W dniu 22 stycznia bieżącego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok w głośnej sprawie Kasi, bohaterki reportażu Justyny Kopińskiej, opublikowanego w „Dużym Formacie”. Sąd przyznał ofierze księdza aż milion złotych zadośćuczynienia i 800 złotych dożywotniej, comiesięcznej renty. Tym razem płacić ma sam Kościół, a nie zdegenerowany ksiądz-bankrut. Komentuje Artur Nowak, którego nowa książka Dzieci, które gorszą ukaże się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
W domu Kasi był obecny alkohol, przemoc, nie było warunków do nauki. Roman B., zakonnik ze zgromadzenia Chrystusowców, obiecał rodzicom ofiary, że to się zmieni. Zbudował z pokrzywdzoną i jej bliskim znakomitą relację. Zarówno dziewczynka, jak jej rodzice nie mieli nic przeciwko temu, by wyprowadziła się do szkoły z internatem i zamieszkała tam „pod pieczą” księdza – w innym mieście.
Jednak zamiast sielankowego miejsca zabawy i nauki, dziewczynka trafiła do piekła. – To nie była szkoła z internatem, tylko puste mieszkanie jego matki, która była za granicą – wspominała potem bohaterka reportażu Kopińskiej. Kasia została pozbawiona wolności, bita, głodzona, poniżana i wielokrotnie gwałcona przez księdza. Sprawca odbył wyrok bezwzględnego więzienia, sędzia i ówczesny prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie Mariusz Jasion w lutym 2009 roku skazał księdza Romana na osiem lat bezwzględnego więzienia.
Po odbyciu kary więzienia zwyrodniały duchowny wyszedł na wolność i… jak gdyby nigdy nic zamieszkał w klasztorze Chrystusowców i został księdzem w podpoznańskim Puszczykowie. Ksiądz Roman – pisała w reportażu Kopińska – był zakonowi wdzięczny za wsparcie: „Moje zgromadzenie zakonne mnie wspiera. Nie myślą o wyrzuceniu mnie z zakonu”.
***
Katarzyna zdecydowała się walczyć w sądzie, a mecenas Jarosław Głuchowski składa w jej imieniu pozew cywilny w poznańskim sądzie okręgowym. „Kontakt z młodzieżą parafialną, lekcję katechezy, powierzono osobie, u której rozpoznano zaburzenia preferencji seksualnych” – potwierdzili w czasie rozprawy biegli psychiatrzy, a sędzia Anna Łosik ferując w końcu wyrok, na podstawie którego ofiara księdza pedofila ma otrzymać milion złotych zadośćuczynienia i 800 złotych dożywotniej i comiesięcznej renty. Co najważniejsze nie miała wątpliwości, że za działanie pedofila w habicie odpowiada osoba prawna – zakon. Pracodawca w tym przypadku odpowiada za czyny pracownika.
Na wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu czekało wielu pokrzywdzonych. Dotychczas Kościół zawierał z ofiarami ciche ugody, na podstawie których diecezje w zamian za zrzeczenia się przyszłych roszczeń wobec instytucji oferowały „groszowe” odszkodowania oraz pomoc prawną w dochodzeniu odszkodowań od sprawców – księży bankrutów.
Oficjalnie jednak Kościół katolicki nieprzejednanie stał na stanowisku, że nie jest adresatem roszczeń pokrzywdzonych. W przyjętych przez Konferencję Episkopatu Polski 20 czerwca 2009 roku wytycznych oraz w znowelizowanych wersjach tego dokumentu określającego zasady postępowania kanonicznego wobec duchownego, który seksualnie molestował nieletnich, znalazł się niepozostawiający wątpliwości zapis: „Odpowiedzialność karną oraz cywilną za tego rodzaju przestępstwa ponosi sprawca jako osoba fizyczna”. Ten sam osobliwy pogląd był powtarzany przez wielu hierarchów i polityków prawicy.
Tymczasem wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu potwierdził, że wspomniane wyżej wytyczne są po prostu niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem. Pogląd, że Kościół ponosi odpowiedzialność cywilną za czyny pedofilskie księży, jeszcze jako działacz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyraził Adam Bodnar, obecny Rzecznik Praw Obywatelskich. Nie miała też co do tego wątpliwości profesor Ewa Łętowska.
Jak wyjaśnił Sąd Okręgowy w Poznaniu – autorytet księdza, jego osadzenie w strukturach kościoła, sprzyja budowania relacji zaufania z pokrzywdzonymi. Sprawcy najczęściej szukają dzieci z rodzin patologicznych, skrajnie ubogich, takich, w których brakuje miłości i uwagi. Takie dzieci łatwo potem zdyskredytować. Poprzez konfesjonał księża mają dostęp do najbardziej intymnych sekretów nieletnich, a rodzice często, tak jak w przypadku bliskich Kasi z reportażu Kopińskiej, mają duże zaufanie do duchownych. To oni potem puszczają dzieci na wyjazdy z duchownymi, często pozwalają im nocować u księdza. To fakt – to, że sprawca był księdzem, ułatwiło mu dostęp do Kasi.
czytaj także
Jest jeszcze jedna rzez, na którą trzeba zwrócić uwagę. Oto z opinii biegłych, którzy badali duchownego na potrzeby sprawy karnej wynika, że kontakt z młodzieżą parafialną i lekcję katechezy powierzono osobie, u której rozpoznano zaburzenia preferencji seksualnych (popęd erotyczno-seksualny ukierunkowany pedofilnie). U sprawcy stwierdzono cechy osobowości nieprawidłowej, zaburzenia w sferze uczuć, popędów i w sferze motywacyjnej osobowości przejawiające się deficytami uczuciowości wyższej, zaburzonym autokrytycyzmem w ocenie swego postępowania, postawą podporządkowania i dominowania nad małoletnimi.
To ustalenie obnaża smutną prawdę o formacji kapłanów w seminariach. Rozmawiając na potrzeby książki Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos z byłymi klerykami, dowiedziałem się, że kiedy zgłaszają oni problemy ze swoją seksualnością, przełożeni każą im się… więcej modlić. Jeśli dochodzi do molestowania, to sprawcy często stają się księżmi, a ofiary muszą opuścić seminarium. We wrześniu bieżącego roku obiegła media szokująca wiadomość, że kleryk z Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie usłyszał zarzuty za posiadanie i rozpowszechnianie materiałów pornograficznych z udziałem dzieci i zwierząt.
Psycholog i były ksiądz Eugene C. Kennedy, pisząc o ludziach kościoła, twierdził, że ich seksualność wydaje się zatopiona, zastąpiona karierą i władzą, a to właśnie dostępność seksualnego partnera może zmodyfikować (albo zaburzyć) czyjeś preferencje. Orientacja seksualna jest zmienna przede wszystkim dlatego, że „człowiek jest kochającym zwierzęciem i będzie kochał to, co jest blisko niego”.
Choć Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu oddaje sprawiedliwość pokrzywdzonej, to nie ma takiej kwoty, która mogłaby przywrócić Kasi to, co zabrał jej drapieżca. Czy poprawi komfort jej życia? Czy powstrzyma przed kolejnymi próbami samobójczymi? Tego nie wiemy.
To orzeczenie ma też swój walor prewencyjny. Karci anachroniczną formację kapłańską i brak rzeczywistego nadzoru przełożonych nad duchownymi.
Przypomnijmy, że z dniem 18 maja 2001 roku ustanowiono wyłączną jurysdykcję w sprawach nadużyć wobec nieletnich Kongregacji Nauki Wiary. Odpowiedzialnymi za przesyłanie tych spraw do Watykanu stali się biskupi diecezjalni oraz przełożeni zakonni. Głównym celem wprowadzenia nowej procedury było zerwanie z powszechną praktyką tuszowania pedofilii w Kościele katolickim na całym świecie. Komentując przypadek Kasi z reportażu Kopińskiej ksiądz Adam Żak, koordynator z ramienia kościoła do spraw związanych z nadużyciami, stwierdził: „Zupełnie nie rozumiem, że władze zgromadzenia księży chrystusowców nie rozpoczęły na czas postępowania kościelnego ani nie podjęły wiążącej decyzji, mimo że od udowodnionego przestępstwa, do którego zresztą sprawca się przyznał, upłynęło tak dużo czasu”.
Czy nas to dziwi?