Mówi się, że media społecznościowe pełnią podstawową rolę w dzisiejszych ruchach protestu. Na Majdanie nie jest to takie oczywiste.

Mówi się, że media społecznościowe pełnią podstawową rolę w dzisiejszych ruchach protestu. Na Majdanie nie jest to takie oczywiste.
Korespondencja Pawła Pieniążka z Kijowa.
Do godziny 20.00 na Hruszewskiego trwa zawieszenie broni. Milicja stoi schowana za tarczami, a demonstranci wzmacniają barykady i szykują koktajle Mołotowa.
22 stycznia był najtragiczniejszym dniem w historii ukraińskich protestów od 1991 roku.
Do rana w poniedziałek w Kijowie trwały zamieszki.
„Nie mamy już nic do stracenia” – napisał na swoim profilu na Facebooku były minister spraw wewnętrznych Ukrainy Jurij Łucenko.
Rozbieranie przez milicję barykad nie ostudziło na razie nastrojów wśród protestujących Ukraińców.
Ukraińskie protesty doczekały się swoich więźniów politycznych. Dziewięć osób ma spędzić dwa miesiące w areszcie.
Od niedzielnej demonstracji, w której wzięło udział kilkaset tysięcy ludzi, centrum Kijowa zmieniło się nie do poznania.
O 11.00 ruszył antyrządowy marsz. Sąd nie wydał na niego zgody i zakazał masowych protestów.
Prounijne demonstracje wygasały. Teraz władza dała powód, by wciąż wychodzić na ulice.
Strajk studencki został ogłoszony w poniedziałek, do tej pory nie było widać takiej przewagi młodych ludzi.