Gdyby nie wybory w królestwie piłkarzyków, cały wczorajszy czas medialny zagarnąłby Premier w piarowej akcji: ukarać złych ludzi, którzy śpiące dzieci z ramion matki wyrwali. Tak jakby sąd czy policja pierwszy raz zachowały się bezdusznie czy brutalnie. Ale przecież nie chodzi o standardy pracy urzędników państwowych, tylko o dzieci. To obrona najmniejszych jest taka twarzowa, a czegoś twarzowego ostatnio zdecydowanie rządzącym brakuje. Twarzowe – bo ważne, odwołujące się do oczywistych wartości.
Gdyby przylecieli tu socjologowie z Marsa i postanowili zbadać polską hierarchię wartości (PHW), obserwując życie medialno-polityczne autochtonów, to jak by ona wyglądała?
Na pierwszym miejscu niewątpliwie znajdowałaby się ochrona życia poczętego, od zarodka. Właściwie wszyscy go czczą, tylko niektórzy z pewnymi wyjątkami, w języku tubylców zwanymi kompromisem. Dyskusja, czy można mrozić czy nie, jest w stanie zdekomponować scenę polityczną, a gdyby ktoś powiedział, że wolno je niszczyć, zostałby niechybnie uznany za barbarzyńcę. Wszystkie zarodki są nasze i kochane. Potem dopiero idą dzieci, ale już nie wszystkie. Te chore czy niepełnosprawne przestają być takie ważne – wymagają pieniędzy, opieki, specjalnych ośrodków. Są dużo mniej atrakcyjne niż zarodki, nawet te źle rokujące, i trudno liczyć, że premier rzuci się im na ratunek. Podobnie jak trudno liczyć na to, że nawet najbardziej dramatyczne sygnały płynące ośrodków dla uchodźców kogoś wzruszą. Tam kobiety mogą ronić z powodu złej opieki, a dzieci siedzieć jak w więzieniu, bez szkoły i żadnego zajęcia.
PHW, notują Marsjanie, obejmuje tylko członków plemienia. I przede wszystkim młodszych, najlepiej takich, których jeszcze nie ma. Życie starszych już nie jest taka wartością na skali PHW. Za zarodek prawdziwy Polak da się pokroić, a to że służba zdrowia nie działa? No, chyba że to Centrum Zdrowia Dziecka, wtedy zaczyna być to przez chwilę interesujące. Jako ciekawostka zostanie zaznaczone, że w obserwowanym kraju występuje niezwykle wysoka umieralność pooperacyjna, ponieważ nikt nie potrafi dopilnować lekarzy, żeby myli ręce.
Poza tym, zauważają marsjańscy badacze, ludzie dzielą się na tych, którzy chcą za dużo, oraz takich, którym się należy troska i wsparcie. Tych drugich nazywa się przedsiębiorcami. Jedni powinni sprzedawać swoją pracę jak najtaniej, drudzy zawsze płacą za dużo i trzeba im tych ciężarów ująć. Jedni za drugich ciężary noście…
Ostatecznie marsjański raport jest krótki. „Centralną wartością badanej kultury jest zarodek. Plemię przywiązuje niezwykłą wagę do swego materiału genetycznego, w przeciwieństwie do genów obcych. Kobiety traktuje jak inkubatory. Szczególną troską otacza osobniki młode, chętnie natomiast pozbyłoby się starych, chorych i nieproduktywnych. We wszystkich dziedzinach preferuje silniejsze osobniki kosztem słabszych. Zgodnie z hipotezą badawczą socjobiologia okazała się uniwersalną teorią tłumaczącą zjawiska społeczne na wszystkich znanych planetach”.
A my możemy wyciągnąć z tego raportu swoje wnioski. Sukcesy prawicy wynikają z tego, że stoi ona po stronie uniwersalnych praw natury, oczywiście stworzonych przez Pana Boga. Lewica w imię jakiejś mętnej filozofii i wydumanej etyki zawraca kijaszkiem Wisłę, wymyśla światy, które do ludzkiej natury nie pasują. Trudno więc się dziwić, że nie odnosi sukcesów, a jak odnosi, to jest jeszcze gorzej.
Wiwat PHW?
I cóż można na to odpowiedzieć? HWDP.