W żadnym kraju nie widziałem tylu zabytkowych wierzei – tu spotkamy je w meczetach, na bazarach i w prywatnych domach.

W żadnym kraju nie widziałem tylu zabytkowych wierzei – tu spotkamy je w meczetach, na bazarach i w prywatnych domach.
Ze zdziwieniem wylądowałem w całkiem sporym kofi-necie, w którym łączność odbywała się zupełnie jawnie przez serwery proxy omijające filtry cenzury.
Haman spędził trzydzieści lat w Wielkiej Brytanii i był zadowolony z życia. Swoje ranczo urządził w stylu indyjsko-kolonialnym. Sam nosił się na biało, z siwą brodą i dumnie wypiętym brzuchem.
Ależ to dziki kraj, tam nikt nie mówi po angielsku! – i to nieraz przed wyjazdem do Iranu słyszałem.
Oficjalnie w Iranie nie można posiadać alkoholu, powiedział mi irański sąsiad z namiotu w obozie III podczas obowiązkowej aklimatyzacji. Ale w górach…
J. postanowił pokazać mi, jak wśród Azerów wita się nieznajomych. – Pojedziemy do naszego coffee shopu – powiedział, puszczając oko.
Kiedy przyjaciele wyciągnęli fajki wodne i zagrała muzyka, pierwszy rzucił się do tańca. I to jakiego – nic z kanciastych wymachiwań rękami widzianych w polskich dyskotekach.
Dusimy się. Więdniemy. Szamoczemy. Robimy jakieś absurdalne wysiłki, by wydostać się z tego kraju.
Nie, nie jestem fanem utrudniania sobie życia, po prostu tanie linie lotnicze startują z Lwowa.
Spotkania z władzami Gdańska mają pewien stały element: narzekania samorządowców na frekwencję. Ale czy postawa mieszkańców nie jest racjonalna?
W życie właśnie weszła tam ustawa, która w Polsce wywołałaby medialną i polityczną burzę.
Każdy, kto zajrzy do nowego rozkładu jazdy pociągów, może przeżyć bardzo nieprzyjemne zaskoczenie.