tę wymianę społeczno-kulturalną między Polską a Rosją można będzie cofnąć, jeśli się nie spodoba. Tylko na Krymie Rok Rosji zapewne potrwa dłużej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij