Zamiast przedstawiać dysforię płciową, chce pokazywać euforię płciową. Pracowała u boku Kanye Westa i Björk. Identyfikuje się jako osoba niebinarna, Latynoska i transpłciowa kobieta. Poznajcie Arcę.
Dla Alejandry Ghersi koniec 2021 roku był zakończeniem długiej drogi, którą jako osoba i artystka podążała od dłuższego czasu. Na przełomie listopada i grudnia w zaledwie kilkudniowym odstępie Arca opublikowała aż cztery albumy – kolejne części pentalogii Kick. To muzyka wyjątkowo trudna; cielesna i wywołująca skrajne emocje.
Serię Kick należy traktować jak cykl. Warto więc słuchać całości, od początku do końca; doświadczyć każdego albumu, by, jak napisała Arca, móc później do niego wrócić, znajdując się w różnych nastrojach. Pierwszy, wydany w czerwcu 2020 roku, korzystał z popowych melodii. Następne cztery przetwarzają przede wszystkim reggaetonowe i klubowe brzmienia. Każdy jest inny i zawiera odmienny ładunek emocjonalny. Ghersi identyfikuje się jako osoba niebinarna, Latynoska i transpłciowa kobieta. Jej tożsamość i sposób postrzegania świata, jak przyznaje, ma również odzwierciedlenie w jej sztuce. Arca nie ogranicza się wyłącznie do tworzenia popu czy muzyki eksperymentalnej, nie stawia sobie granic, nie zamyka się w kategoriach.
„Who do you think I am?/It’s not who do you think you’re dealing with, no/’Cause you’re not »dealing with«/There’s no deal” – mówi Arca w drugiej zwrotce singla Nonbinary. To ten moment queerowej dumy, który Sara Ahmed nazwała „niezgodą na wstyd, kiedy widzisz, jak ktoś inny wstydzi się ciebie”. Utwór zapowiadał album Kick i został wydany niedługo po preludium, jakim był opublikowany w lutym 62-minutowy, koncepcyjny singiel @@@@@. Jest on transmisją z fikcyjnego wszechświata, prowadzoną przez Divę Experimental – postać żyjącą w wielu ciałach. „Chcę być postrzegana jako ekosystem pomniejszych tożsamości, bez pozbawienia godności bycia całością” – powiedziała niedługo później Ghersi.
Co ważne w kontekście rozwoju jej kariery muzycznej, na początku Arca dekonstruowała hip-hopowe podkłady, trip-hop czy IDM i tworzyła z nich nowe, glitch-hopowe kompozycje. Złożyła je w epki Barón Libre, Stretch 1 i Strecht 2.
Później, równolegle wydając mixtape &&&&& (2013) oraz albumy Xen (2014) i Mutant (2015), pracowała u boku prawdziwych wizjonerów – Kanye Westa i Björk. To ona sprawowała pieczę nad industrialnym Yeezusem (2013) Ye czy ostatnimi płytami Islandki: Vulnicurą (2015) oraz Utopią (2017). Do tego miała wkład we wczesną twórczość FKA twigs, naczelnej nowej fali alternatywnego r’n’b. Alejandra szybko została więc dostrzeżona i doceniona.
Pułapki
„Wszyscy mamy wiele osobowości”, „intencją albumu [Kick – przyp. red.] było umożliwić każdej z nich wyrażenie siebie. Nie decydować, jak dużo czasu antenowego dostanie każda jaźń, ale pozwolić na spontaniczną modulację między nimi” – mówiła Arca w jednym z wywiadów przed premierą pierwszej części cyklu. To ważne w kontekście queerowości. Jej wrażliwość i próba ekspresji swojej złożonej tożsamości mogą być uwalniające dla odbiorców. Jak tłumaczy, zamiast przedstawiać dysforię płciową, chce pokazywać euforię płciową. Do odkrywania siebie zawsze motywowało ją to, że jako dziecko chciała widzieć więcej – była uwięziona w wielu pułapkach-szafach.
Ghersi otworzyła się dopiero, wydając debiutancki album Xen. Materiał zgłębiał jej tożsamość i seksualność. Przyznała później, że nad jego powstawaniem nie miała kontroli – jest podróżą przez jej podświadomość. Tytuł projektu to pseudonim, z którym artystka identyfikowała się od 13. roku życia. Tak też podpisywała się w swoim dzienniku. „[Xen – przyp. red.] jest bardzo bezczelny, pewny siebie, to kobieca strona [Ghersi]. To coś w rodzaju duszy Alejandry” – powiedział Jesse Kanda, jej najlepszy przyjaciel, stały współpracownik i artysta wizualny. „Xen tak naprawdę nie jest chłopakiem ani dziewczyną, a jej samo istnienie jest jednocześnie odrażające i atrakcyjne, więc wyobrażam sobie ją w świetle reflektorów w pokoju pełnym ludzi, którzy tylko się gapią z szeroko otwartymi oczami i ustami” – wytłumaczyła Ghersi w obszernym materiale okładkowym „The Fader”, w którym szczegółowo opowiedziała o początkach swojej kariery i dojrzewaniu. Pierwszym tak osobistym.
Ale najbardziej odsłoniła się, publikując w 2017 roku trzeci studyjny album zatytułowany po prostu Arca. Arca jest jak katharsis. Słuchając go, odnosi się wrażenie, jakby obcowało się z czyimś wnętrzem. To materiał wyjątkowo intymny nie tylko ze względu na rzewność, wyrażane na nim ból, cierpienie i samotność, ale i – po raz pierwszy – wokal. Artystka wykorzystała swój operowy głos w nieprzetworzonej formie. Zainspirowana tonadami, tradycyjnymi wenezuelskimi pieśniami, śpiewa po hiszpańsku. W połączeniu z teledyskami to bolesny performance. Jak napisała Arca przy okazji premiery albumu: „Oto mój głos i wszystkie moje wnętrzności. Możesz to ocenić. To jak walka byków: oglądasz przemoc emocjonalną dla przyjemności”. Tym samym Arca to najbardziej „ludzki” album w dotychczasowej twórczości Alejandry.
Muzyka transformacji
Okładka albumu Arca – podobnie jak poprzednie – budzi niepokój, ale jednocześnie zwraca uwagę na podmiotowość. Zresztą prawie na każdym dotychczasowym wydawnictwie tej artystki widnieje humanoidalna postać. Z Kandą, który za nie odpowiada, Ghersi poznała się jeszcze jako nastolatka, w starym serwisie społecznościowym DeviantART, na którym można było dzielić się własną twórczością wizualną. Dojrzewanie i wchodzenie w dorosłość Alejandry i Kandy przypadło na drugą połowę lat zerowych – czas, w którym życie coraz bardziej przenosiło się do internetu. Ten był swego rodzaju ucieczką i szansą na rozwój artystyczny – nawiązanie znajomości, a także bycie zauważonym.
Jeszcze jako Nuuro, bo pod takim pseudonimem Arca tworzyła w liceum, artystka została dostrzeżona, otrzymała pierwsze propozycje koncertów, a nawet kontrakt z niezależną meksykańską wytwórnią Soundsister. W tamtym okresie Ghersi była przekonana, że jest gejem. Ukrywała się, chciała po prostu przetrwać. Czuła, że w swoim otoczeniu, w Caracas, nie ma szans na bycie sobą. Pierwsze sukcesy artystyczne sprawiły, że zaczęła się odsłaniać – najpierw za pomocą swojej muzyki.
Jesse Kanda w swoich pracach odnajduje piękno w tym, co nieoczywiste, brzydkie, straszne. Jego projekty doskonale rezonują więc z muzyką Ghersi, która podobnie jak sztuka Kandy tworzy alternatywną rzeczywistość pozbawioną ograniczeń, skupiając się na ciele, jego wnętrzu, seksualności i naturze. On także pracował z FKA twigs czy Björk, której jamę ustną filmował do teledysku Mouth Mantra. „Myślę, że jest pewna poezja w tym, że twoje ciało odzwierciedla to, co czujesz w sobie. Być może doświadczasz uczucia, które jest w tobie tak czyste lub przytłaczające, że ono się zniekształca – jego wykrzywienia pasują do twojego zdezorientowania” – powiedziała Arca w rozmowie z „The Guardian”, odnosząc się do filmowych projektów stworzonych wspólnie z Kandą.
Niebinarność w muzyce wydaje się wymagać od słuchacza większej wrażliwości, uważności, czułości. Nie pozwala na proste, jednowymiarowe odczytanie danego tekstu, zgodnie z twierdzeniem, że nie potrzebujemy hermeneutyki, ale erotyki sztuki. W przypadku tej artystki duże znaczenie ma transformacja jej osoby i postaci oraz jej performatywność – zarówno, gdy mówimy o jej tożsamości, ekspresji, jak i działaniach artystycznych.
Żaden opis muzyki Alejandry nie odda jej w pełni i nie odda tak jak po prostu zagłębienie się w jej twórczość. Pentalogia Kick jest do tego dobrym pretekstem. Wielość tożsamości tworzy tu spektrum. Być może nie tylko pozwoli zrozumieć twórczość Ghersi, ale będzie też pierwszym krokiem do szerszego i bardziej cierpliwego spojrzenia na sztukę tak łatwo wymykającą się kategoriom.