W czasach pokoju, gdy dzielnych i odważnych robią się nagle miliony, zamiast patriotyzmu rozwija się bezwstydny pseudopatriotyzm.
Drogi Panie,
To zapewne nieoczekiwana deklaracja, ale lubię Pana. Nie tylko ja, bo poza tymi, którzy na Pana głosowali, lubi Pana też na przykład Karol Modzelewski, o czym jakiś czas temu publicznie opowiadał. Na pewno Pan to doceni, bo patriotów Pan ceni najbardziej. Modzelewski to pierwszy rzecznik „Solidarności”, pomysłodawca tej nazwy, jeden z najważniejszych polskich dysydentów, który dziewięć lat przesiedział w komunistycznym więzieniu. Zgodzi się Pan, że to niemałe zasługi dla wolności i niepodległości Polski.
Karol Modzelewski mówił, że ceni Pańską umiejętność mówienia do zwykłych ludzi. Modzelewski, choć ma inteligenckie pochodzenie, nauczył się tego, bo jeździł od młodości do zwykłych pracowników FSO i nauczył się z nimi rozmawiać. Ta umiejętność przydała mu się później nie raz, szczególnie za czasów „Solidarności”.
Wybrałem taki początek tego listu, żeby zaznaczyć, że choć mamy bardzo różne poglądy, niekoniecznie musi się to pokrywać ze złymi emocjami. Niby oczywistość, ale jak się okazuje istnieją jednak oczywistości nieoczywiste.
Karol Modzelewski wymyślił też hasło „Niepodległość bez cenzury”, gdy komunistyczne władze zdjęły Dziady w 1968 roku. Siedział już w więzieniu, gdy oficer SB przesłuchiwał Adama Michnika w ten oto sposób: „Panie Michnik, jak pan wyjdzie z więzienia, czy pan wreszcie wyjedzie do Izraela?”. W odpowiedzi usłyszał: „Proszę pana, wyemigruję, naturalnie, następnego dnia po tym, jak pan wyjedzie do Moskwy”.
Związek Radziecki upadł, SB zlikwidowano. Ale esbecy znaleźli zastępców i dalej można usłyszeć: „Dzień, w którym wyemigruje pan do Izraela, będzie początkiem nowej ery”. Tak pisze do Michnika felietonista i sekretarz redakcji Myśl24.pl, portalu Ruchu Narodowego. Jego szef i dwaj członkowie tejże redakcji to posłowie Pana obozu politycznego. Takich treści, rozpowszechnianych także przez Pana posłów, znajdzie Pan więcej.
W Polsce w czasach pokoju, gdy nagle dzielnych i odważnych robią się miliony, zamiast patriotyzmu rozwijać zaczyna się bezwstydny pseudopatriotyzm.
Pseudopatrioci to nie są nawet „damscy bokserzy” – ich specjalnością jest walka z cieniem. Ich wynalazki to antysemityzm bez Żydów, rasizm bez imigrantów, antykomunizm bez komunistów.
Mówię o tym, z kim Pańscy sojusznicy walczą, bo o pracy na rzecz umiłowanego podobno narodu nie ma nawet co mówić. Co tak naprawdę dla polskiej kultury robi Ruch Narodowy? Blogi, tłity, lajki i komentarze pod tekstami w internecie? Marsze pod hasłami nienawiści kończące się dewastacją miasta? W zestawieniu z dorobkiem ruchu narodowego z przeszłości jest to raczej ośmieszanie tej tradycji, a nie kontynuowanie jej.
Na kpinę zakrawa porównanie powagi zainteresowań, pracy społecznej i intelektualnej dzisiejszych bohaterów Ruchu Narodowego z osiągnięciami jego przeszłych reprezentantów: Zygmunta Miłkowskiego, Zygmunta Balickiego, Władysława Grabskiego, kończąc na Andrzeju Trzebińskim, choć i po wojnie nie zabrakło ciekawych ludzi, jak Wojciech Wasiutyński, który przed wszystkimi opisał przyszłą dominację korporacji międzynarodowych (nazywał je „multinacjonałami”). Nie wiesz, czytelniku, kim są te postacie? Nie wiesz, bo Ruch Narodowy zna się dziś jedynie na rozkładzie lotów do Tela Awiwu, a nie na historii polskiej kultury.
Nasi dzielni nacjonaliści nie wpadną nawet na to, żeby upamiętnić jakoś Andrzeja Trzebińskiego, poetę i intelektualistę prawicowego. Czekacie aż „Krytyka Polityczna” zajmie się tym, żeby jakaś tablica z jego nazwiskiem pojawiła się na rogu Wareckiej i Nowego Światu, gdzie 21-letni Trzebiński z ustami zalepionymi gipsem został rozstrzelany przez Niemców? Polityka historyczna prawicy organizuje się wokół totemów powstania warszawskiego albo żołnierzy wyklętych, w których – ponownie – człowiek ginie. Czy dobrze dba o naród ten, kto bardziej ceni symbole niż ludzi?
Po przedwyborczej debacie mianował Pan konkurenta z lewicowej Razem patriotą, z czego się Pan szybko wycofał, bo się Panu jego zdjęcie w koszulce z Marksem nie spodobało. Marks wobec bohaterów polskiego powstania zachowywał się bardzo honorowo i pisał o nich z największym szacunkiem, nagłaśniając w Europie jak mało kto sprawę polskiej niepodległości. Domyślam się, że Marks dla Pana równa się PRL, ale w takim razie dlaczego Pana ludzie wypraszają z Polski tych, których komunistom wyprosić się nie udało?
Pozdrowienia,
S.
**Dziennik Opinii nr 307/2015 (1091)