Internet. Wyszukiwanie połączeń - są dwa.
Internet. Wyszukiwanie połączeń – są dwa.
Godz.10.30. Mamy jeszcze 10 minut do odjazdu busa. Jest zimno. Niespodziewanie zimno, więc zimno jak szlag. Na przystanku stoi kilka osób w bezpiecznej od siebie odległości, bo mimo świąt nie chce się ludziom gadać. Wszystko się jednak zmienia, kiedy mija 10.40. Na placu nie pojawia się żaden pojazd z tablicą z pożądanym kierunkiem. Oczekujący nerwowo poruszają się, zaczynają się dostrzegać, spojrzenia przecinają rzutem na zegarek. W końcu i ja pękam. Pytam:
– Pan też czeka na Kraków?
– Tak, czekam od ósmej – spokojnie odpowiada pan w czarnym kapeluszu.
– To nic, ja czekam od wczoraj – wyrywa się panu z wąsem. Przez całe Czechy bez problemu przejechałem. Zostało mi 100 km do domu i co? Musiałem w hotelu się zatrzymać.
– Drogie jest to jeżdżenie autobusami – dorzucił nagle mój synek.
Razem z panią w zielonej, dzierganej czapce zaczęłam analizować rozkłady jazdy (liczba mnoga wynika z ilości przewoźników). Pan, który czeka od ósmej, już dawno powinien zawiesić kapelusz na swoim czy zaprzyjaźnionym wieszaku, a pan z wąsem od wielu godzin powinien delektować się czterodniowym urlopem. Czyżby stali tyłem do otwartych drzwi oczekiwanych pojazdów, a może przesadzają z opowieściami o czekaniu?
No dobrze, ale w końcu i ja jestem świadkiem, i na pewno niczego nie przegapiłam. Na rozkładzie jednego z przewoźników jest podany telefon. Gra paskudna melodia. Nikt nie odbiera.
Biorę Gucia za rękę i biegniemy na plac po drugiej stronie ulicy, skąd odjeżdżają autobusy PKS. Kiedy pan z okienka o wymiarach 10 na 15 centymetrów spokojnie oświadcza, że najwcześniejszy autobus w kierunku, o który pytamy, odjedzie o 13. Mam wrażenie, że stoję na pustyni Komunikacyjna Otchłań. PKS w Cieszynie niestety jest w procesie liwkidacji, więc nawet nie mogę podnieść głosu, żeby upomnieć się o zapisane na rozkładzie połączenie z godziny 11.
Wracamy na przystanek prywaciarzy. Jeszcze raz próbuję dodzwonić się do przewoźnika. Odbiera:
– Słucham.
– Chciałam się dowiedzieć, skąd różnica między tym, co widzę na tablicy a rzeczywistością?
– Podaliśmy w internecie, że dzisiaj dopiero o 18 pojedzie.
– Ależ ja sprawdzałam i nie znalazłam takiej informacji.
– Jest w aktualnościach.
– Dlaczego nie przy rozkładzie jazdy? Halo! Halo!
Cisza.
Wytrwaliśmy do 11.40. Zdążyły mi zsinieć ręce. Wysłuchaliśmy też cytatów z Nałkowskiej jako reakcji eleganckiej starszej pani w szarym prochowcu. Ludzie oczekujący na przystanku zachowywali się nad wyraz spokojnie i wspierająco. Jakby byli zaprzyjaźnioną grupą turystów, która w przerwie na papierosa czeka na hasło kierowcy: „Jedziemy dalej!”.
Podjeżdża bus. Hura! Wsiadamy.
– Dzień dobry, proszę dwa bilety do Skoczowa.
– Ale ja nie jadę przez Skoczów.
– Jak to? Na rozkładzie nie ma takiej informacji!
– Przykro mi.
Do 18 nie wytrwam. Za zimno. Babcia musi przeżyć samotnie poniedziałek wielkanocny, a my zjemy kupne ruskie pierogi.