Nie tatuujcie się. Księga Kapłańska mówi, żeby nie nacinać ciała. To furtki szatana.
Upały przyniosły wysyp kolekcjonerskich myśli kapłańskich. Na potrzeby niniejszego felietonu wybrałem trzy.
Oto niejaki ksiądz doktor (oddajmy mu ten tytuł) Paweł Murziński w wygłoszonym kazaniu wziął na warsztat temat noszenia spodni przez kobiety. Jak trafnie skomentowała na swoim profilu dziennikarka TOK FM Hanna Zielińska, stanowisko to wygłosił „chłopak w sukience”. Kapłan odkrywczo zauważył, że o spodniach mało się w Kościele mówi. Powołując się na Księgę Powtórzonego Prawa, postawił tezę, że ,,noszenie spodni przez kobiety jest obrzydliwością w oczach Pana”. Ksiądz doktor dokonał przenikliwiej egzegezy tego zalecenia, stwierdzając, że upodabnianie się przez kobiety do mężczyzn, tak w stroju, uczesaniu, jak i podejmowania zawodów tradycyjnie przypisanych mężczyznom, to kryzys kobiecości. Jest to również, jak wynika z kontekstu wypowiedzi, w oczach Bożych obrzydliwość. Zresztą Murziński widzi ten problem szerzej – twierdzi, że jak kobieta ubierze się skromnie, to mężczyzna nie dopuści się w sercu cudzołóstwa. To kobieta bowiem swoim strojem naraża na cudzołóstwo mężczyznę.
Przytoczony tu pogląd wpisuje się w pewien doskonale znany nurt myślenia o kobiecie w Kościele. Warto w tym kontekście przypomnieć wypowiedź arcybiskupa Józefa Michalika, który obwiniał dzieci o to, że lgną, kuszą i wciągają w grzech księży, którzy ulegli ich urokowi. W naszej książce Żeby nie było zgorszenia – ofiary mają głos filozofię tę w odniesieniu do kobiet zdekodowała profesor Maria Beisert. Otóż według Kościoła „mężczyzna jest podmiotem biernym, reagującym. Kobieta kusi, jest czynna. Kusi, rozwija ukryte propozycje, na które mężczyzna reaguje. W tej narracji pokazuje się mężczyznę prymitywnie – jako kogoś, kto nie ma nad sobą kontroli. Skoro jest kuszenie, mężczyzna na nie odpowiada. W takich krajach jak Afganistan i Pakistan izoluje się kobiety, bo są kusicielkami. Jeśli już trzeba kobietę pokazać publicznie, to tak zakrytą, by nie emitowała bodźców. Kobietę zamyka się w domu dosłownie albo uniemożliwia jej wysyłanie sygnałów. Odpowiedzialność ponosi ta strona, która pokazuje, że jest do dyspozycji, kusi, czyli kobieta. Takie podejście jest krzywdzące zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Kobietę sprowadza się do obiektu o nieuczciwych zamiarach, mężczyznę do kogoś bezwolnego, kto reaguje automatycznie. Ale winna jest kobieta, bo uruchomiła ten łańcuch. Strategie, o których mówię, są zniekształceniem poznawczym. Osoby, które ich nie widzą, przyjmują niestety takie myślenie”.
Mamy tu analogię z grzechem pierworodnym – jego odium miało spaść na Ewę, kusicielkę, której uległ biedny Adam. Podobnie racjonalizują swoje postępowanie sprawcy gwałtów, wskazując, że ich ofiary wyzywająco się ubierały. Czyżby to linia obrony pobłogosławiona przez Kościół?
czytaj także
Drugi godny odnotowania przekaz wyartykułował pośledni kapłan, bo zwykły magister, Rafał Jarosiewicz. Otóż, poruszony, wystąpił on z apelem, by unikać tatuaży. Jak wyjaśnił kapłan, w swojej praktyce pracy z parami pierwsze, o co pyta w przypadku problemu bezpłodności, to czy ciała małżonków są pokryte tatuażami. Księga Kapłańska mówi bowiem, żeby nie nacinać ciała. To furtki szatana. Ksiądz prosi więc: „Nie tatuujcie się”. Ze smutkiem dostrzega, że inni duchowni ignorują ten ważny przekaz, ale on wie lepiej. Przypomnę w tym miejscu, że w tatuażach nie widzi nic złego papież Franciszek. Być może po obejrzeniu przekazu księdza Jarosiewicza papież zrewiduje jednak swój pogląd. Póki co należy rozumieć, że tatuaż stanowi nową formę naturalnej antykoncepcji, tyle że szatańskiej. Na marginesie, Księga Kapłańska głosi też: „Nie będziesz nosił ubrania utkanego z dwóch rodzajów nici”. Oczekiwać więc należy, że ksiądz Jarosiewicz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Diabeł jest wszędzie, a zwłaszcza w waginie, czyli czas zdelegalizować egzorcyzmy
czytaj także
Na koniec myśl księdza doktora habilitowanego Franciszka Głoda. Otóż za pośrednictwem Twittera podzielił on się pewną ideę, którą przedstawił w swoistym dwutakcie. Po pierwsze zauważył, że „mężczyzna często po skończonej pracy czuje się bardzo wyczerpany. Potrzebuje pochwały, odpoczynku, nie można go zaraz angażować do następnej pracy. Trzeba cierpliwie poczekać. Żony powinny o tym wiedzieć!”.
Mężczyzna często po skończonej pracy czuje się bardzo wyczerpany. Potrzebuje pochwały, odpoczynku, nie można go zaraz angażować do następnej pracy. Trzeba cierpliwie poczekać. Żony powinny o tym wiedzieć!
— ks. Franciszek Głód (@KsFranciszek) May 8, 2018
Ergo: „Normalny rytm działania i życia mężczyzny to: najpierw dosyć długie przygotowanie, intensyfikacja motywacji, później maksymalne zaangażowanie i wytężona praca, a następnie czas relaksu i odpoczynku. Mądra żona potrafi ten naturalny rytm odpowiednio zagospodarować”. Kobieta, jak należy rozumieć, powinna stwarzać odpowiednie warunki mężczyźnie, by tego rytmu nie naruszać. Jeśli jest głupia i nie da mu wypocząć, tylko zapędzi go do kolejnej roboty, to i z „intensyfikacji” nici. Być może ta wypowiedź to pochwała kobietonów, o których niestrudzony Witkacy pisał: „Osoba bezpłciowa, zaakcentowana jednak więcej w stronę kobiecości. Blondynka ostrzyżona w wysokiego jeża. Smukła i szczupła. Nogi w kostkach bardzo cienkie. Ruchy pełne gracji”.
Dla ochłody po upalnym weekendzie warto przywołać odpowiedź papieża Franciszka na pytanie, które zadał mu niedawno mały Manuel. Ojciec chłopca był osobą niewierzącą. Manuela nurtowało, co się z nim stało po śmierci. Franciszek odrzekł, że „był dobrym tatą, jest teraz z Bogiem”. Papież pewnie ulżył chłopcu, ale naszym rodzimym krytykom dał znowu powód, by nazwano go heretykiem. Kto wie: może ksiądz Edward Staniek zintensyfikuje swoje modlitwy, by papież szybciej odszedł do domu ojca?