W moim środowisku (co za słowo!) nie wychodziło się za mąż w wieku szesnastu lat w siódmym miesiącu ciąży.
W moim środowisku (co za słowo!) nie wychodziło się za mąż w wieku szesnastu lat w siódmym miesiącu ciąży. Brało się pigułki antykoncepcyjne, kończyło studia, robiło karierę, zaliczało rozlicznych narzeczonych. Aż tu nagle – Panie Święty! – huragan uczuć, kapelusz z woalką (welon z mirtowym wianuszkiem byłby może lekką przesadą), kostium od Chanel albo suknia z trenem, i w ogóle Na Wieki Wieków Amen. Pytałam moje znajome: “Ale dlaczego właśnie on?!!” Znajome poprawiały norki albo baranice, obciągały bawełniane podkoszulki albo suknie od Diora, czerwieniły się, jąkały, aż w końcu wyduszały z siebie tę prawdę nad prawdy: “Bo wieesz… on jest dla mnie dobry!” Tu chwytał mnie za każdym razem – mnie, ladacznicę-liberałkę – śmiech pusty. Dobry! Też coś! Jakby odezwało się zwierzątko domowe w noc wigilijną! Dobry! A cóż to znaczy?
Anna Bojarska (ur. 1946) – pisarka, autorka takich powieści jak “Ja” (1984), “Agitka” (1987),“Biedny Oscar, czyli dwa razy o miłości” (1992), “Czego nauczył mnie August” (1995). Siostra Marii Bojarskiej.
Fragment felietonu “Dobroć”, miesięcznik “Twój Styl”, sierpień 1996.