Czy to przemożny wpływ amerykańskiej kultury, że każdy rodzic niebędący połączeniem Buddy i św. Mikołaja jawi się jako patologiczny niszczyciel?

Czy to przemożny wpływ amerykańskiej kultury, że każdy rodzic niebędący połączeniem Buddy i św. Mikołaja jawi się jako patologiczny niszczyciel?
To rząd uprawia szantaż moralny, a nie my.
Dlaczego w czasach postępu technologicznego i cywilizacyjnego wielu ludzi żyje w przekonaniu, że ich ciała i dusze zamieszkują niewidzialne istoty?
Zbigniew Mikołejko tropi wisielcze wątki w mitologii, wyobrażeniach religijnych, sztuce, starych aktach procesowych i współczesnej popkulturze.
Przesłanie płynące z odkryć i badań naukowych psychologów pozytywnych ma szansę na zawsze odmienić nieszczęśliwe, wiecznie zafrasowane oblicze świata.
Niby wiemy, że bez sensu jest się na to oburzać, bo nie ma nic gorszego niż nadęta moralistyka.
Operacja, którą przeprowadza papież, jest bardzo niebezpieczna i ryzykowna.
Depresja jest ceną, jaką płacimy za psychopatię współczesnej kultury. Ale też niezwykle cennym sygnałem ostrzegawczym.
Gdyby za opisanie losów Beksińskich wziął się reporter mniej doświadczony, mniej wrażliwy, dostalibyśmy tylko sensacyjną opowieść o tajemniczym fatum.
Doświadczenie uczy, że zapał opinii publicznej trwa krótko.
Nie jest tak, jak przedstawia się to w mediach, że oto ni stąd ni zowąd jacyś biurokraci w Genewie postanowili z własnej inicjatywy zaatakować biedny Kościół katolicki.
Wiemy już, że tradycyjny wzorzec męskości się nie sprawdza, ale problemem jest to, że trudno się z niego wyłamać.