Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Prezesi-milionerzy w non-profit. Ile zgarniają?

Rozwarstwienie dochodowe? Nierówności? Takie rzeczy nie tylko na kapitalistycznym rynku.

ObserwujObserwujesz
Jan-Wijnants-Dobry-Samarytanin

Zwykle koncentrujemy się na zarobkach szefów wielkich prywatnych korporacji. Ale ci, którzy stoją na czele amerykańskich organizacji non-profit, też zgarniają miliony. Ich misją jest służba społeczeństwu, lecz mimo tego pensje prezesów są jak policzek w epoce rosnących nierówności.

.edu

O studenckich pożyczkach w Ameryce napisano już sporo. Czesne idzie w górę, pomoc rządowa praktycznie nie istnieje, a większość młodych Amerykanów kończy studia z mniejszym lub większym długiem. Na przykład koszt uczelni, na której obecnie studiuję, Columbia University w Nowym Jorku, to 91 tysięcy dolarów rocznie. Większość moich wydatków pokrywa stypendium, ale lwia część moich kolegów nie miała tyle szczęścia. Przeciętny absolwent mojego kierunku (roczne dziennikarstwo) skończy studia z długiem od 30 do 100 tysięcy dolarów (oprocentowane na 6-10%). Przy odrobinie szczęścia jego pierwsza pensja będzie wynosić jakieś 30,000 dolców rocznie.

O tym, na co te pieniądze idą, pisze się mniej. Top uczelnie ze smutkiem stwierdzają, że jeśli chcą mieć u siebie najlepszych naukowców, muszą ich sowicie wynagradzać. Niestety, to tylko część prawdy. Uniwersytet Columbia nie jest formalnie instytucją państwową, ale jest organizacją non-profit. To oznacza, że jest zwolniona od podatków, ale jej zeznania podatkowe są dostępne publicznie. To z nich właśnie dowiedziałam się, że prezydent Columbii, Lee Bollinger, zarobił 2,5 miliona dolarów w rok (kombinacja pensji podstawowej $2,045.281 i bonusów w wysokości $428 tysięcy – dane z 2014). To jeszcze nic, bo zeznanie podatkowe z 2013 roku wskazuje ponad 4,5 miliona dolarów dochodu. Bollinger kieruje uczelnią od 2004 roku i podobno kieruje nią świetnie, przyciągając sponsorów i promując prestiż uczelni.

Columbia to szkoła prywatna. Ale uczelnie publiczne nie wypadają dużo lepiej. Na czele listy ciepłych posadek znajduje się stanowy uniwersytet Pensylwanii. W 2014 roku prezes uniwersytetu Rodney Erickson otrzymał pensję  w wysokości 1,49 miliona dolarów rocznie. Od paru lat szkoła ma problemy z funduszami, bo zainteresowanie studentów spada, a stan nie daje jej tyle pieniędzy co dawniej. Planuje się zamknięcia i połączenie niektórych kampusów. W związku z tym w 2016 roku nowy prezydent uczelni zainkasował już tylko marne 882,839 tysiące dolarów.

.med

Równolegle do debaty o edukacji, w USA toczy się dyskusja o służbie zdrowia. Oba te spory to wielkie egzystencjalne pytania USA, z cyklu: „Jak to możliwe, że my NIE, skoro reszta cywilizowanego reszta świata TAK?”.

Próbą wprowadzania publicznej służby zdrowia jest oczywiście Obamacare, z którym Republikanie walczą po dziś dzień – zresztą bez skutku, bo nawet, a może przede wszystkim, wyborcy Trumpa na nim skorzystali i nadal korzystają. Zerknijmy więc na listę zarobków szefów wielkich amerykańskich organizacji non-profit w sektorze zdrowia.

Na samej górze jest dumnie brzmiący Ascension (Wniebowstąpienie), katolicki non-profit „zakorzeniony w uzdrawiającej miłości Chrystusa Pana” oraz „kierujący się współczuciem i oddaniem w trosce o najbardziej potrzebujących”. Prezydent instytucji Anthony Tersigni otrzymał w 2014 roku pensję w wysokości aż 17,6 milionów dolarów.

Dalej mamy wszystkie możliwe stowarzyszenia, np. American Cancer Society, Alzheimer Association, American Heart Association, itd. W międzyczasie Republikanie usiłują przekonać wyborców, że nie ma pieniędzy na publiczną służbę zdrowia.

.org

Tegoroczna analiza Wall Street Journal pokazuje, że zarobki szefów non-profit poszły wyraźnie w górę – w 2014 roku już 2,700 pracowników organizacji non-profit otrzymało roczną pensję przekraczającą milion dolarów. Np. szef amerykańskich harcerzy Wayne Brock zarobił w 2015 smakowite 1,351,724 dolarów. Milionowe są też zarobki w non-profitowej kulturze – Narodowej Galerii Sztuki i słynnym muzeum Metropolitan w Nowym Jorku.

Na kierowaniu organizacją charytatywną też można nieźle zarobić. Ta lista chyba zastanawia najbardziej. Szefowa amerykańskiego Czerwonego Krzyża Gail McGovern dostała w 2016 roku 533,994 dolarów. Ta suma kłuje w oczy zwłaszcza w kontekście rażąco nieefektywnego zarządzania organizacją, która do dziś nie potrafi wyjaśnić, co się stało z połową miliarda dolarów, które Amerykanie przesłali na Haiti.

Caryl M. Stern z organizacji UNICEF, ocenianej jako stosunkowo skuteczna w zakresie dystrybucji pieniędzy, zarobiła w 2016 roku 618,244 dolarów. Najbardziej „widoczny” na amerykańskich ulicach jest jednak Goodwill (Dobra Wola), gdzie ludzie oddają stare dywany i niepotrzebne krzesła. Na zarządzaniu dobrą wolą i ciuchach z drugiej ręki też, jak się okazuje, można zrobić kokosy. Prezes Goodwill James Gibbons otrzymał w 2015 roku 712,202 dolarów.

ORGANIZACJAROKPREZES(KA)ILE HAJSU rocznie
Wniebowstąpienie2014Anthony Tersigni$17,565,552
Columbia University Earl A. Powell III2014Lee Bollinger$2,473,682
American Cancer Society2014Gregory P. Bontrager (COO$1,757,710
Metropolitan Museum New York2015Thomas P Campbell$1,428,935
Harvard University2014Drew Gilpin Faust$1,202.980
Narodowa Galeria Sztuki2014Earl A. Powell III$1,171,463
Penn State University2015Eric J. Barron$882,839
Goodwill2014James Gibbons$712,202
UNESCO2015Caryl M. Stern$618,244
Czerwony Krzyż2015Gail McGovern$533,994

Wszystkie zeznania podatkowe pochodzą z www.guidestar.org

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie