TVN stworzył serial edukacyjny o ludziach, którzy stają się turystami w świecie biedy, choroby i pracy.
Druga szansa to historia o upadku z wysoka wprost na mięciutką poduszkę z IKEI. Twórcy serialu pięknie pokazują, że nie da się spaść naprawdę nisko, jeśli jest się na odpowiednio wysokim poziomie… materialnym. A nawet jeśli się da, to i tak nikt nie chce oglądać o tym serialu. Bo bieda jest dla biedaków, a marzenia o luksusie są dla wszystkich.
Druga szansa do historia Moniki, którą poznajemy chwilę przed jej czterdziestymi urodzinami (w tej roli taka sama jak zawsze Małgorzata Kożuchowska). Monika jest producentką, agentką gwiazd, znaną i elegancko ubraną kobietą prawie spełnioną. Do szczęścia zupełnego brakuje jej tylko dziecka. Oczywiście. Już w pierwszym odcinku świat Moniki się wali, zostaje oskarżona o handel nielegalnymi substancjami, a jej partner okazuje się mendą. Życie zawodowe i prywatne wali się jak domek z kart. Przez trzy sezony oglądamy bohaterkę w różnych odsłonach: Monika podczas przymusowych prac społecznych w szpitalu jako salowa; Monika jako stająca na nogi niezależna kobieta; Monika jako kobieta zaangażowana w akcję promującą transplantologię i w końcu Monika jako matka. Pracownica, aktywistka, kobieta sukcesu. Prawie jak u Simone de Beauvoir. Twórcy serialu ślizgają się po feministycznych archetypach, żonglują problemami kobiet. Mamy przemoc, ciążę, zdradę i ciężką pracę. A do tego ogląda się nawet nieźle. W czym jest więc problem?
Wszystko jest możliwe
Nad serialem wisi wszechobecna atmosfera możliwości. Wszystko jest łatwe, każdy problem jest tylko na chwilę, ze wszystkim można sobie poradzić. Terapeutyczny wymiar serialu trafia do tysięcy kobiet. Sterylne wnętrza i postaci charakterystyczne dla TVNowskiej estetyki cały czas przypominają widzowi, że to wszystko tylko na niby, że świat, z którym obcujemy, nie istnieje, jest symulakrum do kwadratu, pokazem mody, wywiadem w „Vivie!”. Takie są też problemy poruszane w serialu: Jak sobie radzić z niepokornym synem? Jak przetrwać zdradę małżonka? Jak pomóc tacie, który stracił pracę? Jak poradzić sobie z alkoholizmem matki? Komu nie ufać? Czy śmierć jest zawsze straszna?
Bieda jest dla biedaków. Marzenia o luksusie są dla wszystkich.
Monika trafia na dno. Mieszka u siostry Lidki (Maja Ostaszewska). Siostra jest matką i szczęśliwą żoną – oczywiście do czasu, bo okazuje się, że jej mąż prowadzi podwójne życie i to właśnie Lidka wypowiada słowa o tym, że życie kobiety to dramat.
Monika nie ma nic. Wszystko – samochód, mieszkanie Zeit Sudio – należy do jej byłego partnera Jakuba Zeita (Rafał Królikowski). Sukces Moniki był więc pozorny, podobnie jak sukces wiele kobiet, które po rozstaniu z mężem/partnerem zostają z niczym. Bohaterka Drugiej szansy ma jednak coś, czego inne kobiety nie mają i nigdy nie będą miały – znajomości i kontakty w show biznesie, klasę i drogie ubrania oraz fakt, że jest fikcyjna postacią z serialu.
Kiedy Monika zaczyna „stawać na nogi” i rozkręcać własną agencję, wynajmuje „skromny loft”. Na początek. Trochę to przypomina wspomnienia Kim Gordon z Sonic Youth z jej chudych młodzieńczych lat, kiedy to musiała pomieszkiwać kątem u znajomych artystów w nowojorskich loftach i pracować w modnych kawiarniach.
czytaj także
No ale u Moniki też nie zawsze było tak różowo. Najpierw Monika odpracowuje godziny w szpitalu, biega z brudnymi prześcieradłami, nosi kaczki i myje podłogi. Oczywiście nikt nie spodziewa się chyba po Drugiej szansie jakiegokolwiek naturalizmu i obrazu pracy. Żadnego znoju, krwi i kału nie będzie. Nie będzie też prawdziwej pracy, bo szpitalne korytarze tylko pozornie są miejscem, które trzeba sprzątnąć! Tak naprawdę bieganina po oddziałach to tylko pretekst do historii miłosnej. Bo w Monice, jak w każdej spracowanej salowej, zakochuje się Pan Doktor. Każde ich spotkanie jest okazją do dyskretnych uśmiechów i pełnych znaczenia gestów. Chirurg transplantologii, przystojny i szlachetny dr Marcin Kryński (Bartłomiej Świderski), jest Monice pisany, co wiemy już od pierwszego odcinka, kiedy to razem zacinają się w zepsutej windzie. Ale winda to były inne okoliczności. Wtedy Monika była skoncentrowaną na sobie kobietą sukcesu. Teraz jest zawstydzoną i złamaną salową i od razu bardziej podoba się doktorowi. Na scenę wraca Jakub. Będzie się działo.
Wszyscy jesteśmy niedojrzali
Druga szansa, jak większość seriali, w których wątek miłosny gra ważną rolę, opiera się na przekonaniu, że wszyscy jesteśmy emocjonalnie niedojrzali. Kiedy czterdziestoletnia Monika siedzi sama w łóżku i smuci się, że nie ma nawet psa, to wiemy, że równie dobrze mogłaby mieć trzynaście lat, że niczego się nie uczymy. My kobiety popełniamy wciąż te same błędy, pakujemy się w kłopoty i doświadczamy ciągle tych samych emocji. Wszystkie relacje oparte są na niedopowiedzeniu, bohaterowie nie odzywają się do siebie, obrażają, wychodzą ze spotkań, okłamują się, uciekają. W serialu nie ma właściwie dorosłych ludzi. Odchodzą, wracają, zdradzają, przepraszają.
Amerykańskie seriale już dawno wypracowały sposoby opowiadania o uczuciowości bez banału i intrygi zaczerpniętej z telenoweli. W ostatnim sezonie Girls dochodzi nawet do kręcenia filmu o zakończonym związku i próby ujednolicenia i uporządkowania pamięci. Tymczasem w Polsce on z kwiatami, na kolacji, na jachcie. Wszystko kończy się oczywiście dobrze. Monikę kocha dwóch, a nawet trzech mężczyzn. Lekarz, biznesmen i agent. Ma upragnione dziecko, córeczkę. Tworzy akcje społeczne i program o kobietach i dla kobiet. Wraca do luksusowych wnętrz i pięknych kreacji, czyli do swojego naturalnego środowiska. I naturalnego środowiska w ogóle, bo praca fizyczna i problemy finansowe to w Drugiej szansie anomalia i zły sen. Teraz będzie już normalnie. Uff.
czytaj także
Wszystko pokona siostrzeństwo
Trzeba jednak przyznać, że twórcy serialu odrobili lekcję z siostrzeństwa. Kobiety w Drugiej szansie się wspierają, wybaczają sobie zdrady, działają i pracują razem. Oczywiście są też wredne suki, które knują. To bezwzględne biznes woman (Katarzyna Herman) albo głupiutkie, pozbawione talentu aktorki. Monika ma wrogów, osoby, które chcą ją zniszczyć albo skorzystać na jej problemach. Intryga goni intrygę. Złe kobiety okazują się nie takie wcale złe. Jednej wystarcza do poprawy trochę uczucia, drugiej powrót na łono rodziny i spełnienie w roli matki.
W Drugiej szansie nie znajdziemy prawdziwych kobiecych dramatów. Wszystkie zostały odkurzone, polakierowane i wyperfumowane. Jeśli kobieta pada ofiarą przemocy ze strony mężczyzny to nie jest to na przykład mąż alkoholik w Pabianicach, ale bajecznie bogaty biznesmen, którego Monika poznała w samolocie lecącym z Islandii, jeśli pojawia się problem alkoholizmu wśród kobiet, to u romantycznej śpiewaczki pełnej tęsknoty, jeśli show biznes to taki z okładki magazynu, nie powieści Masłowkiej, albo Witkowskiego.
I wszyscy zasługują na drugą szansę
„Druga szansa” to słowa, które w serialu powracają jak mantra. Wszyscy na tę szansę zasługujemy. Były alkoholik, oczerniona agentka, marnotrawny syn, zdradzający mąż. TVN stworzył serial edukacyjny o ludziach, którzy stają się turystami w świecie biedy, choroby i pracy. Bo przecież wiemy, że Monika nie zawsze będzie zamiatała szpitalne podłogi. Nie zawsze będzie samotna i pozbawiona pieniędzy. Serial wygląda jak parodia życia normalnych ludzi, opowieść o tym, jak bohater TVNu, piękny, elegancki reprezentant wyższej klasy średniej schodzi na chwilę na ziemię. Trochę jak w filmach o zamianach ról z lat osiemdziesiątych. To sprzątanie jest odgrywaniem roli, ciekawym eksperymentem, samotność jest zabawą z konwencją. Druga szansa puszcza do nas oko: hej, pokażemy wam wasze życie przemielone przez nasz filtr. Nie jest wcale takie złe! Nie ma biedy, nie ma bankructwa, nie ma ciężkiej pracy. To wszystko tylko taki żart.