W wyborach prezydenckich nadmierna wiara w modele analityczne przy zaniedbaniu tradycyjnych badań elektoratu, inwestycje w reklamy zamiast w pracowników w poszczególnych stanach i niedocenienie roli emocji okazały się w skutkach jeszcze bardziej dotkliwe niż w prawyborach.
Dlaczego Donald Trump wygrał? Wydaje się, że w Polsce największe uznanie zdobyła teza, jakoby było to prostą konsekwencją przemian ekonomicznych, które pchnęły klasę średnią w ramiona populizmu. Nie wszyscy jednak zgadzają się z taką odpowiedzią.
Napisana przez dziennikarzy Jonathana Allena i Amie Parnes książka pt. Shattered (ang. Roztrzaskani) jest relacją z prawyborów Partii Demokratycznej oraz kampanii wyborczej Hillary Clinton. Autorzy przyznają, że już na starcie z wielu powodów były to wybory trudne do wygrania. Trudno obiecywać zmianę i lepsze jutro, jeżeli rządzi się już od 8 lat – ostatni raz Demokratom udało się wygrać trzecią kadencję w pierwszej połowie XIX wieku. Wybory te można było jednak wygrać, a o tym, że tak się nie stało, zadecydowały przede wszystkim błędy popełnione przez sztab oraz samą kandydatkę.
Allen i Parnes dużo uwagi poświęcają organizacji sztabu Clinton. Według ich relacji podstawowym problemem w tym obszarze był brak przywództwa i niejasno określone kompetencje. Obsada kluczowych stanowisk odzwierciedlała stosunek sił w świecie Demokratów, ale sztab, z którego składu każdy był jako tako zadowolony, okazał się po prostu niezdolny do efektywnej pracy. Istotnym utrudnieniem był również niełatwy kontakt z samą kandydatką. Często formalna władza zupełnie nie przekładała się na łatwość nawiązania kontaktu z Clinton, a dostęp do jej ucha okazywał się znaczyć wiele więcej niż zajmowane stanowisko.
Krytyce poddano również strategię, według której prowadzona była kampania. Modele opracowane przez zespół pod kierownictwem Roberta Mooka z matematycznego punktu widzenia sprawdziły się w prawyborach. Polityka to jednak dużo więcej niż suche liczby. Co z tego, że Clinton zgodnie z planem i nie wydając przy tym nadmiernych pieniędzy, wygrywała te stany, które miała wygrać, skoro cały czas czuła na plecach oddech swojego konkurenta? W wyborach prezydenckich nadmierna wiara w modele analityczne przy zaniedbaniu tradycyjnych badań elektoratu, inwestycje w reklamy zamiast pracowników w poszczególnych stanach i niedocenienie roli emocji okazały się w skutkach jeszcze bardziej dotkliwe niż w prawyborach.
czytaj także
Z kolei profesorka gender studies na Uniwersytecie Kentucky Susan Bordo w swojej książce Destruction of Hillary Clinton (Jak zniszczono Hillary Clinton?) poszukuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego najlepiej wykwalifikowana kandydatka w historii przegrała wybory prezydenckie. Według niej istotnym elementem odpowiedzi jest jej płeć i seksizm, z jakim musiała się mierzyć. Będąc od ponad dwóch dekad obiektem ataków prawicy, Clinton zniosła już niejedno, ale skala ataku, który miał miejsce podczas kampanii wyborczej była nieporównywalna z niczym, co przeżyła wcześniej.
Co ciekawe, za zniszczenie Clinton prof. Bordo wini nie tylko publicystów prawicy, ale także Berniego Sandersa i pokolenie millenialsów. Przyznaje ona, że Sanders powstrzymywał się od kampanii personalnej, a podczas jednej z debat zadeklarował, że nie chce rozmawiać o aferze związanej z przechowywaniem przez Clinton służbowych maili na prywatnym serwerze. Z drugiej strony jednak notorycznie atakował Clinton jako przedstawicielkę establishmentu i Wall Street. Młodzi, którzy nie znali historii jej aktywności na rzecz praw człowieka w ogóle, a praw kobiet w szczególności łatwo dali sobie wmówić, że Clinton jest jedynie kandydatką establishmentu. Jak pisze prof. Bordo, kwestie rasy nie raz już dzieliły ruch feministyczny, ale w ostatnich wyborach prezydenckich został on po raz pierwszy podzielony przez kwestię pokoleniowe.
Beyoncé nie dla wszystkich jest autorytetem [rozmowa z Karoliną Krasuską]
czytaj także
Debata o przyczynach porażki Clinton będzie z pewnością toczyła się jeszcze długo. Bez wątpienia nie ma jednego jedynie słusznego wyjaśnienia. Z biegiem czasu dostępnych będzie coraz więcej badań wyjaśniających, dlaczego hochsztapler i populista wygrał wybory z „najlepiej wykwalifikowana kandydatką w historii”. Obie przedstawione przeze mnie książki, nawet jeśli w przyszłości nie wejdą do politycznego kanonu, na dziś są zdecydowanie warte lektury. Żywy język, którym je napisano, bogata relacja z kampanii i szereg przykładów świadczących na rzecz stawianych przez autorów tez sprawiają, że osoby zainteresowane polityką amerykańską zdecydowanie powinny poświęcić im swoją uwagę.