Kinga Dunin czyta

Lesbijska, queerowa

Carmen Maria Machado nie nazywa siebie lesbijką, chociaż ma żonę, tylko queer, czyli właśnie dziwna, nie do końca określona.

(Jeśli czytasz to opowiadanie na głos, używaj proszę następujących głosów:

MÓJ: jako dziecka piskliwy, przeciętny; jako kobiety – taki sam.

CHŁOPCA, KTÓRY STANIE SIĘ MĘŻCZYZNĄ I MOIM MĘŻEM: z wielkim talentem do szczęśliwych odkryć.

MOJEGO OJCA: dobry, donośny; jak głos twojego ojca albo mężczyzny, którego widziałabyś w tej roli.

MOJEGO SYNA: jako dziecka delikatny, lekko sepleniący; jako mężczyzny – taki jak mojego męża.

WSZYSTKICH POZOSTAŁYCH KOBIET: wymienne z moim.)

jej-cialo-i-inne-stronyNiedawno pisałam tu o powieści Dietoland, że to popliteratura i popfeminizm. Jej bohaterka marzyła o  operacji zmniejszenia żołądka, ale kiedy nabrała feministycznej świadomości, nawiedziła ją wizja jej obkrawanego ciała (w domyśle: przez kulturę). Opowiadanie Machado Osiem kęsów jest właściwie o tym samym, tylko kilka pięter wyżej. Bohaterka, podobnie jak jej matka i trzy siostry, poddaje się operacji zmniejszenia żołądka, aby pozbyć się nadmiaru kilogramów. Jej siostry zachwalają ten wybór. Mówią, że dzięki temu odzyskały radość życia, uwolniły wewnętrzne piękno, przestały się wstydzić. Przeciwniczką operacji jest jej córka, feministka, mieszkająca ze swoją partnerką.

W przeciwieństwie do dydaktycznego Dietolandu tym razem dochodzi do operacji i jej skutek jest taki, jaki był oczekiwany. Jednak bohaterkę zaczyna prześladować coś dziwnego, co przysiada się na jej łóżku, obija się w nocy po mieszkaniu. Myszy? W końcu bohaterka znajduje intruza w piwnicy. To ciało, które straciła. Coś z nim zrobi, nie będę zdradzała co.

Mnóstwo kobiet i depresja

W tym opowiadaniu jest wszystko, czego potrzebujemy, kiedy staramy się jakoś umiejscowić pisarstwo Machado w porządku ideowym. Ciało kobiece, opresja. Element fantastyczny – autorka za jedno z opowiadań tomu (pierwsze) była nominowana do nagrody Nebula. Znajdziemy w nim także to, co można połączyć z osobą autorki – kobiety dużej, bo trochę głupio użyć słowa grubej, żyjącej w związku z drugą kobietą, niebiałej (ma kubańskie korzenie), feministki.

Pozostaje to, co najtrudniej opisać – smak tej prozy. I tu może być pewną wskazówką Wiktor Szkłowski (rosyjski literaturoznawca, formalista), przywołany w opowiadaniu Rezydentka. Jest to historia pisarki, która jedzie do posiadłości nad wielkim jeziorem, gdzie przyznawane są rezydencje artystom. Źle się czuje wśród innych uczestników, „somatyzuje” swoje emocje, to też charakterystyczne w tych opowiadaniach, jej ciało pokrywają wrzody. Odbywa podróż w głąb siebie, także do wspomnień z dzieciństwa, kiedy jeździła na skautowskie obozy, była nielubiana przez inne dziewczynki i próbowała nadmiernie zbliżyć się do jednej z koleżanek. Szkłowskiego zaś przywołuje, żeby opowiedzieć o „udziwnieniu” (to jego termin), sposobie oglądania świata i budowaniu obrazów, co jest tworzywem literackości. To, cytując autorkę, „przyglądanie się czemuś z tak bliska i obserwowanie tak powoli, że przedmiot zaczyna się zmieniać, odkształcać i nabierać nowego znaczenia”.

Dzięki temu to, co pisze Machado, to jakiś rodzaj „historii niesamowitych”, jednak od suspensu – zdarza się! – ważniejszy jest w nich sposób patrzenia, który wszystko przesyca dziwnością. Jej proza to mozaika obrazów, czasem bardzo zmysłowych, nie zawsze jasno ze sobą powiązanych, dwuznacznych, wymagających od czytelnika dopowiedzenia sobie wielu rzeczy. Możemy się też im po prostu poddać i zaufać emocjom.

Nastolatki powinny być piękne – taki przekaz wywiera olbrzymią presję

Kobieta, ciało, opresja, można to odmieniać przez wiele przypadków i napisać o tym milion powieści. Musimy dodać tutaj jednak jeszcze jeden element i może więcej uwagi poświecić orientacji psychoseksualnej autorki, bo nie jest ona chyba w tym wszystkim bez znaczenia. Szczególnie, że nieheteronormatywna seksualność pojawia się – w większym lub mniejszym stopniu – we wszystkich opowiadaniach. W Rezydentce jedna ze współuczestniczek programu zarzuca pisarce, że jej powieść jest nudna i oklepana, stereotypowa, bo opowiada o szalonej lesbijce. Na co bohaterka odpowiada – „Ona jest mną”. „Mężczyznom wolno pisać ukryte autobiografie, a ja nie mogę?”. (Z podziękowań, bardzo długich, na końcu książki, domyślamy się, ze autorka korzystała z wielu takich rezydencji).

Machado jednak nie nazywa siebie lesbijką, chociaż ma żonę, tylko queer, czyli właśnie dziwna, nie do końca określona. Przyznaje się też do relacji z mężczyznami. I wie, że jest to polityczne. Tym bardziej polityczne, w takim kraju jak Polska, gdzie nie tylko nie ma związków partnerskich, ale pojawiają się projekty zakazania „propagowania homoseksualizmu”.

Najbardziej lesbijskim – nie bójmy się tej kategorii – opowiadaniem w tym debiutanckim tomie są Matki. Dwie lesbijki, trudny związek, namiętny, ale i brutalny, i ich fantasmagoryczne dziecko, którym jedna z nich zostanie obarczona po rozstaniu. Skąd dziecko? To nie ma znaczenia.

„Możemy pieprzyć się jak szalone i dochodzić w sobie, bez gumek, tabletek, strachu, kalendarzyka, opierania się o umywalkę i sprawdzania durnego białego patyczka. (…) dzięki Bogu nie możemy zrobić dziecka –

zrobiłyśmy dziecko. Oto ona”.

Jest w nim fantazja o „normalnym” życiu (wygodny dom na wsi, dzieci, pies), jednak normalnym pod auspicjami innego kalendarza i innych świętych. W domu znajduje się ołtarz, pozostałość po kaplicy, która kiedyś tam się mieściła. Palą się na nim świece dla Billie Holiday (biseksualna), Willi Cather (urodzona w XIX w. pisarka, lesbijka), Hypatii (starożytna filozofka i matematyczka rozszarpana przez chrześcijan) i Patsy Cline (kultowa piosenkarka country, która młodo zginęła w wypadku lotniczym). Jest też własny kalendarz obchodzonych świąt i ich patronek – między innymi  świętych Loreny Hickok i Eleonory Roosevelt (łączył je emocjonalny, ale może nie tylko, związek), Elizabeth Bishop, Patricii Highsmith. To genealogia nie tylko kobieca, ale też nieheteronormatywna.

Dziewczynki i młode kobiety ciągle obrywają najmocniej

„Dziecko” w tym opowiadaniu sygnalizuje jednak więcej niż tęsknotę za normalnością. Jest obcym. Jest też tym, co pozostaje po rozpadzie związku – irytacją, lękami, obroną przed samotnością, wciąż trwająca miłością, której ktoś już nie chce. Właściwie trudno powiedzieć czym, ale można to poczuć.

Natomiast chyba najbardziej kampowe jest opowiadanie Wyjątkowo odrażające. To serial-tasiemiec, 12 sezonów, 272 odcinki. Najpierw wydawało mi się to absurdalne – jak czytanie streszczeń odcinków serialu, którego się nie oglądało. Np. odcinek 10 Zamknięcie (każdy odcinek ma swój tytuł): „To było we mnie” – mówi kobieta, rozciągając zagiętą słomkę, jak niewłaściwie użyty akordeon. „Ale teraz jest na zewnątrz. Chciałabym, żeby tak zostało”. Potem zaczęło mnie to nudzić, a jeszcze potem – wciągnęło. Odwrotnie niż w prawdziwych serialach, które na początku niebezpiecznie wciągają, następnie zaczynają nudzić, a w końcu odkrywamy, że są absurdalne. Tu z czasem wszystko zaczęło się składać. Dyszący żądzą mordu Nowy Jork, zamordowane kobiety, ich niespokojne duchy nawiedzając inspektor Benson, jej partner Stabler i jego dziwne małżeństwo, romans Benson z kobietą – to będzie happy end. Oglądałabym jak Lyncha.

Zwykle chyba najbardziej czytelnikom podoba się pierwsze opowiadanie Mężowski szew. Ma zaskakującą puentę i dość oczywiste przesłanie. Kobieta nosi na szyi zieloną wstążkę, której nie pozwala dotknąć mężowi – coś, czego nie wolno nikomu naruszyć. A kiedy mu jednak na to pozwoli, to… Dalej proza ta może jednak stawiać pewien opór i może nie każdy się w niej odnajdzie. Ale na pewno warto spróbować.

***

Carmen Maria Machado, Jej ciało i inne strony, przeł. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Agora 2018

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij