Są tacy Polacy i Polki, którzy kurczowo trzymają się reguł rządzących starym światem: patriarchatu, beki z ekologii czy prawa do bicia dzieci. I opowiadają o swoich dziaderskich przekonaniach publicznie. Nie chodzi tu bynajmniej o wiek.
1. „Czego ode mnie chcecie?” – Roman Polański
Kto by pomyślał, że w 2019 będziemy po raz kolejny toczyć debatę, czy gwałcenie trzynastolatek jest naganne moralnie, czy jednak może nie do końca? Ja na pewno nie. Ewentualnie mogę toczyć bekę z redaktorów, którzy nie czują, że mają jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia pana Romana i liberalnych autorytetów, które nie widzą problemu i bronią Polańskiego, bo tak wiele się w życiu nacierpiał.
Roman Polański jest wybitnym reżyserem. Roman Polański zgwałcił dziecko
czytaj także
Nie wiem, czy szanowni państwo widzieli kiedyś trzynastolatkę, ale wydaje się, że mimo wszystko nie jest to gatunek na wyginięciu. Polecam taką osobniczkę zobaczyć i wyobrazić sobie, że nasz ulubiony, wybitny reżyser gwałci ją w pupę. Naprawdę nie tak trudno o moralną ocenę tego faktu.
A jednak nie przeszkadza to redaktorom Wyborczej zajawiać na pierwszej stronie gazety wywiadu z Polańskim, który zapytuje: „Czego ode mnie chcecie?”. Skoro redaktorzy naczelni GW ani wielki reżyser ciągle nie wiedzą, to pozwolę sobie streścić.
Po pierwsze: nie gwałcić, po drugie: skruchy, po trzecie: zamknięcia mordy, jeśli na pierwsze i drugie brak nam przyzwoitości. Nie musicie dziękować.
Wszystkim, którym przeszkadza „nagonka” na reżysera, proponuję następujące ćwiczenie intelektualne. Zanim kolejny raz staniecie w obronie wybitnego twórcy i gwałciciela, wyobraźcie sobie, ile wspaniałych dzieł i innego dobra dla społeczeństwa mogłoby wnieść wszystkie kobiety, które nie zostałyby zgwałcone i narażone na innego rodzaju przemoc. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że tysiąc razy więcej niż wszyscy Polańscy tego świata.
Może następnym razem mądrzej byłoby wystąpić w obronie gwałconych, a nie gwałcących?
2. „Biedne dziecko na skraju załamania, wracaj do szkoły” – prawicowy twitter
Bóg raczy wiedzieć, skąd wśród dorosłych dziennikarzy taka potrzeba hejtowania nastoletniej aktywistki Grety Thunberg. Można się tylko domyślać, że niektórych musi naprawdę boleć fakt, że szesnastoletnia dziewczyna z warkoczykami wykazuje więcej rozsądku i troski o przyszłość świata, niż sami potrafili wykrzesać z siebie przez całe swoje życie intelektualne.
Nastolatkę obrazić musiał nie tylko szef portalu TVP.info Samuel Pereira, zapytując: „Kiedy się skończy wykorzystywanie tego biednego dziecka?”, ale także masa innych dziadersów, spośród których na czoło wyrywał się jak zawsze dzielny Łukasz Warzecha, pisząc: „Żenujące widowisko. »Powinnam być w szkole«. No to wracaj dziewczynko do szkoły, broni ci ktoś?”.
Oczywiście Greta chodzi do szkoły, kiedy nie strajkuje. Pewnie nawet w tej szkole uczą o katastrofie klimatycznej, a przynajmniej o fizyce gazów cieplarnianych. Tylko co po takiej nauce, skoro nasi politycy, o prawicowych dziennikarzach nie wspominając, mają ustalenia nauki w nosie?
Swoje trzy grosze postanowił dodać również Marcin Makowski, współautor książki Patrzeć jak świat płonie, pisząc o aktywistce: „Dziecko zanoszące się płaczem na skraju czegoś, co wygląda na załamanie nerwowe”. Pozostaje pozazdrościć panom dobrego humoru i dalej patrzeć, jak świat płonie.
3. „Jest słowo gorsze niż najgorsze wulgaryzmy” – Tomasz Lis
Nigdy bym nie zgadł, gdybym nie przeczytał, ale okazuje się, że w końcu dożyliśmy czasów, gdy słowo „liberał” stało się gorszą obelgą niż „pizda” czy „ciota”, a określenie kogoś „neoliberałem” jest bardziej obraźliwe niż nazywanie Afroamerykanów „czarnuchami”. Na szczęście Tomasz Lis, jeden z czołowych liberałów polskiego dziennikarstwa, mnie oświecił, że mówienie o trendach w ekonomii jest gorsze niż rasizm. Jak tak dalej pójdzie, (neo)liberałowie będą musieli odpracowywać swoje grzechy na plantacjach bawełny.
Może w sumie powinni. Bo trochę nie wiem, jaki inny sposób reedukacji można przyjąć, żeby przedstawiciele najbardziej uprzywilejowanego promilu społeczeństwa nie czuli się ofiarami dyskryminacji gorszej od rasizmu. Batożenie? Obcinanie kończyn? Proszę o propozycje, bo naprawdę nie mam pomysłu.
4. „Męczę się, chodząc powoli” – Leszek Balcerowicz
Co by złego nie mówić o ojcu polskiej transformacji, nie sposób mu odmówić szczerości. Na stwierdzenie Renaty Kim w okładkowym wywiadzie dla „Newsweeka”, że często potrąca ludzi na korytarzach SGH, Balcerowicz odpowiada: „Bo chodzę szybciej niż ci leniwi studenci. Męczę się, chodząc powoli. Generalnie męczę się, jak muszę robić wolno to, co można zrobić szybciej”.
czytaj także
To rzucone mimochodem zdanie zdaje się wiele tłumaczyć na temat szokowego sposobu przeprowadzenia polskiej transformacji. Jeśli nie biegasz, rozdeptując ludzi, to jesteś leniwy i męczący, więc umrzyj. Zastanawiam się tylko, czy kreowanie na bohatera człowieka, który przez 72 lata życia nie nauczył się, że niegrzecznie jest potrącać ludzi, to taki świetny pomysł?
5. „Czy mój dziadek walczył o taką Warszawę w Powstaniu?” – Zofia Klepacka
Sądząc po tej wypowiedzi, trudno powiedzieć, po której stronie walczył w Powstaniu Warszawskim dziadek znanej sportsmenki. Chyba jednak nie był niemieckim agentem, więc można podejrzewać, że sprzeciwiał się faszystom, którzy osoby LGBT skazywali na śmierć.
Dożyliśmy czasów, gdy słowo „liberał” stało się gorszą obelgą niż „pizda”.
Dziadek Klepackiej, walcząc z faszyzmem, walczył w obronie prześladowanych mniejszości. Jednak wnuczka wie lepiej, więc może niech się od razu zapisze do jakiegoś Hitlerjugend, zamiast wycierać sobie gębę autorytetem dziadka.
6. „Czerwona zaraza po naszej ziemi na szczęście nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska i bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha – neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa” – arcybiskup Marek Jędraszewski
Krakowski metropolita wyrasta nam na najbardziej złotoustego hierarchę polskiego Kościoła. Jak nie walczy z ekologizmem, to przestrzega przed tęczową zarazą. Skazanie australijskiego kardynała na 9 lat więzienia za przestępstwa seksualne skomentował słowami: „Chrześcijaństwo zawsze było prześladowane.” Tak, szczególnie przez dzieci, które same się proszą o molestowanie.
czytaj także
Trudno mi się nie oburzać na słowa arcybiskupa, bo ostatecznie jest oficjalnym głosem Kościoła Katolickiego i mówi właściwie to samo, co inni przedstawiciele tej organizacji, tylko może odrobinę dosadniej. Nigdy za żadne swoje słowa nie został nawet upomniany przez swoich zwierzchników. Wręcz przeciwnie, w minionym roku został wybrany na drugą kadencję zastępcą przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Warto o tym pamiętać.
7. „Mi to powinno przeszkadzać?” – Ewa Kopacz
Tak odpowiedziała pani premier na pytanie, czy nie widzi problemu w fakcie, że Kazimierz Marcinkiewicz nie płaci alimentów swojej byłej żonie i dodała, że przeszkadzać może to raczej osobie, która ich nie otrzymuje. Czasami łudzę się, że liberalni politycy też by chcieli żyć w państwie prawa, ale potem słyszę taką Ewę Kopacz i jednak okazuje się, że wolny rynek działa tak, że człowiek człowiekowi wilkiem, a jak akurat nie jesteś wilkiem, to wyłącznie twój problem.
Zawisza: Liberalna opozycja to alimenty, piosenki Muchy i setki w TVN-ie
czytaj także
Kazimierzowi Marcinkiewiczowi grożą nawet dwa lata więzienia, a byłej żonie winny jest ponad sto tysięcy, ale co to komu przeszkadza. Wolne sądy! Chyba, że akurat sądzony jest „bardzo mądry, sympatyczny człowiek. Polityk z dobrym instynktem politycznym i wielki przyjaciel Europy”.
8. „Klaps nie zostawia wielkiego śladu” – Mikołaj Pawlak
Fakt, że Rzecznik Praw Dzieci postanowił wystąpić w obronie prawa do bicia dzieci, nie powinien nikogo dziwić. Ostatecznie żyjemy w kraju, w którym rządzą dorośli, a nie dzieci, a prawem dziecka jest milczeć i w pokorze znosić cierpienie.
czytaj także
„Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie” – przekonywał w wywiadzie Mikołaj Pawlak, a potem przepraszał, bo okazało się, że to jednak trochę się zagalopował, i że nawet w PiS-ie niektórzy już zrozumieli, że z bitych dzieci wyrastają bijący dorośli.
9. „Jadam mięsko, piję mleko, lubię cukier, używam zabawkowych pistoletów – jestem katolikiem” – Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów
Zaprawdę nadchodzą czasy ostateczne, skoro nawet ojcowie Franciszkanie postanowili wystąpić w obronie odwiecznego prawa człowieka do zabijania i zjadania zwierząt. Ciekawe, co na to ich patron, który wszak nauczał: „Naszym podstawowym obowiązkiem w stosunku do naszych młodszych braci jest niekrzywdzenie ich, jednak poprzestanie na tym to nie wszystko. Mamy ważniejszą misję – służyć im pomocą, kiedykolwiek będą jej potrzebować”.
Warto też pamiętać, że jemy w Polsce trzy razy więcej mięsa niż zaleca Instytut Żywności i Żywienia. Otyłość i nadwaga jest plagą, która dotyka co trzeciego ośmiolatka. Przemoc? Oczywiście, że większość nastolatków jej doświadczyło. I to nie tylko za pomocą plastikowych pistoletów, ale całkiem zwyczajnych pięści.
Jednak Ojcowie Franciszkanie nie mają wątpliwości, że jeśli chcecie być dobrymi katolikami, to powinniście tę tradycję kontynuować, nie licząc się z konsekwencjami. Dowodem na to, że jedzenie mięsa nie jest grzechem, ma być fakt, że „gdyby »teraz« Kościół uznał, że spożywanie mięsa jest grzechem, oznaczałoby to, że wszyscy nasi przodkowie, którzy spożywali (a musieli, aby przeżyć), byli wielkimi grzesznikami”.
czytaj także
Kurczę, pamiętam czasy, że Kościół nie uznawał niewolnictwa za grzech, a teraz jednak jakoś jest przeciwny handlowi ludźmi. Czy to aby nie oznacza, że powinniśmy wrócić do niewolnictwa, bo w innym wypadku wszyscy właściciele niewolników pójdą do piekła? Hmm.
10. „To znaczy, że są nic niewarci” – Małgorzata Kidawa-Błońska
Małgorzata Kidawa-Błońska może i ma „geny prezydenckie” oraz ładnie wychodzi na zdjęciach z dworkiem, ale gdyby jej prezydencki pradziadek socjalista usłyszał, co wygaduje, z pewnością przewróciłby się w grobie. Stanisław Wojciechowski, działacz spółdzielczy i robotniczy, znany był z tego, że „gasił spory i utrzymywał kontakty między komitetami robotniczymi, przejeżdżając czasem do 5 tysięcy kilometrów miesięcznie”.
A z czego znana jest jego prawnuczka? Wiemy, że pomimo bycia posłanką pięciu kadencji, wciąż nie nauczyła się głosować albo z premedytacją zagłosowała za uchwałą „potępiającą akty nienawiści antykatolickiej”. Czymkolwiek by te akty nie były, trudno nie dostrzec różnicy między pradziadkiem a wnuczką.
Gdy słyszę, że posłowie lewicy „są nic nie warci”, bo mają czelność głosować inaczej niż to by widziała jaśnie pani prezydent, to od razu wiem, że będzie przepraszać. Oczywiście słyszałem o lewicy (a tym bardziej o sobie) znacznie gorsze rzeczy, ale w momencie, gdy osoba typowana na liberalną prezydentkę mówi, że jesteśmy nic nie warci, bo uważamy inaczej, to trudno się nie zastanawiać, czy ona w ogóle jeszcze jest za demokracją? Czy może jednak raczej preferuje jakiś liberalno-katolicki prezydencki autorytaryzm?
Bonus: „Jak najbogatsi Polacy troszczą się o klimat”
Zostawię bez komentarza, bo wystarczy przeczytać, żeby wiedzieć, że z takim poziomem troski o klimat wszyscy niechybnie umrzemy.