Miasto

Warszawska kultura musi być bardziej społeczna [rozmowa z Thun-Janowskim]

Rozhermetyzować nie znaczy komercjalizować.

Igor Stokfiszewski: Biuro Kultury Urzędu M. st. Warszawy zleciło dwóm zespołom – jednemu kierowanemu przez prof. Jerzego Hausnera, drugiemu przez Edwina Bendyka – opracowanie map drogowych reformy warszawskiej kultury. Prace pierwszego zespołu zakończyły się ogłoszeniem dokumentu Doskonalenie polityki kulturalnej w Warszawie – obszar: instytucje kultury, drugiego zaś Rozwój potencjału twórczego i wsparcie twórców. Ich ogłoszeniu w kwietniu tego roku oraz procesowi konsultacji społecznych realizowanych wiosną towarzyszyły niemałe kontrowersje. Formułowano wobec Biura Kultury dwa zarzuty – że chce narzucić reformę kultury i że dąży do komercjalizacji niektórych instytucji.

Tomasz Thun-Janowski, Dyrektor Biura Kultury Urzędu M. st. Warszawy: Reforma ładu kulturalnego Warszawy, której realizacji oba opracowania są częścią, nie jest ideą nową i wynika wprost z dokumentu Miasto kultury i obywateli. Program rozwoju kultury w Warszawie do roku 2020. Dokument ten został wynegocjowany przez stronę społeczną, władze stolicy i środowiska twórcze, a następnie przyjęty uchwałą Rady Miasta w marcu 2012 r. Obowiązuje więc od czterech lat! Uznaliśmy w Zespole Sterującym, że dopóki nie powstaną mapy drogowe zmian w warszawskiej kulturze, PRK pozostanie dokumentem martwym. Opracowania zespołów Hausnera i Bendyka pełnią funkcję właśnie takich map.

Muszę przyznać, że jestem wielkim zwolennikiem PRK, choć przyglądałem się jego powstawaniu jedynie jako obserwator. Nie przypadkiem rzecz działa się w okolicach 2010 r. Pamiętam obywatelskie poruszenie po Kongresie Kultury w 2009 r., poruszenie demokratyzacyjne w miastach, które zaowocowało ruchami miejskimi…

Czułem podobną atmosferę. Trzeba powiedzieć, że Biuro Kultury nie od razu uznało PRK za swoją „konstytucję”. Kiedy w wyniku postulowanego przez PRK konkursu na stanowisko dyrektora biura przyszedłem do Urzędu w 2013 roku, ten dokument był traktowany raczej jako coś zewnętrznego, obcego. Dopiero od niedawna istnieje w miarę powszechna zgoda, że Program… jest fundamentem myślenia o warszawskiej kulturze. Kosztowało nas to sporo wysiłku.

Odnoszę też wrażenie, że nie doceniamy tego, jak ten dokument jest innowacyjny pod względem uczestnictwa strony społecznej w procesach decyzyjnych. Konsekwencją przyjęcia PRK było powołanie Społecznej Rady Kultury, której druga kadencja się właśnie rozpoczęła, a której rola polega na opiniowaniu głównych założeń polityki kulturalnej. Rada i Zespół Sterujący funkcjonują przy Biurze Kultury i służą wspólnemu podejmowaniu decyzji dotyczących stołecznej kultury. Nasza wspólna praca nie jest z pewnością pasmem samych sukcesów, ale jest to też pierwsza systemowa próba ułożenia relacji pomiędzy strukturami urzędniczymi i środowiskiem ludzi kultury. To poważna i systemowa próba wprowadzenia kolektywności w strukturę procesów podejmowania decyzji. Wciąż się tego uczymy – i urząd, i strona społeczna.

I jak idzie ta nauka?

Różnie. Oczywiście, jakość tego dialogu jest w pewnym sensie odzwierciedleniem jakości debaty publicznej i uczciwie mówiąc, także w naszym przypadku jest wiele do zrobienia. Na przykład już po pierwszej kadencji Społecznej Rady Kultury w porozumieniu z jej przedstawicielami przeprowadziliśmy jej reformę. Zamówiliśmy również badanie jakości systemu współpracy ze wszystkimi afiliowanymi przy biurze ciałami społecznymi. Chcemy się rozwijać także w tych dziedzinach. Dialog społeczny nie jest dany tak po prostu. To wspólna odpowiedzialność, na którą trzeba pracować. Potrzeba do tego odpowiedzialności, wielkich nakładów energii i zaangażowania, wzajemnego zaufania i cierpliwości. Uważam, że warto te wysiłki dostrzegać i doceniać, zwłaszcza w sytuacji pojawiających się w Polsce zagrożeń dla demokracji…

Wróćmy do opracowań zespołów kierowanych przez prof. Hausnera i Edwina Bendyka. Co powiedziały one Biuru Kultury na temat ładu kulturalnego stolicy i kierunku, w jakim warto by go kształtować, by zbliżał się do wytycznych PRK?

Te dokumenty pokazują przede wszystkim metropolitalną złożoność Warszawy – szanse i pułapki, jakie się z tą złożonością wiążą. Z jednej bowiem strony stolica przyciąga artystów i uwagę całego środowiska kulturalnego, a jej otwartość i dynamika kreują unikalny w skali Polski i Europy obieg. Z drugiej strony ta złożoność bardzo komplikuje możliwości wpływania na kształt środowiska kultury, szalenie zwiększa także konkurencję o dostęp do zasobów. Mamy zatem do czynienia z ogromnym potencjałem i rozproszonymi ośrodkami wpływającymi na jego kształt i dynamikę. Najbardziej ogólne wnioski, jakie płyną z tych dwóch opracowań, są moim zdaniem dwa. Po pierwsze, należy próbować różnorodnych i innowacyjnych instrumentów oddziaływania na kulturę.

Oznacza to konieczność testowania różnych rozwiązań w formie pilotaży, analizowanie skutków, poprawianie i wypróbowywanie kolejnych instrumentów.

Po drugie, należy to czynić, dbając o partycypację wszystkich zainteresowanych stron, nie rezygnować z wysiłku na rzecz dialogu społecznego. Dokumenty te gromadzą wiedzę, której nie mieliśmy do tej pory uporządkowanej. A bardzo potrzebujemy racjonalności i wiedzy w działaniach w kulturze.

PRK zobowiązało miasto do tworzenia warunków dla różnorodnej twórczości i budowania szerokiego uczestnictwa w kulturze

Opracowanie wykonane przez zespół Edwina Bendyka służy właśnie realizacji pierwszego z wymienionych zadań. Dokument ten uzmysławia nam, jak ogromnymi zasobami twórczymi dysponuje Warszawa i jak wiele z nich jest wciąż wykorzystywanych w zbyt małym stopniu.

Jakie to zasoby?

Warszawskie uczelnie co roku opuszcza prawie 12 tys. dyplomowanych twórców z różnych dziedzin. Do tego stolica ściąga kolejnych absolwentów z innych ośrodków – z Łodzi, Katowic, Krakowa… Wszyscy ci ludzie mają nadzieję na pracę związaną z wykorzystywaniem swoich twórczych talentów. Pytanie brzmi, jak stworzyć im optymalne warunki do tego, by mogli w Warszawie pozostać i się rozwijać? Czy przy tej skali zjawiska to jest w ogóle możliwe? Z badań wiemy, że największą ofertę pracy w tym zakresie stwarzają w stolicy wcale nie instytucje kultury, a przemysł kreatywny – reklama, architektura, design, przemysł filmowy – instrumenty finansowe, będące w dyspozycji Urzędu Miasta, np. stypendia twórcze są na szarym końcu. Środki biura kultury to jedynie około 25% wszystkich środków zaangażowanych w rynek stołecznej kultury. W konsekwencji trudno skutecznie wysyłać impulsy, które stymulowałyby działania na rzecz społeczności twórców i realizację misji publicznej.

Dlatego musimy zabiegać o większe środki na kulturę, ale także w sposób innowacyjny uruchomić pozafinansowe zasoby będące w dyspozycji miasta.

Dlatego musimy zabiegać o większe środki na kulturę, ale także w sposób innowacyjny uruchomić pozafinansowe zasoby będące w dyspozycji miasta.  Powinniśmy rozwijać programy rezydencyjne, korzystać z zasobów lokalowych miasta, tworzyć platformy komunikacji, umożliwiać środowiskowe sieciowanie i budowanie własnych relacji. Powinniśmy też podnosić jakość zarządzania publicznymi środkami. Ważne jest także budowanie prestiżu twórców, wskazywanie jak ważną rolę odgrywają w nowoczesnej metropolii, rozwoju i demokratycznej debacie.

Doskonalenie polityki kulturalnej w Warszawie – obszar: instytucje kultury to dokument opracowany przez zespół pod kierunkiem prof. Hausnera. Rozumiem, że powstał on jako próba realizacji drugiego z zadań postawionych przez PRK?

Potrzeba reformy stołecznych instytucji kultury jest przedmiotem szerokiego konsensusu. Z pewnością różne środowiska różnie sobie tę reformę wyobrażają, ale jej sens widzą niemal wszyscy. Stołeczne instytucje kultury są najważniejszymi aktorami w obszarze kultury, dla których jesteśmy organizatorem, możemy więc bezpośrednio na nie oddziaływać. Dodatkowo tworzą miejsca pracy dla twórców, dysponują zasobami i know-how, wreszcie – łączą artystę z odbiorcami. Zatem praca z instytucjami artystycznymi jest równocześnie metodą na budowanie szerszego udziału w kulturze.

Zasadnicza konstatacja dokumentu opracowanego przez zespół prof. Hausnera jest taka, że stołeczne instytucje kultury powinny zostać rozhermetyzowane, unikać wsobności. Owszem – są domem dla artystów, ale powinny być również domem dla odbiorców, dla społeczności stolicy. Powinny być świadome celów swojej działalności, bardziej klarownie definiować swoje zadania społeczne, odnosić się do wspólnoty, dla której i wobec której istnieją.

Czy zarzut o wsobność instytucji kultury nie jest niesprawiedliwy? Ich opór przed reformami był przez wiele lat w istocie oporem przed komercjalizacją. Wsobność bardzo często była wynikiem postawy defensywnej, służącej ocaleniu publicznego i eksperymentalnego wymiaru twórczości artystycznej.

Zdaję sobie sprawę, że instytucje kultury były przez lata poddane niezwykle bezwzględnym mechanizmom rynkowym, że były lub są niedofinansowane, że pracują niekiedy w niedostosowanych do ich potrzeb budynkach, że muszą konkurować o uwagę odbiorców z komercyjnymi podmiotami itd. Wiem, bo pracowałem w jednej z takich instytucji na tyle długo, by poznać te problemy od podszewki. Zarazem jednak potencjał, jaki te instytucje stanowią dla społeczności Warszawy, jest olbrzymi. Nie możemy go wytracać. Stołeczne instytucje wymagają reformy po to, by móc w pełni wykorzystywać drzemiący w nich potencjał, a w dalszej kolejności, by uczynić je aktywnymi motorami rozwoju miasta, otwartymi dla wszystkich mieszkańców Warszawy. Musimy je wspierać w realizacji ich misji, zapewnić stałe i przewidywalne wsparcie, ale także zachęcać je do autorefleksji, ewaluacji i rozwoju.

Oczywiście, są w stolicy instytucje, które się dynamicznie zmieniają, które nieustannie pragną się redefiniować, lepiej zarządzać swoimi zasobami, lepiej rozumieć i odpowiadać na potrzeby swoich odbiorców. Zależy nam na wspieraniu oraz upowszechnianiu takich procesów i postaw. Publiczna instytucja kultury powinna szukać odpowiedzi na pytanie: dla kogo istnieje? Jakie są cele jej działalności? W jaki sposób rozwija ona otwarte, tolerancyjne i mądre społeczeństwo? Widzę wiele przejawów takich działań w warszawskich instytucjach: choćby program wsparcia debiutów realizowany przez Teatr Ochoty, program Muzeum Warszawskiej Pragi poświęcony lokalnym rzemieślnikom, współpracę z trzecim sektorem Teatru Studio czy zaangażowanie w rewitalizację Pragi ze strony Teatru Powszechnego. Doceniam również otwarcie się na młodych artystów TR-u Warszawa czy twórcze wykorzystanie nowej siedziby i międzynarodowej sławy Nowego Teatru.

Jakie rekomendacje zawiera opracowanie zrealizowane przez zespół prof. Hausnera, by podobnie funkcjonowały inne stołeczne instytucje?

Po pierwsze – dokument zaleca wprowadzenie procesu definiowania społecznej misji każdej instytucji z udziałem przedstawicieli samej instytucji, Biura Kultury, ekspertów oraz strony społecznej i wpisanie tych misji do statutów instytucji kultury. Po drugie – chcemy zobowiązywać instytucje do budowania swoich strategii rozwojowych i dostosowywać do nich system sprawozdawczości. Już staramy się to robić przy podpisywaniu umów z dyrektorami instytucji, tzn. chcemy, żeby załączniki programowe do dyrektorskich umów były świadectwem naprawdę głębokiego namysłu nad tym, jak instytucje powinny funkcjonować i jaką pełnić rolę. Po trzecie „mapa drogowa…” kładzie nacisk na konsekwentne trzymanie się konkursów dyrektorskich i ograniczenie możliwości przedłużania umowy dyrektorskiej tylko do dwóch kadencji. Ta ostatnia rekomendacja wywołała największą dyskusję, będziemy w zespole sterującym łagodzić jej wymowę, by z jednej strony nie tracić kompetencji menedżerów, którzy mają już doświadczenie i staż, ale z drugiej wpuszczać do gry nowych ludzi ze świeżym i często nieoczywistym spojrzeniem.

Zgadzam się z zasadniczymi zarysami diagnoz przedstawionych przez oba dokumenty i z kierunkami, w jakich proponują rozwijać stołeczną kulturę. Uważam, że warto poddać gruntownemu przeglądowi mechanizmy korzystania z dostępnych zasobów publicznych tak, by w sposób bardziej rozwojowy oddziaływały na potencjał twórczy Warszawy. Zgadzam się również, że misja publiczna instytucji kultury nie realizuje się już wyłącznie poprzez podtrzymywanie ciągłości kultury wysokoartystycznej, czy mówiąc wprost – przez wystawianie spektakli, organizowanie wystaw itp., że musi jej towarzyszyć bardziej klarowny namysł na społecznym umiejscowieniem i oddziaływaniem kultury. Uważam również, że transformacja kultury musi wychodzić naprzeciw procesom demokratyzowania się postaw i oczekiwań obywateli i zgadzam się, że wydarzenia polityczne na poziomie centralnym ponaglają nas do jeszcze większego wysiłku na rzecz rozwijania uczestniczących modeli obecności strony społecznej w procesach decyzyjnych na poziomie miejskim, ale również na poziomie współzarządzania instytucjami kultury.

Dotychczas jednak w naszej rozmowie nie dotknęliśmy obszaru, który moim zdaniem nabiera w ostatnich latach szczególnego znaczenia. Chodzi o organizacje pozarządowe i ruchy społeczne. Wiele kwestii, o których dotychczas mówiliśmy, jak współzarządzanie, krytyka hermetyczności instytucji, partycypacja czy misja społeczna są wiedzą praktykowaną de facto w obszarze pozainstytucjonalnym. Obszar ten się niezwykle w minionych latach rozwinął, sprofesjonalizował, wytworzył własne narzędzia działania twórczego i produkcji kulturalnej. Jakie miejsce w refleksji nad reformą stołecznej kultury zajmuje trzeci sektor i inne mniej lub bardziej zorganizowane postaci społecznej aktywności?

Nie mam wątpliwości, że sektor pozarządowy i pozainstytucjonalny jest bardzo poważną wartością w obszarze kultury. Zresztą, granice między instytucjami a tym, co pozainstytucjonalne, są dziś wyłącznie umowne. Procesy twórcze funkcjonują w wielu obiegach, kulturotwórcze zjawiska pojawiają się w nieoczywistych miejscach i bardzo często w centrum debaty nagle widzimy te wykreowane poza oficjalnym, instytucjonalnym obiegiem. Dodajmy, że Warszawa to miasto z najbardziej rozwiniętą siecią NGO-sów w Polsce. Rekomendacje, co do wzmacniania tego obszaru znajdują się w obu dokumentach, ale powiedziałbym, że utwierdzają nas w słuszności już podjętych działań.

Jakie to działania?

Wdrożyliśmy wieloletnie konkursy dla organizacji pozarządowych – trzyletnie i półtoraroczne – co pozytywnie wpływa na finansową stabilność organizacji i umożliwia lepsze planowanie ich działalności. Dążymy do uproszczenia i usprawnienia procedur aplikowania o samorządowe środki. W tym roku mamy nadzieję uzgodnić całkiem nową formułę zadań konkursowych, dostosowaną już do logiki zaproponowanej w PRK. Przygotowujemy elektroniczny generator wniosków, który służył będzie gromadzeniu wiedzy i danych o stołecznych NGO-sach. Chcemy wypracować nowy, sprawniejszy system ekspercki, ponieważ poprzedni nie dość, że nie był pod względem merytorycznym zadowalający, to jeszcze wydłużał procedurę przyznawania dotacji. Zobowiązaliśmy się w wieloletnim Programie Rozwoju Współpracy z NGO corocznie zwiększać pulę środków przeznaczanych na organizacje pozarządowe. Dziś wydajemy na to około 10% budżetu Biura. Muszę również podkreślić, że żadna decyzja związana z trzecim sektorem nie jest podejmowana bez udziału jego przedstawicieli. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że w związku ze zjawiskami zachodzącymi dzisiaj w Polsce silne organizacje pozarządowe są jednym z kluczowych elementów zdrowego ekosystemu społecznego.

Czy rozhermetyzowanie publicznych instytucji kultury oznacza dopuszczenie do współzarządzania nimi graczy komercyjnych? W ten sposób np. część środowiska ludzi teatru odczytała rekomendacje zespołu kierowanego przez prof. Hausnera.

Stoję i będę stać na straży obecności publicznego mecenatu w kulturze. W minionych latach państwo i samorządy nie dość doceniały rolę kultury dla rozwoju społecznego i rozwoju w ogóle. Naszym zadaniem jest pokazywanie kluczowej roli kultury w budowie kapitału zaufania, niezbędnego dla rozwoju kompetencji kulturowych mieszkańców i jakości publicznej debaty. Kultura jest sferą budowania sensów i wartości, dlatego nie ma nic wspólnego z komercją. Mądre i efektywne zarządzanie zasobami w tym obszarze to całkiem inna kwestia, a my musimy racjonalnie wykorzystywać wszystkie możliwości wspierania i rozwoju instytucji artystycznych.

Przez ostatnie trzy lata zwiększyliśmy budżet Biura Kultury z około 180 mln do ponad 220 mln złotych. Zwiększamy nakłady na edukację kulturalną, na teatry dla dzieci i teatry eksperymentujące. Inwestujemy pieniądze w budowę prestiżowych siedzib Muzeum Sztuki Nowoczesnej i TR Warszawa, Muzeum Warszawy oraz Orkiestry Sinfonia Varsovia. Zmodernizowaliśmy siedzibę Romy, Kwadratu, Teatru Ochoty i Nowego. Przygotowujemy inwestycje dla Teatru Baj, wielu domów kultury. Budżet Zintegrowanego Programu Rewitalizacji przygotowanego dla Pragi w 25% dotyczy zadań kulturalnych.

W rozhermetyzowaniu instytucji, o którym rozmawialiśmy, nie chodzi o otwieranie drogi do ich komercjalizacji. Wręcz przeciwnie – przy zachowaniu ich artystycznej tożsamości chcemy raczej zwrócić je w stronę realizacji misji społecznej. Otworzyć możliwość lepszego wykorzystania ich zasobów, budowania różnorodnych modeli zarządczych.

Jaki postulat z konsultacji społecznych obu dokumentów zapadł ci najbardziej w pamięć?

Uwagi, które do nas dotarły podczas konsultacji, dotyczyły w dużej mierze bardzo konkretnych spraw, obawy budził choćby postulat ograniczenia kadencji dyrektorskich w instytucjach do dwóch, sporo uwag było z pogranicza kwestii socjalnych. Były także uwagi do diagnoz przygotowanych przez zespoły eksperckie. Nie lekceważę żadnego z tych sygnałów. Konsultacje stanowiły przestrzeń do wyrażenia obaw i upomnienia się także o sprawy niezwiązane z zakresem przedmiotowym obu dokumentów. Okazuje się, że największe bolączki obszaru kultury to przede wszystkim sprawy „przyziemne”, teraźniejsze, i to one stanowią realną barierę w planowaniu strategicznym. Po raz kolejny zobaczyliśmy, jak bardzo są one palące i dotkliwe dla środowiska ludzi kultury. Na złożone problemy nie ma prostych recept, ale wierzę, że możemy zgodnie upominać się o twórców i kulturę w Warszawie.

***

Tomasz Thun-Janowski Dyrektor Biura Kultury Urzędu m. st. Warszawy. Studiował polonistykę, teatrologię i filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i Uniwersytecie Warszawskim. Zawodowo związany z teatrem i kulturą jako menedżer i producent. Wieloletni zastępca dyrektora naczelnego TR Warszawa oraz szef wydziału komunikacji Instytutu Adama Mickiewicza. Obywatel Kultury.

POWSTANIE-UMARLYCH-HISTORIA-POWSTANIE-WARSZAWSKIE-Marcin-Napiorkowski

**Dziennik Opinii nr 222/2016 (1422)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Igor Stokfiszewski
Igor Stokfiszewski
Krytyk literacki
Badacz, aktywista, dramaturg. Współpracował m.in. z Teatrem Łaźnia Nowa, Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards, Rimini Protokoll z artystami – Arturem Żmijewskim, Pawłem Althamerem i Jaśminą Wójcik. Był członkiem zespołu 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie (2012). Autor książek „Zwrot polityczny” (2009), „Prawo do kultury” (2018).
Zamknij