Literatura popularna ofiarowuje nam coś, czego polskim ambitnym książkom dotkliwie brak – porządne rzemiosło na wysokim poziomie.

Literatura popularna ofiarowuje nam coś, czego polskim ambitnym książkom dotkliwie brak – porządne rzemiosło na wysokim poziomie.
Stadiony dla krwawych despotów, samochody dla bandytów i morderców, wielkie pieniądze i sława.
Jestem zmęczona słuchaniem, że polskie społeczeństwo jest prymitywne, ciemne i zbyt głupie, żeby dawać mu do ręki tak skomplikowaną zabawkę jak demokracja.
My, Polacy, mamy ostatnio wiele szczęścia. Nie zawsze tak było.
O pedofilii i nimfofilii pisałam wcześniej już kilkukrotnie, bez szczególnego odzewu. Wiele razy starałam się też rozmawiać o własnych doświadczeniach z przyjaciółmi i dalszymi znajomymi, ale nigdy nie udało mi się wzbudzić większego zainteresowania.
Nie jesteśmy wcale samowystarczalnym, sterylnym ustrojem. Stanowimy jeden z bardziej skomplikowanych ekosystemów na naszej planecie.
W statucie polskich uczelni nie ma zapisów zabraniających dyskryminacji ze względu na sytuację rodzinną. A to istotny element rzeczywistości.
Z radością informujemy, że książka „Patrz na mnie, Klaro” znalazła się wśród finalistek najważniejszej polskiej nagrody literackiej.
Pierwszy świadomy wrzesień kojarzy mi się z obezwładniającym uczuciem strachu i nieustanną chęcią ucieczki, która z czasem zmieniła się w tępą rezygnację.
Współczesne nauki biologiczne wskazują, że ewolucja nie prowadzi z konieczności do rywalizacji.
Im dłużej przyglądam się dyskusji, jaka toczy się wokół jedzenia, tym bardziej się zastanawiam, co skrywa się pod jej powierzchnią.
Bo nie ma takiej dzielnicy drugiej jak Mokotów, kwaśnej i nieczułej, gdzie każdy pędzi swoje życie oddzielne: luja, hipstera, dorobkiewicza czy pisarza.