Nie zgadzamy się na publiczny seksizm – napisały Kobiety Filmu do dyrektora Warszawskiego Festiwalu Filmowego Stefana Laudyna.

Nie zgadzamy się na publiczny seksizm – napisały Kobiety Filmu do dyrektora Warszawskiego Festiwalu Filmowego Stefana Laudyna.
Mają doświadczenie, nie są nowicjuszami w polityce, ale nie zdążyli się ludziom opatrzyć. Dostali szanse od swoich partii: startują w wyborach na prezydentów miast.
Dlaczego księża pedofile mogą latami pozostawać bezkarni? Odpowiedź, której udziela reżyser, jest prosta i dość oczywista – chroni ich instytucja.
Stanowimy ponad połowę społeczeństwa i większą część widzów w kinie, ale nadal my, kobiety, robimy mniej niż jedną szóstą filmów, które mają szanse trafić do szerokiej widowni.
A co, jeśli na prawicy jest więcej przestrzeni dla różnorodności i pluralizmu poglądów niż po naszej stronie? Agnieszka Wiśniewska rozmawia z Rafałem Wosiem.
Biedroń wraca do ogólnopolskiej polityki, Nowacka i IP weszły do Koalicji Obywatelskiej, Paulina Piechna-Więckiewicz z IP odeszła. Co te drobne ruchy znaczą dla lewicy?
Znamy te wszystkie pomysły, żeby robić superprodukcje na miarę „Listy Schindlera”, dzięki którym świat się dowie, jak dzielni byli Polacy.
Trzecia rocznica „aktywności” pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy to okazja do narzekania, że robi za mało i źle. Ale czy mamy prawo ją z czegokolwiek rozliczać?
Nie jestem tak naiwna, żeby pisać: dajcie ludziom programy wyborcze. Mówię: dajcie ludziom poważnych liderów opozycji.
Nowa partia Petru mogłaby się nazywać nie Liberalno-Społeczni (w skrócie LiS), a Ponowoczesna. Problem w tym, że tak samo można by nazwać koalicję partii Schetyny i Lubnauer (PO+Nowoczesna), więc Petru chyba dobrze z tą nazwą kombinuje.
Konflikty o status i wpływ muszą trwać. Życzylibyśmy sobie, żeby dalej przesuwały Kongres Kobiet na lewo.
O protestach w obronie Sądu Najwyższego pisze Agnieszka Wiśniewska; zdjęcia: Jakub Szafrański.