Oleksij Radynski

Dziennik aplikanta wizowego

Czy dawno staraliście się o polską wizę? To nie jest takie proste.

Nie jestem autorem poniższego tekstu. Należy do osoby, która miała pecha starać się o wizę państwa deklarującego się jako wielki przyjaciel Ukrainy. O wizę Rzeczypospolitej Polskiej.

28 lipca 2014

A teraz mam histerię.

Czy dawno staraliście się o polską wizę? […]

To nie jest takie proste. Nie powiem, że niemożliwe. Przecież jestem dziennikarką i matką. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych: po prostu muszę zapisać swoją córkę do kolejki po wizę, bo ma jechać do Polski na studia. A dla dziennikarki, a tym bardziej dla mamy, dodzwonić się – to tylko kwestia czasu i wysiłku. Otóż to właśnie usilnie starałam się dziś wykonać. Przebaczcie mi wszyscy, którym obiecałam jakoś pomóc i nie pomogłam – jestem matką. […] Nie próżnowałam – dzwoniłam do centrum wizowego. Cały dzień. Przed chwilą się dodzwoniłam. 5 minut przed końcem pracy call center. Wysłuchałam wszystkich automatycznych sekretarek i doczekałam się połączenia z operatorką, żeby usłyszeć: „Brak wolnych terminów na złożenie dokumentów”. – „Ale ja chcę się zapisać na 14 września, a dziś jest 28 lipca”. – „W ogóle nie ma wolnych terminów”. – „A co mam robić”. – „Proszę dzwonić”. Dzwonić? Czy ona robi sobie jaja?

Usługi centrum wizowego kosztują 200 hrywien [50 zł]. Wcześniej myślałam, że płacę tę kasę dlatego, że nie chcę stać w kolejce do konsulatu. Dziś rozumiem, że to opłata za możliwość dodzwonienia się.

Rodzice studiujących w Polsce, co z tym zrobimy?

29 lipca 2014

Spotkałam dziś na wystawie konsula generalnego Rzeczypospolitej Polski. Opowiedziałam mu naszą smutną historię z wizą. Najpierw powiedział, że źle dzwoniłam. Że pod numer centrum wizowego trzeba dzwonić więcej niż raz. I że to ma być numer ze strony konsulatu, a nie jakiś tam inny. I wtedy poczułam się jak w szkole. Potem gdzieś zadzwonił i zapytał, na jaki termin można się zapisać po wizę – powiedzieli mu, że na 18 sierpnia. Wtedy zwycięsko powiedział do mnie: „No i proszę!”. I tak na mnie popatrzył – sami rozumiecie. Znów poczułam się jak w szkole.

Natychmiast zadzwoniłam do centrum wizowego, nawet się dodzwoniłam i dostałam odpowiedź, że nie ma wolnych terminów – choć wrzeszczałam, że sam pan konsul mi powiedział, że są wolne terminy na 18 sierpnia.

A pan konsul powiedział mi jeszcze, że wszystkie problemy są przez oszustów. Że oni w konsulacie wiedzą, że są ludzie, którzy rezerwują dla siebie wszystkie terminy, a potem nimi handlują. I że oni w konsulacie przekazują ukraińskiej milicji nazwiska tych ludzi i ich numery, ale nasza milicja nic nie robi.

I nagle poczułam odpowiedzialność za całą ukraińską milicję. Nawet więcej – za cały kraj, gdzie jest taka milicja.

30 lipca 2014

Przed chwilą zadzwonił do mnie ktoś z firmy-pośrednika. Zaproponowali, że mnie zapiszą. Teraz, mówią, zapisać się jest bardzo trudno, dlatego możemy pani pomóc. Zapis będzie na ostatnią dekadę sierpnia. Kosztować to będzie 200 hrywien. 200 hrywien, pomyślałam – na komórkę już wydałam więcej. […]

Napisał do mnie przyjaciel, że ktoś z jego znajomych robił sobie wizę. 100 euro. Nie trzeba iść do żadnych tam centrów wizowych. Przynosisz dokumenty – zabierasz dokumenty. Dostałam też linki do różnych stron pośredników. Ceny za długoterminową wizę Schengen – od 100 do 165 euro.

A jeszcze są przyjaciele, którzy od razu zaproponowali mi pomoc. Konkretną. Realną. Bezpłatną. Za to, że ja jestem taka, a oni są tacy. Tylko dziwią się, dlaczego od razu się do nich nie zwróciłam i po co mi to wszystko. A nie zwróciłam się, bo nie spodziewałam się czegoś takiego. Moje relacje z centrum wizowym zawsze były OK. Łatwo się było dodzwonić i zapisać. I kolejek nie było.

Ale jeszcze spróbuję zadzwonić jutro. Nie dla siebie. Dla córki. Chcę, żeby ona sama się dodzwoniła. Zresztą, po to jedzie studiować do Polski – żeby wszystko było zgodnie z regułami i jak należy.
   

*
Przywołane powyżej wyjaśnienia Konsula Generalnego RP są kuriozalne. Oszuści, o których opowiada konsul, rzeczywiście istnieją, ale ich działania są wręcz prowokowane przez niedoskonały system elektroniczny zapisów do konsulatu i centrum wizowego, który pozwala na blokowanie wszystkich dostępnych w systemie terminów. Konsulat RP przekazał swoje kompetencje wizowe prywatnej firmie, prowadzącej centrum wizowe. Teraz próbuje przekazać opiekę nad własnym systemem elektronicznym ukraińskiej milicji, która, niestety, w tej chwili ma nieco ważniejsze sprawy na głowie.

Czytaj także:

Oleksij Radynski, Nie ma Ukraińca, nie ma problemu

Oleksij Radynski, List do ministra Sikorskiego

Paweł Pieniążek, Wizy: bez kolejek, ale z dodatkową opłatą

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij