Jedną z całego mnóstwa inspirujących propozycji i diagnoz Zygmunta Baumana uważam za szczególnie ważną właśnie dzisiaj.
Jedną z całego mnóstwa inspirujących propozycji i diagnoz Zygmunta Baumana uważam za szczególnie ważną właśnie dzisiaj. Chodzi o określenie naszych czasów mianem interregnum – sytuacji, w której jeden typ sprawowania władzy już się wyczerpał, a następny jeszcze nie nastąpił. Obecnie od ręki można wskazać dwa smutne powody do przyjrzenia się tej idei. Pierwszy to śmierć profesora, a drugi to to, że opisany przez niego stan interregnum być może właśnie się kończy, i to w dosyć fatalny sposób.
Bauman rozwijał teorię interregnum przy wielu okazjach, między innym podczas swojego wykładu w Kijowie, który miałem zaszczyt wraz z kolegami zorganizować w 2012 roku. Żeby lepiej wyjaśnić podstawy tej idei, profesor, pomimo symultanicznego tłumaczenia, ciągle przechodził z angielskiego na rosyjski i z powrotem. To była zwykła uprzejmość, ale właśnie ta wersja interregnum – między językami, między władzą – nabiera dziś szczególnej wagi.
Opisany przez Baumana stan interregnum być może właśnie się kończy, i to w dosyć fatalny sposób.
Czytanie diagnoz Baumana opublikowanych w tekście Czasy interregnum w tym samym 2012 roku to w dzisiejszej sytuacji dosyć przygnębiające doświadczenie. Powoli zaczyna się tęsknić za opisaną pięć lat temu kondycją, w której stary porządek już niewątpliwie się kończył, a nowy jeszcze się nie zaczął, z czego w zasadzie miałoby wynikać, że wydarzyć się może cokolwiek, wszystko jest możliwe, wiele dróg jest otwartych.
Obecna sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Coraz wyraźniej widzimy, w jaki sposób wyłania się porządek, który miałby zastąpić opisany przez Baumana upadający świat narodowych suwerenności, w którym władza jest odłączona od polityki, bo pierwsza, w odróżnieniu od drugiej, została przeniesiona na poziom ponadnarodowy. Staje się jasne, że interregnum wcale nie powoduje nadejścia porządku, w którym władza i polityka spotkają się w instytucjach globalnych, nad brakiem których pochylał się Bauman. Skutkuje natomiast desperacką próbą rekonstrukcji świata, gdzie rządzi „trójjedyna zasada terytorium, państwa i narodu jako klucz do planetarnej dystrybucji suwerenności” (cyt. za Czasy interregnum).
czytaj także
Ta próba oczywiście w żaden sposób nie przyniesie pojednania poziomów, na których obecnie działają władza i polityka. Natomiast na pewno zablokuje rozwiązanie tych wyzwań, które Bauman uznał za podstawowe w czasach interregnum (o słuszności jego twierdzeń mogliśmy się przekonywać przez ostatnie pięć lat). Te wyzwania to kwestia migrantów (których właśnie Europa, według Baumana, potrzebuje najbardziej) oraz technologiczne zagrożenia dla przetrwania planety. Obecny koniec doby interregnum nie pozostawia nam nadziei w żadnym z tych obszarów. Nadzieja tkwi raczej w tym, że owo kończenie się jest tylko pozorem, ostatnią i koniec końców skazaną na klęskę próbą uratowania starego narodowego porządku przed nadejściem nowego.