Kinga Dunin

Święte go-go

Pomysł umieszczenia klubu go-go w pobliżu kościołów na Trakcie Królewskim wydaje mi się całkiem trafny.

Kościół to nie jest miejsce dla mnie. Chociaż sam rytuał mszy lubię. Jest dość przejmujący, jeżeli rozumiemy, o co w nim chodzi – ofiarowanie, spożywanie ciała i krwi… Przeżycia grupowo- wspólnotowe, recytacje, modlitwy, śpiewy, o ile ktoś nie ma słuchu, a mimo to lubi śpiewać, też bywają w porządku. Jak pokazał spektakl Artura Żmijewskiego „Msza”, jeśli byliśmy wychowani w katolickich domach, jest on wdrukowany w ciało. W odruchy. Niestety wiem, że za rytuałem tym jest pustka. Można modlić się do niej w każdy inny sposób lub, jeśli ktoś nie odczuwa takiej potrzeby, nie modlić. I jeszcze bardziej niestety – za tym wszystkim stoi Kościół. Może są w nim przyzwoici księża, ale cała ta instytucja polskiego Kościoła jest nieprzyzwoita.

 

Klub go-go także nie jest dla mnie, poczynając od prostego powodu, że kiedyś chciałam tam wejść z kolegą, ale nie przeszliśmy selekcji. Ale myślę, że ten rozerotyzowany kicz i i idiotycznie podniecający się panowie dość by mnie rozbawili. Uwielbiam kamp. Tak, wiem, kryją się za tym mniej przyjemne rzeczy. Prostytucja, uprzedmiotowienie kobiet, prymitywna rozrywka, podejrzewam, że większość bywalców takich klubów nie kampuje.

 

 

Zresztą kościelne rytuały, z odpowiedniego punktu widzenia, to też kamp.

 

 

Jak widać do obu tych instytucji mam w zasadzie równy dystans, połączony z wstydliwym pożądaniem oferowanej jouissance.

 

I może ten równy dystans sprawia, że pomysł umieszczenia klubu go-go w pobliżu kościołów na Trakcie Królewskim wydaje mi się całkiem trafny. Tam gdzie od dawna istniało mieszczaństwo, umiejące naprawdę celebrować hipokryzję, przybytki erotyczno-rozrywkowe spychane były do oddzielnych dzielnic, oddzielane od kościołów i czczonych zabytków. Nowe polskie mieszczaństwo jest i z Kościoła, i z klubów go-go, niekoniecznie rozumianych dosłownie. Po prostu ze świata, gdzie oczywiste jest, że przyjemności się kupuje, a pragnienie, żeby było nas stać na wszystkie, jest powszechne. Kolacja w lokalu ze striptizem, oglądnie erotycznych zdjęć, pornografii, korzystanie z usług prostytutek, sponsoring… może wciąż są rzadsze niż zwyczaj chrzczenia dzieci, ale przestają już być sprawą wstydliwą. I świetnie daje się połączyć z katolicyzmem. Dziecko na religię, tata do klubu go-go, a mama raz tu, raz tam. Panów, których widujemy w pierwszych ławkach kościoła, w tych samych garniturach można zapewne spotkać w tego typu przybytkach, nawet jeśli są z PiS-u. Nie wiem, czy księża bywają w klubach go go. Ale w gejowskich – tak. Nic, co ludzkie nie jest nam obce. Skoro nie dorobiliśmy się tradycyjnej tkanki miasta kodującej hipokryzję, to może ukształtujmy ją w zgodzie z rzeczywistością?

 

A poza tym klub go-go znajduje się w prywatnej kamienicy, a własność prywatna jest święta i jest podwaliną cywilizacji. Święte obok świętego. Dwie religie, bo kapitalizm też jest religią, drzwi w drzwi na tej samej ulicy. I jak symetria, to symetria. Jeśli pod klubem zaczną – jak zostało to zapowiedziane – modlić się i pościć katolicy, to pod kościołami panie powinny tańczyć na rurach, a panowie raczyć się whisky. Nie żaden Femen, któremu jeszcze o coś chodzi, tylko przaśny autentyk. Nowa polska klasa średnia. I jeżeli na Nowym Świecie zabrakło miejsca dla Nowego Wspaniałego Świata, to też pasuje do tej diagnozy.

 

 

Kościół i go-go – tego chcą władze, tego chcą ludzie, a nie jakichś fanaberii.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij