Za co zdjęto z anteny włoski talk-show i co to ma wspólnego z Melanią Trump?
Włoska telewizja zdjęła z anteny seksistowski talk-show. Wszystkim, którzy pamiętają film dokumentalny Wideokracja, trudno zapewne uwierzyć, że coś może wylecieć z telewizji we Włoszech za seksizm. Choć druga myśl, która przychodzi do głowy, to: jaki poziom seksizmu trzeba osiągnąć, żeby być zbanowanym w Italii? No więc odpowiedzmy na to pytanie.
Program, o którym mowa, to nadawany na antenie Rai 1 Parliamone… Sabato, prowadzony przez Paolę Perego. W ostatnim odcinku, jaki wyemitowano, odbyła się dyskusja na temat tego, czemu Włosi wolą spotykać się z dziewczynami z zagranicy. W programie jasno zakomunikowano powody wyboru dziewczyn z Europy Wschodniej. No więc wszystkie panie z Europy Wschodniej są matkami, ale zaraz po urodzeniu dziecka odzyskują figurę; zawsze są sexy – żadnych dresów i pidżam; wybaczają zdrady, pozwalają facetom rządzić; są idealnymi gospodyniami domowymi, bo wszystkich prac domowych uczą się w młodym wieku, a także nigdy nie narzekają i nie chowają urazy.
Plansza z tymi 6 punktami stała się hitem sieci… i przedmiotem krytyki. Telewizja przeprosiła. Programu Włosi już nie zobaczą.
No cóż, jest to poziom seksizmu, który w sumie wszystkie znamy. Kobiety sprowadzone do wyglądu, najbardziej cenione wtedy, kiedy podporządkują się partnerowi – najbardziej obleśny stereotyp dziewczyny z Europy Wschodniej. Już widzę panie w Polsce, które słuchając o tym, że jakiś „latino lover” sprowadza je do roli gosposi domowej o ładnej figurze, powtarzają, że to poniżające, bo przecież my tu nad Wisłą kariery robimy, niezależne jesteśmy. Ale w sumie, czy stereotyp „dziewczyny ze Wschodu” nie jest przenoszalny?
Dziś bardzo mnie cieszy, że Bartosz Węglarczyk utarł nosa dziennikarzom TVPis, ale niestety pamiętam, co opowiadał o Ukrainkach jako robotach do sprzątania. Wiadomo, nauczono je tego, kiedy były małe, i tak im zostało.
Małgorzata Nocuń przypomniała niedawno fragmenty książki Pokochać Ukrainę autorstwa Aliny i Jacka Łęskich. Na fali Majdanu i wojny na Ukrainie ukazało się u nas trochę literatury na temat naszych wschodnich sąsiadów. Łęscy skupili się na opowieści o życiu codziennym. No więc i tam pojawia się niesławny wątek wyjaśniania światu, czemu Ukrainki są lepszymi żonami, bo dla Polaka taką „dziewczyną z Europy Wschodniej” jest oczywiście Ukrainka. No więc tak:
„Na Ukrainie kobiety, wychowane w patriarchalnej kulturze chłopskiej, cenią rodzinę i dom znacznie bardziej niż ich polskie rówieśniczki. Łatwiej też przychodzi im pogodzić się z tym, że dziecko w pierwszych latach życia znacznie bardziej potrzebuje bezpośredniej, fizycznej obecności matki niż ojca. Nie jest dla nich żadnym sensacyjnym odkryciem, ze rola matki i żony prowadzącej dom może być źródłem wielu radości i dawać poczucie spełnienia. Prowadzenie domu, dbanie o dzieci i męża jest dla ukraińskiej dziewczyny czymś zupełnie naturalnym, niemal na poziomie fizjologicznym jak oddychanie czy mruganie oczami”.
Albo tak:
„Jak to się przekłada na atrakcyjność Ukrainek jako żon dla Polaków. Ano tak, że w kwestiach seksualnych nie ma tego kołtuństwa, które jest zmorą wielu Polek. Zasady są proste. Liczą się: miłość, bliskość, zaufanie, szczerość i otwartość. Nie ma tematów tabu. Chodzi o relacje dwojga ludzi, a nie o Matkę Boską, Kościół Święty i księdza proboszcza”.
Stereotyp „dziewczyny ze Wschodu” jest krzywdzący, bo sprowadza kobiety do roli przedmiotu – obiektu seksualnego i sprzątaczki. Ideał sprowadzony zostaje do połączenia dmuchanej lali z odkurzaczem. Łatwo się na ten stereotyp wkurwiamy, ale równie łatwo go akceptujemy – patrz: zerowe niemal oburzenie książką Łęskich. Łatwo też go używamy, kiedy jest nam to do czegoś przydatne, np. do krytykowania Donalda Trumpa.
Stereotyp „dziewczyny ze Wschodu” sprowadza kobiety do roli przedmiotu – obiektu seksualnego i sprzątaczki.
Kiedy Melania Trump splagiatowała przemówienie Michelle Obamy, na łamach „The Washington Post” wykładowczyni Uniwersytetu w Chicago Monika Nalepa wyjaśniała, że to dlatego, że Melania jest z Europy Wschodniej. Wiadomo, na Wschodzie się kradnie i oszukuje, ściąga w szkole i dlatego Melania zerżnęła wystąpienie. Nalepa – jak sądzę, żeby podnieść wiarygodność swojej opinii – powoływała się na przykład własnego egzaminu wstępnego na studia na Uniwersytecie Warszawskim. Ciekawe, czy ktoś zadał sobie pytanie, jakie jest prawdopodobieństwo, że Melania Trump sama pisała sobie przemówienie i sama wykombinowała ten plagiat? (o tekście Nalepy pisała Agata Pyzik w „Jacobinie”).
Częścią stereotypu „dziewczyny z Europy Wschodniej” jest to, że pozwala sobą rządzić – nie narzeka, wszystko znosi. Do tego stereotypu odwoływała się akcja Free Melania – gdy film, na którym Melania raz się uśmiecha, a raz nie, zinterpretowano jako dowód na to, że Pierwsza Dama nie jest szczęśliwa przy mężu, uznano, że trzeba ją ratować (pojawiło się np. hasło: Melania, blink twice if you need help!). Samodzielna kobieta została sprowadzona do roli niewolnicy seksualnej.
Tak, Trump jest obleśnym seksistą. I tak, Melanię Trump można krytykować za to, że wspiera politykę antyimigrancką, seksistowską i swojego męża. Ale nie wiem, czy najlepszym działem, z jakiego powinniśmy strzelać do innych kobiet, jest seksistowski stereotyp, który nas same obraża.
Wspominam o Ukrainkach i Melanii Trump przy okazji zdjęcia programu we włoskiej telewizji, żeby po raz kolejny przywołać stereotyp, który warto tępić. Włosi go pięknie wyłożyli w 6 punktach, ale zorientowali się, że przesadzili. Przeprosili, a seksistowskiemu talk-show powiedzieli „ciao”. Niech Włosi będą dla nas przykładem. Sama nie wierzę, że to piszę po obejrzeniu Wideokracji, ale widać każdy może przestać popełniać błędy.