Pies jest pupilem i jest hołubiony. Jest kimś, nie czymś. Jednocześnie wegetuje uwięziony na krótkim łańcuchu lub cierpi w laboratorium jako obiekt doświadczalny.

Pies jest pupilem i jest hołubiony. Jest kimś, nie czymś. Jednocześnie wegetuje uwięziony na krótkim łańcuchu lub cierpi w laboratorium jako obiekt doświadczalny.
Skoro jest ustawa o ochronie zwierząt, to chyba zwierzęta są pod ochroną, prawda? Nie, obecne prawo służy regulacji eksploatacji.
W latach 80. rozkwitł w Chinach proceder trzymania niedźwiedzi na fermach. Są więzione, bo żółć z ich organizmów jest wykorzystywana w tradycyjnej medycynie chińskiej.
Język szowinizmu gatunkowego wciąż jest akceptowany. Również przez tych, którzy uważają się za postępowych i unikają seksistowskich określeń.
Zapłonnikiem zainteresowania stały się sformułowania w rodzaju „cielesność”, „relacje” czy „holocaust”. Nieważne, w jakim dokładnie kontekście występują.
Kopenhaskie zoo zabiło jedno ze swoich zwierząt: żyrafę o imieniu Marius.
Podobno około 14 procent brytyjskich użytkowniczek i użytkowników Facebooka założyło konto swojemu psu.
Czy dyskusja wokół uboju rytualnego to zapowiedź głębszej kulturowej zmiany, w ramach której zakwestionujemy wszystko, co krzywdzi zwierzęta?
Do końca miesiąca można podpisać się pod Europejską Inicjatywą Obywatelską w tej sprawie.
Jedno z haseł demonstracji pod Sejmem brzmiało: „Ubój rytualny jest nienormalny”. Ale jaka jest norma? Co powinno nią być?
W Polsce wydaje się setki książek dla dzieci o zwierzętach. Również o tych, które kończą jako produkt w sklepie.
Wstydzimy się, że kiedyś pokazywaliśmy ludzi w objazdowych menażeriach. Wciąż jednak tak samo traktujemy zwierzęta.