Wyobraźmy sobie, że każdy pacjent dostaje do ręki prosty informator o przysługujących mu prawach. Czy nie byłoby to lepsze od bicia piany przez ministra i jego doradcę?

Wyobraźmy sobie, że każdy pacjent dostaje do ręki prosty informator o przysługujących mu prawach. Czy nie byłoby to lepsze od bicia piany przez ministra i jego doradcę?
Wina Tuska! Nie, Kaczyńskiego Lecha, który chciał się przypodobać Angeli Merkel. Ale on nie żyje i nieładnie mu wypominać. To jednak Tuska.
Seks sam w sobie nie ma żadnego etycznego znaczenia, nabiera go dopiero w kontekście relacji. Jeśli jest ona wolna od przemocy i odpowiedzialna, to dobrze.
Nosi spodnie i męskie imię Mike. Ze swoim nie całkiem udanym kolejnym partnerem mieszka tam, gdzie czynsz jest niski, ale co noc budzi ją pociąg.
Jak mówi wujek Mietek, grzebią się w tym sejmie i grzebią i nic z tego grzebienia nie wychodzi.
Żyjemy w katolickim kraju, w którym zawsze można się pozbyć niepotrzebnych etycznych dylematów przy pomocy cytatu z Biblii. A poza tym rządzi nami rynek.
Chwalę ministra Sienkiewicza tak, jak chwali się kogoś, kto całe życie smarkał w rękaw, by wreszcie odkryć, że istnieją chustki do nosa.
Pomarzyć jest zawsze miło. I w tym sensie powieść Akunina „Pory roku” spełnia zadanie typowe dla literatury popularnej.
Po latach rządzenia Tusk był łaskaw zauważyć, że poniekąd wszyscy w Europie są socjaldemokratami – mówi w „Rzeczpospolitej” z 15-16 czerwca Kinga Dunin.
Kiedyś Krzysztof Bosak, wówczas poseł, a słowo posła chyba coś znaczy, publicznie obiecał, że zapłaci za moją eutanazję w Szwajcarii.
Może cudze blizny nigdy nie będą tak autentyczne jak własne, ale prawie siedemdziesiąt lat po wojnie już mało kogo stać na własne.
Cywilizacja śmierci jest najlepszym rozwiązaniem dla ludzkości. Rozmowa z Kingą Dunin i Ignacym Karpowiczem w „GW”.