Niezaprzeczalnie istnieją między nami różnice w budowie ciała, różnice genetyczne i hormonalne, ale jesteśmy przede wszystkim osobami.
Nie ma kobiet, nie ma mężczyzn. Nie było i nie będzie. To sztuczny, dzielący, antagonizujący osoby podział.
Jesteśmy osobami
Niezaprzeczalnie istnieją różnice w budowie ciała, różnice genetyczne i hormonalne. Na podstawie tych różnic przyporządkowuje się osoby do płci. Płeć istnieje jako nazwanie różnicy biologicznej i choć wszyscy jesteśmy osobami, to niestety osoby nazwane kobietami są nimi mniej w wyniku przemocy nazwania. Nazwanie to jest ekspansją władzy patriarchatu – mężczyźni nazywają siebie mężczyznami, żeby kobiety nazwać „swoimi kobietami”, a kobiety – w geście buntu – nazywając siebie kobietami przeciwko opresji facetów, powtarzają patriarchalny podział umacniający władzę tych, co nazywają siebie mężczyznami.
Tworzenie z cech płciowych tożsamości jest nieustannym źródłem siły patriarchatu. Podział na kobiety i mężczyzn zawsze będzie – w najlepszym razie – niekorzystny, a – w najgorszym – makabryczny, dla osób nazwanych kobietami.
Niezaprzeczalnie istnieją różnice w budowie ciała, różnice genetyczne i hormonalne, ale jesteśmy przede wszystkim osobami, które różnią się od siebie w najróżniejszy sposób. Nasze odmienności różnicują się – możność rodzenia jest czymś radykalnie innym niż możność wysłania plemników. Dlatego nie neguję biologicznego pojęcia płci, a jedynie uważam, że określanie osób jako mężczyzn czy kobiety na podstawie różnic fizycznych jest wspieraniem uzurpacji patriarchatu.
Te skrótowe, tożsamościowe deskrypcje, nie tylko mężczyzna i kobieta, ale także gej, lesbijka czy transseksualistka, cementują szkodliwe podziały. Zamiast ich używać, lepiej mówmy o sobie dłuższymi zdaniami, wtedy więcej powiemy i więcej się dowiemy. Jesteśmy osobami o wielu cechach i funkcjach, których ciała mogą zmieniać się i przekształcać. Dlatego zmieńmy też nasz język.
Dzieli nas rodzaj
Na początek zrezygnujmy z rodzaju męskiego. Nie proponuję rewolucji kulturalnej, ale proces nastawiony na pracę edukacyjną. Żeńskie końcówki to była tylko rozgrzewka przed wyzwaniem – osoby o budowie ciała określanej jako męska powinny zacząć mówić o sobie w rodzaju żeńskim, jeśli zależy im na postępie ku wolności, równości i różnorodności. Podział na rodzaj męski i żeński jest wykwitem władzy patriarchatu.
Na rodzaj żeński powinny zgodzić się również środowiska prawicowe spragnione kobiety-rodzicielki, gdyż mówiąc o sobie w rodzaju żeńskim mogłyby w pewnym sensie uczestniczyć w cudzie narodzin, rodząc nowy język wspólnoty osób.
Docelowo rodzaj żeński nie byłby rodzajem żeńskim, tylko rodzajem ludzkim. Oczywiście, nie postuluję przepisywania książek na rodzaj ludzki i wykasowania pamięci o rodzaju męskim i żeńskim. Nie jestem futurystką-faszystką. Nie popieram przemocy. Jestem za łączliwością międzyosobową.
Wspólnota części ciała
Osoby są niezwykle łączliwe. Nasze ciała mogą się łączyć przez dłonie i usta, języki i uszy, waginy, penisy, ślinę, ejakulacje i odbyty. Nasze ciała mogą się łączyć w nowe ciała, tworząc małe osoby. Łączliwość bez przerwy zagrożona jest jednak nadużyciem i przemocą. Osoby pretendujące, zarazem z własnej i przymuszonej woli, do bycia mężczyznami, nie mogąc osiągnąć niemożliwego ideału męskości, wyżywają seksualnie swoje frustracje psycho-ekonomiczne, zamieniając łączliwość ciał, która jest miłością, w koszmar złego dotyku i zbrodniczego wsadzania. Zrezygnowanie z nazywania siebie mężczyznami uwolni te osoby od presji porównywania się i niezdrowego dążenia do fallicznej doskonałości. Libido krążyć będzie mogło swobodnie, bezprzemocowo. Ale to oczywiście utopia, bo tylko utopia może ulepszyć rzeczywistość na drodze dialogu i kompromisu z tym, co jest ku temu, co mogłoby być. Same jednak postulaty zmian niech pochodzą z marzeń z pełną świadomością, że marzenia się marzy, a nie narzuca siłą światu.
***
Tomasz Gromadka – dramatopisarz, animator kultury, poeta. Prowadzi zajęcia pisarskie i teatralne w instytucjach kultury, szkołach, aresztach. Jego sztuki Deportacja i Strajk arabskich pielęgniarek drukowane były w miesięczniku „Dialog”. Spektakle na podstawie tekstów Tomasza Gromadka wystawiane były, m.in. w Warszawie, Poznaniu, Bolonii i Brukseli.