Julian Assange poszedł na ugodę z amerykańskim sądem. To koniec trwającej 14 lat prawnej batalii założyciela WikiLeaks.
Jak podaje Reuters, w środę Julian Assange ma się przyznać do naruszenia amerykańskiej ustawy o szpiegostwie, a konkretnie do „przestępstwa polegającego na spisku mającym na celu pozyskanie i ujawnienie tajnych dokumentów obrony narodowej USA”.
Tak wynika z dokumentów sądowych złożonych w Sądzie Okręgowym Stanów Zjednoczonych dla Marianów Północnych, czyli terytorium zależnego USA.
To tam Assange poleciał po tym, jak w poniedziałek opuścił londyńskie więzienie Belmarsh. Prokuratorzy twierdzą – podajemy za Reutersem – że wyspę na Pacyfiku wybrano dlatego, że z obawy przed aresztowaniem Assange nie chciał lecieć do kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych, a także ze względu na bliskość Australii, której jest obywatelem.
Assange ma zostać skazany na 62 miesiące więzienia, ale nie trafi za kratki. Na poczet kary zostanie mu zaliczony czas, jaki spędził w więzieniu w Wielkiej Brytanii. Potem ma udać do Australii.
Przypomnijmy: w 2010 roku serwis WikiLeaks opublikował setki tysięcy tajnych dokumentów wojskowych USA na temat wojen w Afganistanie i Iraku, które przekazała Chelsea Manning, była analityczka amerykańskiego wywiadu wojskowego. Za rządów Trumpa Assange został w związku z tym postawiony w stan oskarżenia. Wśród dokumentów było wideo z 2007 roku przedstawiające amerykański helikopter Apache, którego załoga ostrzelała i zabiła kilku cywilów, w tym dwóch pracowników prasowych Reutersa.
**
Więcej o sprawie Juliana Assange’a przeczytasz w naszych tekstach:
czytaj także
CIA planowała porwać lub zabić Juliana Assange’a. I to nie jest ani trochę śmieszne