Jeśli ludzie dzielą się na tych, którzy powstali z zygoty, i na tych, których do życia powołał jakiś Pan Idea i Supermoc, to Anna Ficner-Ogonowska zdecydowanie należy do tych drugich.
Poniższy link najlepiej spożywać po spożyciu czegoś, choć na trzeźwo też trzepie. Mnie trzepnęło.
http://xiegarnia.pl/wideo/anna-ficner-ogonowska-wywiad-czesc-i/
W mowie ciągłej brzmi to tak:
„Jeżeli się czeka na coś dobrego dlaczego nie. Ja też całe życie na coś czekam. Za coś dziękuję, na coś czekam. Coś przeżywam. Myślę, że to czekanie jest bardzo optymistyczne, jak się wie, że można czekać”.
Pytanie Agaty Passent brzmiało, czy dola kobiet sprowadzać się musi do wiecznego oczekiwania.
Odpowiedź powyżej.
Słuchałem nagrania bardzo wiele razy. Najpierw wzbudziło moje ogromne zdumienie, wtedy byłem blisko Boga, najbliżej w całym życiu, bo tylko wyższa interwencja mogła powołać do życia Annę Ficner-Ogonowską. Jeśli ludzie dzielą się na tych, którzy powstali z zygoty, i na tych, których do życia powołał jakiś Pan Idea i Supermoc, to pisarka zdecydowanie należy do tych drugich. Bo ja jednak z zygoty.
Po zdumieniu przyszedł przewlekły atak śmiechu. A potem wpadłem na to, że komunikat prozaiczki da się odszyfrować, potrzebny jest jedynie klucz.
Jaki klucz? Głowiłem się.
I mam, proszę bardzo:
„jeżeli się
czeka na coś
dobrego
dlaczego nie ja
też
całe życie
na coś czekam
za coś dziękuję
na coś czekam
coś przeżywam
myślę
że
to
czekanie jest bardzo
optymistyczne
jak się
wie
że
można czekać”
Prozaiczka nie posługuje się prozą. AFO korzysta z mowy wiązanej, lecz w formie ni treści niezwiązanej na przykład z pytaniami prowadzących.
Przemawia przez nią poezja.
Gdybym miał szukać pokrewieństw, byłaby to pewnie Krystyna Miłobędzka, a też pewnie Wisława Szymborska z okresu, gdy przestała pisać. Z młodszych może Jacek Dehnel.
Zrozumiawszy tedy, że przez warszawską (czy podwarszawską, nie zdołałem dociec) autorkę biegnie żywa srebrna rzeka poezji, nabrałem ochoty i apetytu na jej książki. Zajrzałem do jedynej posiadanej o tytule Zgoda na szczęście.
Otwieram i patrzę – motta. I to z pięć.
Jak to mój kolega mówi: „Ostrrrrrro!”.
Po wnikliwszej lekturze motta okazały się cytatami zachwyconych czytelniczek.
Zachwyconych czytelniczek w Polsce jest 5. Skąd wiem? Bo na stronie zmieściłoby się więcej opinii, gdyby były.
Ale idźmy dalej.
Strona pierwsza:
„Szarość…
Ciemna szarość…
Otaczała ją ciemna, chłodna szarość garażu”.
I odpadłem.
Gdyby wydać to w mowie wiązanej, byłby hit na miarę Iliady.