Kinga Dunin

Okraść i opluć

Kościół tylko się broni i broni społeczeństwa przed moimi morderczymi zapędami, chroni dzieci, żebym ich wszystkich nie zgwałciła. Nawet jeśli krzyknę: łapać złodzieja!, czy ktoś mi uwierzy?

To nie jest historia, którą lubiłabym wspominać, niemniej wydarzyła się. Centrum Warszawy, godziny szczytu, zgiełk, przewalający się tłum ludzi. Przechodząc obok kiosku, widzę jak kobiecie, która kupowała w nim jakieś drobiazgi, portfel wypada na ziemię, a ona, nie zauważając tego, odchodzi. Wołam za nią, ale uliczny hałas mnie zagłusza. W tej samej chwili inna kobieta błyskawicznie podnosi zdobycz i szybkim krokiem oddala się w przeciwnym kierunku. Doganiam ją, chwytam za rękaw i mówię, a właściwie jedynie próbuje powiedzieć: oddajmy ten portfel w kiosku, zobaczymy, może są tam jakieś dokumenty i można będzie poinformować osobę, która go zgubiła, gdzie może go odebrać. Kobieta – przeciętna, jak tysiące na ulicy, koło pięćdziesiątki, przyzwoicie ubrana – patrzy na mnie jakbym teleportowała się z Marsa (albo z Wenus). Wyszarpuje rękaw i zaczyna się drzeć, tak jakbym ją zaatakowała. Pada stek wyzwisk. Bluzg jest plugawy, długi i wielopiętrowy, ogólnie komunikuje światu, że została napadnięta na ulicy przez jakąś wariatkę i jeśli ta wariatka nie odczepi się, to zostanie za chwile wdeptana w glebę. Ludzie odsuwają się, przyśpieszają kroku, nawet nikt pogapić się nie ma ochoty. Próbuję kogoś zatrzymać, znaleźć wsparcie, ale wszystko odbywa się bardzo szybko, baba odpycha mnie i znika w tłumie. A ja zostaję oniemiała, jak ostatnia idiotka, z poczuciem kompletnej bezradności. Wiem, że wiele osób na moim miejscu zachowałoby się jakoś lepiej, przytomniej, wstydzę się, że tak łatwo dałam za wygraną, ale taka doza chamstwa, agresji i bezczelności po prostu mnie paraliżuje.

Nie wydarzyło się to wczoraj, ani nawet w zeszłym roku, ale wciąż pamiętam to uczucie. I powraca ono coraz częściej, kiedy słyszę popisy kościelno-prawicowych bojowników i bojowniczek zwalczających ideologię gender. Chociaż przecież powinnam się przyzwyczaić – było już mordownie dzieci poczętych, cywilizacja śmierci, permisywizm moralny, promocja homoseksualizmu… Zawsze, od ćwierć wieku, coś jest. I zawsze gdzieś ginie z oczu ten oczywisty fakt, że tak naprawdę chodzi o portfel, również mój.

Zresztą Kościół tylko się broni i broni społeczeństwa przed moimi morderczymi zapędami, chroni dzieci, żebym ich wszystkich nie zgwałciła. Nawet jeśli krzyknę: łapać złodzieja!, czy ktoś mi uwierzy?

Skoro to chyba ja jestem złodziejem. Wszyscy starają się raczej zejść z linii strzału. A portfel diabli wzięli. Nigdy nikt nie zostanie rozliczony za to, w jaki sposób oddano kościelną własność, po trupach szkól i szpitali. Nikt nie pamięta, że Fundusz Kościelny był peerelowską rekompensatą za ową własność, więc powinien lata temu zostać zlikwidowany, a nie zastąpiony odpisem podatkowym. A wszystkie te te etaty dla katechetów i inne Świątynie Opatrzności? Nie ważne, ważne, kto pierwszy złapie za kij.

Podziwiam tych, którzy zgadzają się spotkać w mediach z ks. Oko, Terlikowskim czy Kempą. A przy okazji podziwiam spokój Pawła Demirskiego, który udało mu się zachować, słuchając bufonady sławiącego transformację Michała Żebrowskiego. Chociaż myślę, że Paweł po prostu słuchał i zapamiętywał, bo był to gotowy monolog do którejś z kolejnych jego sztuk. Mam krowy i kury/ Własną krwawicą zdobyte/ Sobie to zawdzięczam tylko, jako Wiedźmin ja/ A wszystko to dał mi Stół Okrągły i ci dzielni ludzie/Bo inaczej to do dziś stałbym w kolejce po ocet – Żebrowskiemu w istocie też chodzi o portfel.

Ja w takich sytuacjach wymiękam, nie mogę uwierzyć to, co słyszę… Stoję ogłupiała i bezradna. A może dzisiaj mam atak neurozy. Mimoza-neuroza.

Ciekawa jestem, czy tylko ja jestem świrem, czy jeszcze komuś zdarza się tak czuć?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij