Z nieba reżyserowi i paru krytykom filmowym spadli roześmiani młodzi koledzy po fachu.
Ludzka sprawa zaśmiać się, jak cię film śmieszy. Pamiętam inne pokazy prasowe, gdzie też się widzowie śmiali, choć może reżyser nie bardzo planował, że będą się śmiać właśnie w tych momentach.
Na pokazie prasowym Obcego ciała część młodych krytyków filmowych zanosiła się śmiechem i dzięki temu teraz jest o czym pisać. Bez tego trzeba by pisać wyłącznie o filmie, a o czym tu pisać, powiedzmy sobie szczerze. Żeby chociaż feministki zaatakowały, tak jak przewidywał reżyser, można by iść w narrację przygotowaną już wcześniej, że reżyser uderza w czuły punkt, że nie ma tolerancji dla niego i jego katolickich przyjaciół, że nikt go nie rozumie, że jego punktu widzenia nie dopuszcza się do mainstreamu itd. Ale feministki jakoś się bardzo do ataku nie rzucają. No więc klops.
Zrobić skandalizujący film, który nie wywołał skandalu, to jednak porażka.
I tu z odsieczą przychodzą młodzi krytycy. Może nawet z szacunku dla pana Krzysztofa? Siedzą na pokazie prasowym Obcego ciała, widzą, że dzieło raczej „średniawka”, że nikt się tym filmem nie przejmie, nikt nie będzie polemizował, wytaczał dział. Że będzie raczej olewka. Albo, co gorsza, będzie trzeba napisać, że król jest nagi. Więc młodzi krytycy, niczym dworzanie z bajki, wchodzą w rolę i ratują honor króla. Nie chcą, żeby było mu przykro, w sumie lubią Iluminację i szanują pana Krzysztofa za parę innych filmów. I dlatego postanawiają go uratować. Zaczynają się śmiać. Jeden za drugim. Starsi krytycy są oburzeni: „Trochę szacunku, gówniarze”. Ależ panie i panowie, to z szacunku właśnie!
No i sprawa załatwiona, jest wreszcie ktoś, kto nie dopuszcza narracji pana Krzysztofa do mainstreamu, kto nie rozumie jego moralnych dylematów, choć jest młody i wykształcony. Kto atakuje, strzela do reżysera śmiechem.
Teraz już można spokojnie skupić się na tym, a nie na samym o filmie, bo wtedy trzeba by, tak jak Tadeusz Sobolewski, powiedzieć, że „to będzie trudne doznanie dla widza”. I jeszcze obłożyć to spostrzeżenie setkami słów na temat innych filmów pana Krzysztofa, udowadniając, że w ogóle to Zanussi potrafi, ale może nie tym razem. Dzięki śmiechom krytyków można pisać o niewychowanej młodzieży, która bezcześci dobre imię polskiej krytyki filmowej. Zawsze coś. Może nawet lepsze niż nietolerancyjne feministki.
Koleżanki i koledzy krytycy nigdy się do tego nie przyznają, ale oni się śmiali, żeby pomoc temu filmowi.
***
Czytaj recenzję Obcego ciała: Jak zawiodłam się na Zanussim